Komisja Europejska nie pali się do wyrażenia zgody, aby inwestycje finansowane z budżetu UE na lata 2007-2013 można było rozliczać dłużej niż do końca br.
Tak wynika z nieoficjalnych informacji dochodzących z Brukseli. Planowo, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, wszystkie dotowane z wspólnego budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-2013 projekty trzeba zrealizować i rozliczyć do końca 2015 r. I to niezależnie czy są to małe tzw. „miękkie" projekty np. szkoleniowe czy wielkie inwestycje infrastrukturalne jak np. budowa autostrad czy modernizacja linii kolejowych.
Jednak od kilku miesięcy w niektórych państwach UE mówi się o wydłużeniu okresu rozliczeń o pół, a nawet rok. Takiego scenariusz postulują kraje Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polska. Państwa te proponują, aby okres rozliczeń wydłużyć o rok do końca 2016 r. Podobne postulaty zgłaszają również inne nowe państwa UE, które dołączyły do niej po 2004 r. jak Bułgaria i Rumunia. Nie ma się czemu dziwić, bo to dwa kraje, które mają największe problemy z zagospodarowaniem unijnych dotacji z okresu 2007-2013 i w ten sposób chcą uratować choć część pieniędzy, których nie udało im się dotychczas wydać. Podobne problemy, choć nie o takiej skali, mają też Czesi, Słowacy i Węgrzy. Polska, też ma problem z dotacjami dla kolei. Dotychczas kolejarze nie rozliczyli nawet połowy z 4,4 mld euro, które dostali z UE, a nawet nie całą tę pulę rozdzielono. Przedłużenie rozliczeń o rok byłoby więc remedium na największą polską bolączkę związaną z dotacjami z okresu 2007-2013 jaką są ślimaczące się inwestycje kolejowe.
Oficjalnie jednak przedstawiciele resortu infrastruktury i rozwoju, na czele z jego szefową Marią Wasiak zapewniają, że kolej wyda wszystkie pieniądze. Minister infrastruktury zapewniła o tym m.in. w swym pierwszym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" pod koniec grudnia 2014 r. Nie ma jednak co ukrywać, że przedłużenie rozliczeń byłoby Polsce na rękę i dlatego nasz kraj popiera pomysł forsowany przez całą Grupę Wyszehradzką.
Jednak jak mówią nieoficjalnie urzędnicy z Brukseli szanse na to są niewielkie. Takiemu rozwiązania mają się m.in. sprzeciwiać państwa płatnicy netto do wspólnej europejskiej kasy, z największym płatnikiem - Niemcami - na czele. Na razie Bruksela zamierza zaoferować dotacyjnym maruderom jedynie pomoc w postaci specjalnej grupy zadaniowej, której celem będzie przyspieszenie wydawania pieniędzy.