Resort rozwoju pokusił się wreszcie o pierwszą poważniejszą ocenę wpływu funduszy unijnych z polityki spójności z puli na lata 2007–2013 (de facto 2007–2015) na polską gospodarkę. Wynika z niej, że trudno przecenić ich wpływ na rozwój kraju.
Od PKB po rynek pracy
– W latach 2007–2015 wydaliśmy ok. 290,8 mld zł. Efekt ich wykorzystania w kontekście rozwoju społeczno-gospodarczego całego kraju i wszystkich regionów był jednoznacznie pozytywny i wielowymiarowy – mówi Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju.
I jak wylicza, unijne euro wpłynęły pozytywnie zarówno na wzrost gospodarczy, aktywność inwestycyjną i rynek pracy. Od 2007 r. polska gospodarka urosła o niemal 38 proc. (w tym czasie średni skumulowany wzrost UE28 wyniósł 6,4 proc.), z czego, jak szacuje resort, prawie 25 proc. średniorocznego wzrostu było skutkiem realizacji dotowanych inwestycji.
Na funduszach UE zyskał też rodzimy rynek pracy. Dzięki nim powstało ok. 900 tys. nowych miejsc pracy.
– Wskaźnik zatrudnienia w latach 2007–2015 wzrósł o 7,7 pkt proc., do 67,8 proc., z czego 3,9 pkt proc. zawdzięczamy dotacjom. Polityka spójności najbardziej przyczyniła się do większego zatrudnienia w Łódzkiem, Warmińsko-Mazurskiem i Małopolsce – wylicza Kwieciński, przypominając, że gdy Polska wchodziła do UE, bezrobocie przekraczające 20 proc. stanowiło największe wyzwanie, a teraz stopa bezrobocia jest najniższa od lat.