Czwartkowa decyzja oznacza, że główna stopa procentowa w strefie euro wynosi nadal 0 proc., stopa depozytowa wynosi -0,5 proc., a EBC będzie wciąż przeznaczał 20 mld euro miesięcznie na zakupy obligacji na rynku wtórnym.
W komunikacie EBC podkreślił, że stopy procentowe pozostaną na obecnym lub niższym poziomie do czasu, aż inflacja na dobre znajdzie się w okolicy celu frankfurckiej instytucji (2 proc. rocznie).
Dla większości ekonomistów wynik grudniowego posiedzenia Rady Prezesów EBC nie jest zaskoczeniem. Wiele emocji budzi jednak konferencja prasowa Lagarde, która rozpocznie się o 14:30. Dziennikarze będą pytali nową prezes, w jakich okolicznościach jest gotowa jeszcze bardziej złagodzić politykę pieniężną. Z pewnością pojawią się też pytania o przegląd strategii EBC, który Lagarde zdążyła już zapowiedzieć.
Była szefowa MFW podkreśliła, że nie chciałaby być zaliczana do jastrzębi (zwolenników bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej) ani gołębi (zwolenników łagodniejszej polityki pieniężnej). Jak dodała, jej ambicją jest zostać sową, czyli kierować się mądrością. W praktyce może to oznaczać, że w najbliższych latach polityka pieniężna w strefie euro nie będzie istotnie zmieniana, choć jednocześnie EBC nie będzie w stanie osiągnąć swojego celu inflacyjnego (2 proc.).
W świetle nowych prognoz ekonomistów EBC, w 2020 r. inflacja w strefie euro będzie wynosiła średnio 1,1 proc. rok do roku, po 1,2 proc. w tym roku. W kolejnych latach ma przyspieszyć do 1,4 i 1,6 proc. Odnosząc się do tych prognoz, Lagarde powiedziała, że polityka ujemnych stóp procentowych działa, ale ma też pewne negatywne konsekwencje. A w tej sytuacji pobudzenie gospodarki wymaga „ekonomicznego baletu”, w którym wspólnie wystąpią polityka pieniężna, polityka fiskalna i reformy strukturalne.