Putin to biznesmen, Orlen – złodziej, który Rosjanom ukradł rafinerię w Możejkach. A gdyby Kreml chciał, republiki bałtyckie przestałyby istnieć w ciągu 7 minut. Tak szokujące stwierdzenia padały podczas zakończonego w ubiegły weekend IV Forum Europa – Rosja w Rzymie. W nieformalnej atmosferze można powiedzieć znacznie więcej. Spotkanie nieformalne, chwilami po włosku bałaganiarskie i chaotyczne, w którym trzeba było się odnaleźć. Cel – poszukiwanie takiej formuły wspólnego działania, aby polityka nie przeszkadzała kontaktom gospodarczym.
Jak z dumą podkreśla Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Wschodniego, już po raz czwarty udało się skłonić Rosjan i ich sąsiadów oraz UE, aby usiedli razem i porozmawiali. Dla porządku: Forum Europa – Rosja służy rozszerzeniu jednego z wątków debat Forum Ekonomicznego, które od 16 lat odbywa się w Krynicy. Misją forum jest budowanie przyjaznego klimatu dla rozwoju współpracy politycznej i gospodarczej między państwami Unii Europejskiej i ich sąsiadami. Robi to coraz bardziej skutecznie.
Współorganizatorem rzymskiego spotkania był włoski Instytut ISPI (Institute for International Political Studies). I co ciekawe, choć konferencję otworzył prezydent kraju, sędziwy już Giorgio Napolitano, który objął nad nią honorowy patronat, jego obecność nie spowodowała wzmożonej kontroli bezpieczeństwa, jak to zwykle bywa w innych krajach. Nikt nawet pobieżnie nie sprawdzał toreb wnoszonych przez gości. Obrady zakończył minister obrony Ignazio La Russa, który wjechał z kogutem na dziedziniec pałacu, wyskoczył z limuzyny i pobiegł na salę obrad.
Zygmunt Berdychowski – człowiek, który wymyślił tę imprezę – pierwszego dnia był spięty i zdenerwowany. Konferencja była poważniejsza niż zeszłoroczne III Forum Europa
– Rosja w Wiedniu, a prestiżowo dorównuje już krynickiemu Forum Ekonomicznemu. Pytany, czy jest zadowolony, że tak wielu ważnych gości potwierdziło w niej udział, odpowiadał: – Zobaczymy, czy rzeczywiście przyjadą.