– Nie mogliśmy się porozumieć w kilku ważnych kwestiach i dlatego obie strony zdecydowały się na zamknięcie negocjacji – mówi Paweł Adamiak, członek zarządu Domu Kredytowego Notus i jeden z pięciu jego założycieli. Zasłania się klauzulami poufności i nie chce mówić o szczegółach.
Konkurenci są przekonani, że poszło o pieniądze. Właściciele tego typu firm – nie tylko tych oferujących kredyty hipoteczne, ale także pośredniczących w sprzedaży jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych – wywindowali w ubiegłym roku wyceny swoich przedsięwzięć.
– Ktoś, kto ustalił cenę dziewięć miesięcy temu, musi mieć świadomość, że dziś nie jest ona aktualna – mówi Dariusz Prończuk, partner w firmie Enterprise Investors.
Dodaje, że spadek wycen pośredników nie świadczy o tym, że zainteresowanie inwestorów tą branżą zmalało. Inwestorzy są po prostu ostrożniejsi – i to z paru powodów. Po pierwsze rynek kredytów hipotecznych w naszym kraju nie rośnie już tak dynamicznie jak przez ostatnie dwa lata. A to kredyty na zakup mieszkania są najważniejszym dla pośredników produktem.
Po drugie kryzys na rynku amerykańskich kredytów hipotecznych przyczynił się do tego, że wiele instytucji, także europejskich, ma kłopoty finansowe. Znacznie trudniej niż w ubiegłym roku jest też pozyskać finansowanie. – Sytuacja na rynkach nie sprzyja podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Podczas negocjacji cenowych nie da się uniknąć tematu spowolnienia na rynku kredytów mieszkaniowych czy bessy na giełdzie – uważa Robert Barański, wiceprezes pośrednika Money Expert.