Duetowi kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy chodzi o jak najściślejszą koordynację gospodarczą. Pytanie, jak daleko może się posunąć koordynacja polityki 17 krajów eurolandu, tak aby projekt ten był do przyjęcia również dla mniejszych państw strefy – takich, których siła przebicia jest znacznie mniejsza niż Niemiec czy Francji.
Ostatnie deklaracje kanclerz Merkel i prezydenta Sarkozy'ego wskazują na dalsze zacieśnianie współpracy w ramach 17 krajów ze wspólną walutą. Co prawda część z ostatnio ogłoszonych deklaracji nie jest nowością, niemniej sam fakt mocnej determinacji politycznej dwojga najważniejszych przywódców strefy euro wskazuje na to, że należy się spodziewać kolejnych etapów zacieśniania współpracy.
Z gospodarczego punktu widzenia jest na pewno jasne, o co im chodzi. Szukają mianowicie takiej formy koordynacji gospodarczej, aby jak najbardziej się zbliżyć do unii fiskalnej, nie odbierając przy tym rządom czy parlamentom poszczególnych krajów atrybutów władzy wykonawczej. To trochę jak z tym ciastkiem, które chciałoby się zjeść i mieć jednocześnie. Będzie ciężko. Ale po kolei.
Długa droga do wprowadzenia wszystkich pomysłów
Po pierwsze, proponuje się wpisanie do konstytucji poszczególnych państw zasady zrównoważonego budżetu, dzięki czemu uniknięto by w przyszłości nadmiernego długu. Miałoby to na celu uniemożliwienie przekroczenia przez dług poziomu 60-proc. PKB. Ale np. Belgia czy Włochy, w których długi państwowe przekraczają 100 procent PKB (nie wspominając o Grecji), musiałyby dokonać dodatkowych działań, aby ten poziom osiągnąć. Trzeba pamiętać, że dzisiaj średni dług europejski wynosi ponad 80 procent PKB, co oznacza, że niewiele krajów eurolandu będzie w stanie w najbliższych latach utrzymać limit długu zapisany w Maastricht. Było to więc swego rodzaju wpisanie do konstytucji zasad limitujących dług, prawdopodobnie w stylu zbliżonym do zapisów niemieckich. Ten pomysł jest jak najbardziej godny poparcia, pytanie tylko, jak skutecznie go wdrożyć. Diabeł tkwi przecież w szczegółach, zwłaszcza w ścieżce dojścia do bezpiecznych poziomów zadłużenia.
Europejscy przywódcy powinni podejmować decyzje po przeanalizowaniu ich długoterminowych konsekwencji