Politycy bez pomysłów na uzdrowienie finansów

Politycy rozpoczęli walkę o wyborców. Znów obiecują, że jeśli tylko na nich zagłosują, nie zabiorą im z kieszeni ani złotówki

Publikacja: 24.08.2011 04:24

Politycy bez pomysłów na uzdrowienie finansów

Foto: Fotorzepa, Bartek Jankowski Bartek Jankowski

Gospodarcze programy partii politycznych prezentowane przed wyborami pełne są obietnic przeprowadzenia zmian, które mają pomóc Kowalskiemu, firmom i całej gospodarce. Jak to zwykle przed wyborami bywa, politycy przypomnieli sobie, że prowadzenie biznesu w Polsce nie jest łatwe.

I tak, SLD chce zaproponować przedsiębiorcom, którzy zobowiążą się stworzyć nowe miejsca pracy, wprowadzenie ulg inwestycyjnych. – Opowiadamy się za uproszczeniem systemu podatkowego i wprowadzeniem w przypadku zmian przepisów co najmniej sześciomiesięcznego vacatio legis – deklaruje Stanisław Stec z SLD.

Sporna prywatyzacja

PiS chce zlikwidować różnice w opodatkowaniu firm polskich i zagranicznych. – Przygotowujemy też ustawę o ujednoliceniu zasad opodatkowania wszystkich zatrudnionych oraz nową ustawę o VAT, która ma za zadanie uszczelnić system i zwiększyć dochody budżetowe z tytułu tego podatku poprzez opodatkowanie w 100 proc. obrotu handlowego – wyjaśnia Beata Szydło z PiS.

Firmy, które jeszcze pozostają w rękach państwa, muszą się liczyć ze zmianą właściciela  – kontynuację prywatyzacji deklaruje Platforma Obywatelska. – Majątek znajdujący się w prywatnych rękach jest lepiej zarządzany – uważa Paweł Arndt z PO. – Jednak np. PKO BP i sektor energetyczny powinny pozostać pod kuratelą państwa. Ale koalicjant – PSL – jest już odmiennego zdania. – Mówimy stanowcze „nie" dla kontynuacji prywatyzacji – deklaruje Jan Łopata z PSL. – Firmy, w których państwo dobrze sobie radzi, nie powinny być sprzedawane. W ostateczności tam, gdzie nie da się tego uniknąć, dopuszczamy prywatyzację przez giełdę. Nie może to jednak dotyczyć branż: energetycznej, paliwowej, komunikacyjnej.

W ocenie Stanisława Steca z SLD obecny czas nie jest odpowiedni na kontynuowanie prywatyzacji. Jego zdaniem sprzedawać należy tylko przedsiębiorstwa „bez perspektyw". Z kolei Beata Szydło z PiS uważa, że prywatyzację trzeba kontynuować bardzo ostrożnie. – Strategiczne spółki, czyli np. Lotos, powinny zostać w rękach państwa – mówi. – Rząd powinien się wycofać z dalszej sprzedaży akcji PKO BP.

Zdania wśród polityków są podzielone także co do tego, czy działania samorządów powinny być przez rząd ograniczane. PO stoi na stanowisku, że samorządy muszą czuć nad sobą kontrolę rządu i nie można dopuścić do ich nadmiernego zadłużania się. PSL jest pod tym względem bardziej liberalne. – Samorządy muszą się rozwijać, muszą więc posiadać swobodę finansową – uważa Łopata. – Nie oznacza to jednak braku kontroli rządu. Podobną opinię głosi lewica, która zapewnia, że samorządy sobie świetnie radzą bez wprowadzania limitów zadłużenia. – Limity mogą przeszkadzać w wykorzystaniu środków unijnych – mówi Stec. – Nie jesteśmy zwolennikami ingerowania w działalność samorządów. W ocenie PiS trzeba zaś zmienić ustawę o dochodach samorządów i zagwarantować im możliwość ich uzyskiwania.

Brak pomysłu na obniżkę deficytu

Większą zgodność partie prezentują w odniesieniu do służby zdrowia. Wszystkie z wyjątkiem PiS uważają, że szpitale powinny trafić w ręce samorządów. PiS zaś jest zdania, że należy zlikwidować NFZ i stworzyć system finansowania służby zdrowia z budżetu.

Politykom brakuje zaś pomysłu, co zrobić z Funduszem Ubezpieczeń Społecznych i Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. PSL oczywiście twardo stoi na stanowisku, że ta ostatnia instytucja jest potrzebna i świetnie działa. PO i PJN myślą o podjęciu działań, które miałyby na celu wyodrębnienie poza system rolników przedsiębiorców. Oni powinni płacić specjalną stawkę na ubezpieczenie lub zostać włączeni do ZUS.

Z kolei lewicę i PSL niepokoi narastający deficyt FUS, ale też nie bardzo wiedzą, jak go załatać. – Na początek można podnieść po 0,5 pkt proc. składkę dla pracowników i pracodawców, co da dodatkowe 7 mld zł – mówi Stec.

Mimo tych wszystkich obietnic politycy deklarują, że zarówno deficyt, jak i zadłużenie naszego kraju będą malały. W jaki sposób? Tu już trudniej uzyskać od nich konkretną odpowiedź.

Liczy się wzrost PKB

PO proponuje oszczędności w wydatkach i cięcia w administracji, PSL obawia się, że radykalne ruchy mogą się odbić na wzroście gospodarczym, PiS zaś proponuje wprowadzenie budżetu zadaniowego, co powinno załatwić sprawę szybkiego przyrastania długu. Najbardziej konkretne przykłady podaje SLD. – Działaniami na rzecz spowolnienia tempa przyrostu długu mogą być cięcia w wydatkach bieżących, ale bez ograniczania wydatków inwestycyjnych – wyjaśnia Stec. – Proponujemy też zawieszenie przeznaczania 1,95 proc. PKB na obronność. Wojsko musi najpierw zrobić u siebie porządek i zracjonalizować wydatki.

Ryszard Petru, przewodniczący rady nadzorczej DI Investors, uważa, że wyborcy w przypadku PO i PSL powinni się kierować tym, czego te partie zdołały w ciągu minionych czterech lat dokonać. – Obietnice przedwyborcze są tylko słowami – mówi. – To, co proponuje opozycja, nie rozwiązuje niestety fundamentalnych problemów Polski związanych z konkurencyjnością, sprawami socjalnymi czy nadmiernym długiem i deficytem.

Euro nie dla nas

Kryzys i kłopoty strefy euro sprawiły, że politycy  przed wyborami mówią jednym głosem w sprawie wejścia Polski do strefy euro. Obiecują swym wyborcom, że gdy tylko wejdą do parlamentu, będą się starali odsunąć, jak najdalej się da, moment pożegnania złotego. – Jesteśmy zwolennikami wejścia do strefy euro, jednak nie w najbliższym czasie – deklaruje Paweł Arndt z PO.

– Rozchwianie panujące na rynkach temu nie sprzyja. Jan Łopata z PSL mówi otwarcie: – Strefa euro nie jest dla nas, kryzys udowodnił, że lepiej mieć w kieszeni własną walutę. Z kolei Stanisław Stec z SLD przytacza argumenty, dla których i tak nikt nas tam nie będzie chciał. – Chodzi o nasz stan finansów publicznych i kłopoty samej strefy – wyjaśnia poseł.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.glapiak@rp.pl

Gospodarcze programy partii politycznych prezentowane przed wyborami pełne są obietnic przeprowadzenia zmian, które mają pomóc Kowalskiemu, firmom i całej gospodarce. Jak to zwykle przed wyborami bywa, politycy przypomnieli sobie, że prowadzenie biznesu w Polsce nie jest łatwe.

I tak, SLD chce zaproponować przedsiębiorcom, którzy zobowiążą się stworzyć nowe miejsca pracy, wprowadzenie ulg inwestycyjnych. – Opowiadamy się za uproszczeniem systemu podatkowego i wprowadzeniem w przypadku zmian przepisów co najmniej sześciomiesięcznego vacatio legis – deklaruje Stanisław Stec z SLD.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje