Korespondencja z Brukseli
Angela Merkel jak cierpliwa mama próbuje ostudzić nerwowe nastroje swoich niesfornych dzieci. David Cameron już zdążył zagrozić wetem wobec budżetu UE na lata 2014–2020, jeśli nie zostanie on przycięty według jego woli.
Do chóru zwolenników głębokich cięć dołączyły Szwecja i Dania. Wetem grozi też Francja, jeśli straci choćby euro z dopłat dla rolników. Niemiecka kanclerz reaguje ze spokojem i lekką przyganą. – Nie chcę dorzucać kolejnej groźby weta. To nie przybliża nas do rozwiązania – powiedziała Merkel. W środę wieczorem zapuka do drzwi na Downing Street 10, gdzie będzie próbowała przekonywać Camerona, że jak wszyscy w tej grze musi trochę ustąpić.
Trzy frakcje
Prezydencja cypryjska zaproponowała zredukowanie wieloletniego budżetu UE na lata 2014–2020 z 1 bln 33 mld euro proponowanego przez Komisję Europejską do maksimum 980 mld euro. Dla Polski oznacza to na razie ubytek 4,3 mld euro potencjalnych korzyści płynących z polityki spójności.
Jest jednak jasne, że na tym się nie skończy. Dziś, 5 listopada, rozpoczyna się seria dwustronnych konsultacji współpracowników przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya z delegacjami wszystkich krajów UE. Dzielą się one na trzy frakcje w debacie budżetowej. Zwolenników głębokich cięć (Wielka Brytania, teraz wspierana przez Szwecję i Danią), cięć umiarkowanych (Niemcy, Francja, Austria, Holandia, Finlandia) i braku cięć (Polska i 14 innych państw).