Merkel szuka porozumienia

Berlin apeluje o spokój w debacie budżetowej. Angela Merkel jedzie z misją do Londynu

Publikacja: 05.11.2012 00:50

Merkel szuka porozumienia

Foto: ROL

Korespondencja z Brukseli

Angela Merkel jak cierpliwa mama próbuje ostudzić nerwowe nastroje swoich niesfornych dzieci. David Cameron już zdążył zagrozić wetem wobec budżetu UE na lata 2014–2020, jeśli nie zostanie on przycięty według jego woli.

Do chóru zwolenników głębokich cięć dołączyły Szwecja i Dania. Wetem grozi też Francja, jeśli straci choćby euro z dopłat dla rolników. Niemiecka kanclerz reaguje ze spokojem i lekką przyganą. – Nie chcę dorzucać kolejnej groźby weta. To nie przybliża nas do rozwiązania – powiedziała Merkel. W środę wieczorem zapuka do drzwi na Downing Street 10, gdzie będzie próbowała przekonywać Camerona, że jak wszyscy w tej grze musi trochę ustąpić.

Trzy frakcje

Prezydencja cypryjska zaproponowała zredukowanie wieloletniego budżetu UE na lata 2014–2020 z 1 bln 33 mld euro proponowanego przez Komisję Europejską do maksimum 980 mld euro. Dla Polski oznacza to na razie ubytek 4,3 mld euro potencjalnych korzyści płynących z polityki spójności.

Jest jednak jasne, że na tym się nie skończy. Dziś, 5 listopada, rozpoczyna się seria dwustronnych konsultacji współpracowników przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya z delegacjami wszystkich krajów UE. Dzielą się one na trzy frakcje w debacie budżetowej. Zwolenników głębokich cięć (Wielka Brytania, teraz wspierana przez Szwecję i Danią), cięć umiarkowanych (Niemcy, Francja, Austria, Holandia, Finlandia) i braku cięć (Polska i 14 innych państw).

Postulaty są formułowane w różny sposób, ale w praktyce sprowadzają się w pierwszym wariancie do redukcji propozycji KE o 200 mld euro, w drugim – o 100 mld euro, w trzecim – zachowania jej bez zmian.

Budżet na czas kryzysu

Między krajami jest jednak wiele różnic interesów. Przyjaciele polityki spójności mogą chcieć dużego budżetu, ale ostatecznie poprą cięcia, jeśli tylko dla ich kraju będzie to oznaczało jak najmniejsze straty. Takie nastroje zgrabnie wykorzystała prezydencja cypryjska, która w swoim modelu redukcji polityki spójności relatywnie bardziej zaszkodziła Polsce i Słowacji, a mniej Węgrom czy krajom południa Europy. Bo zapowiedziała, że kraje w kryzysie mogą liczyć na więcej funduszy, mimo że teoretycznie budżet UE ma wspierać inwestycje i wzrost gospodarczy, a nie ratować bankrutów.

– Ważne jest rozróżnienie między długoterminowym wzrostem gospodarczym, co jest celem polityki spójności, a krótkoterminową pomocą finansową – mówi „Rz" Benedicta Marzinotto, ekspertka brukselskiego think tanku Bruegel.

Według niej trzeba więc ostrożnie podchodzić do wykorzystywania unijnych środków na walkę z kryzysem. Przyznaje jednak, że w obecnej sytuacji gospodarczej zupełne odseparowanie tych dwóch celów może być niemożliwe. – Negocjacje nad wieloletnim budżetem komplikuje fakt, że muszą być zakończone w czasach kryzysu – ocenia ekonomistka.

Różne są też cele państw walczących o cięcia w budżecie. Dla Niemiec liczy się nie tylko bezwzględny poziom wydatków, ale też ich jakość.

Lepsze wydawanie

To Niemcy ukuli termin „lepsze wydawanie", czyli wyciąganie maksymalnych korzyści z każdego wydanego euro. Tej zasadzie ma m.in. służyć zreformowanie ustaleń przyznawania pieniędzy na inwestycje w polityce spójności czy uzależnienie transferów od generalnego dobrego prowadzenia się gospodarczego przez dany kraj (tzw. warunkowość makroekonomiczna).

Z kolei dla Wielkiej Brytanii liczy się tylko maksymalne zmniejszenie jej wkładu do budżetu UE, czyli kombinacja mniejszych wydatków ogółem z dużym rabatem brytyjskim. Prezydencja cypryjska w osobnym dokumencie opublikowanym dwa tygodnie temu podaje w wątpliwość zasadę przyznawania ulg płatnikom, z których najbardziej korzysta Wielka Brytania.

Proponuje ich reformę w taki sposób, aby ostateczna pozycja netto (wpłaty do budżetu UE pomniejszone o transfery finansowe płynące do danego kraju) była powiązana z poziomem zamożności danego kraju. To musi oznaczać pogorszenie sytuacji Wielkiej Brytanii, która jest bogatsza niż Francja i Włochy, ale netto do budżetu wpłaca mniej. Sprawa rabatów, podobnie jak ogólnej wielkości budżetu, powinna się rozstrzygnąć na szczycie UE 23–24 listopada. Londyn zapowiada, że rabatu nie pozwoli naruszyć.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu