Reklama

Czeka nas nowy Afganistan

Ingerencja zbrojna i próba zmiany nowych ukraińskich władz oznacza jedno: wojnę - uważa profesor Stanisław Gomułka

Publikacja: 03.03.2014 01:11

Rz: Co może się wydarzyć na Ukrainie?

Stanisław Gomułka: Scenariuszy jest kilka: od otwartej wojny do napięcia politycznego, które będzie się utrzymywało na linii Rosja – Ukraina, a co za tym idzie, Rosja – Europa przez długi czas. W zależności od tego, który z nich się zrealizuje, skutki gospodarcze mogą być albo ogromne, albo niewielkie.

Zacznijmy od drastycznego: rosyjskie wojska wchodzą na teren Ukrainy...

Ingerencja zbrojna i próba zmiany nowych ukraińskich władz oznacza jedno: wojnę. Nawet gdyby Rosjanie szybko opanowali sytuację pod względem wojskowym i administracyjnym, to mieliby do czynienia z wojną partyzancką. To mogłoby oznaczać pojawienie się w Europie Centralnej nowego Afganistanu. Ten drastyczny wariant jest niestety możliwy, choć mało prawdopodobny, bo byłby bardzo kosztowny dla Rosji.

Jakie skutki taki scenariusz miałby dla polskich eksporterów?

Reklama
Reklama

Ukraina nie jest dużym rynkiem zbytu dla naszych firm, sprzedajemy tam towary za ok. 5 mld dol., co przy ogólnym eksporcie towarów i usług wartym 200 mld dol. nie jest znaczące. Obawiałbym się raczej skutków pośrednich: przejściowo dużego wzrostu rentowności polskich obligacji i silnej presji na złotego. Spodziewałbym się też exodusu Ukraińców, głównie do Polski i Rosji.

Tatarzy krymscy są odpowiedzialni, raczej nie będą dążyć do starcia zbrojnego. Co innego Rosjanie...

Przypuszczam, że Putin w końcu zauważy, że otwarta i długotrwała wojna z Ukrainą nie leży w interesie Rosji. Moskwa chce utrzymać kontrolę na Krymie i zapewne będzie się starała zmusić Ukraińców do uległości. Jeśli nie zareagują na to zbrojnie, a myślę, że tego nie zrobią, będzie stan silnego długotrwałego napięcia politycznego. Nie jest jasne, czy Rosja zadowoli się tylko pełną kontrolą wojskową Krymu, czy poprzez referendum doprowadzi do powstania niezależnej od Ukrainy, ale silnie związanej z Rosją Republiki Krymskiej, czy też pójdzie na  włączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej. Każda z tych opcji raczej nie będzie prowadzić do otwartej wojny, ale będzie mieć znaczące koszty polityczne dla Rosji w relacjach z Ukrainą, Europą  ?i NATO.

Jakie to będzie miało skutki dla polskiej gospodarki?

Zakładam, że sytuacja będzie balansować na krawędzi wojny, ale bez wojny. To może trwać długo, bo Rosja łatwo z kontroli politycznej  nad Ukrainą nie zrezygnuje. W takiej sytuacji nie spodziewałbym się dużego załamania – ani na rynkach finansowych, ani w wymianie handlowej. Może dojść do lekkiego osłabienia złotego. Ale jeśli jednocześnie Ukraina dostanie pomoc finansową, to tragedii nie będzie.

Jak w tej całej sytuacji powinien zachować się Zachód?

Reklama
Reklama

Podstawowym krokiem jest osłonięcie Ukrainy parasolem pomocy gospodarczej, teraz poprzez nowe porozumienie z MFW, następnie – umowę stowarzyszeniową z UE, a za pięć–dziesięć lat przez pełne członkostwo w UE. Ważne, by USA szybko usunęły zakaz eksportu swojego gazu. Napływ gazu doprowadziłby do obniżenia jego cen w Europie, które są trzy razy wyższe niż za oceanem. To byłby ważny krok prowadzący do osłabienia pozycji finansowej Rosji, a więc z czasem także jej pozycji militarnej.

Rz: Co może się wydarzyć na Ukrainie?

Stanisław Gomułka: Scenariuszy jest kilka: od otwartej wojny do napięcia politycznego, które będzie się utrzymywało na linii Rosja – Ukraina, a co za tym idzie, Rosja – Europa przez długi czas. W zależności od tego, który z nich się zrealizuje, skutki gospodarcze mogą być albo ogromne, albo niewielkie.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Finanse
Worki z dolarami jadą do Rosji. Ich łączna waga przekroczyła już tonę
Finanse
Pęczniejące miliardy Polaków na kontach IKE i IKZE
Finanse
Nowy rekord cen złota – już powyżej 3500 dolarów za uncję
Finanse
Donald Trump rozpoczął szturm na amerykański bank centralny
Finanse
Donald Tusk powołał nowego wiceszefa KNF. Jakie ma zadania?
Reklama
Reklama