Jak sprawić, by pieniądze Polaków wreszcie zaczęły pracować?

Brak zaufania, zmienność przepisów, deficyt edukacji finansowej i niedopasowane narzędzia inwestycyjne – to główne bariery, które zniechęcają do lokowania kapitału na rynku finansowym. Jak rozruszać pieniądze? – zastanawiali się Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF; Jurand Drop, wiceminister finansów; Małgorzata Rusewicz, prezes IZFiA; Dariusz Adamski, dyrektor Instytutu Finansów, i Mariusz Jaszczyk, wiceprezes PFR.

Publikacja: 18.06.2025 04:36

Uczestnicy debaty (od lewej): Cezary Szymanek, redaktor naczelny „Parkietu”, Dariusz Adamski, dyrekt

Uczestnicy debaty (od lewej): Cezary Szymanek, redaktor naczelny „Parkietu”, Dariusz Adamski, dyrektor Instytutu Finansów, Jurand Drop, wiceminister finansów, Małgorzata Rusewicz, prezes IZFiA, Mariusz Jaszczyk, wiceprezes PFR, i Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF

Foto: M. Adamczuk

Polska gospodarka stoi dziś w obliczu ogromnych potrzeb inwestycyjnych, od transformacji energetycznej po rozwój technologiczny. Stąd coraz częściej powtarzające się pytanie o to, jak uruchomić gigantyczny potencjał kapitałowy drzemiący w naszych oszczędnościach. O tym była zeszłotygodniowa debata „Parkietu”: „Pieniądze, które nie pracują, co blokuje inwestycyjną dojrzałość Polaków”.

Mentalność ostrożnościowa

– Polak nie równa się inwestor. Jeśli ma jakieś pieniądze, trzyma je na rachunkach bieżących, kontach oszczędnościowych i to jest cała jego finezja, jeśli chodzi o inwestowanie. Co zrobić, żeby oszczędności Polaków zaczęły wreszcie pracować – pytał Cezary Szymanek, redaktor naczelny Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet”, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”.

Czytaj więcej

Wciąż za mało programów dla akcjonariuszy spółek z GPW

– Podstawowym problemem jest brak zaufania – ocenił Jurand Drop, wiceminister finansów. Przywołał wyniki badań dotyczące poziomu zaufania społecznego, które pokazują, że jedynie około jednej trzeciej Polaków deklaruje, iż warto ufać partnerom w interesach. Odsetek ten utrzymuje się przy tym na niezmiennym poziomie od dekady.

Zdaniem uczestników debaty brak zaufania jest głęboko zakorzeniony w naszej świadomości i kulturze. Pogłębiły go też różnego rodzaju afery finansowe, w tym afera GetBacku, a także reforma OFE, której cel i zasady nie zostały obywatelom wystarczająco dobrze wyjaśnione.

– Młodzi ludzie często nie widzą też sensu oszczędzania – mówił Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Przywołał rozmowy ze swoimi studentami – osobami wchodzącymi w dorosłe, aktywne życie zawodowe – z których może wynikać, że niechęć do oszczędzania jest efektem braku przekonania, że odkładanie co miesiąc pewnej części wynagrodzenia przełoży się na możliwość zgromadzenia po paru latach oszczędzania środków, które można przeznaczyć np. na zakup mieszkania. Dlatego musimy zastanowić się, jak w praktyczny sposób pokazywać młodym ludziom potęgę i sens systematycznego oszczędzania i inwestowania w sposób, który będzie do nich trafiał i będzie przekonujący. Na to nakłada się dodatkowo ogólny wysoki poziom niepewności. Młodzi nie chcą w tej sytuacji myśleć o tym, co będzie w przyszłości. Wolą żyć chwilą– mówił Jastrzębski. Zastanawiał się też, czy w postawie, która nakazuje powstrzymywanie się od inwestycji na polskim rynku kapitałowym, nie ma pewnej racjonalności związanej z niechęcią do podejmowania ryzyka. Rynek musi się zmierzyć z tym, że do takiego stanu rzeczy mogły przyczynić się też zdarzenia na tym rynku na przestrzeni minionych lat.

Czytaj więcej

Czy warto teraz kupić obligacje? Widać ciekawe trendy

Zgodził się z tym prof. Dariusz Adamski, dyrektor Instytutu Finansów. Przekonywał, że to nie abstrakcyjnie rozumiane zaufanie jest decydujące w podjęciu decyzji o inwestowaniu. – Ludzie myślą racjonalnie. Wyciągają wnioski z ryzyk, które zmaterializowały się w przeszłości. Z tej perspektywy ważne są działania państwa zwiększające bezpieczeństwo inwestycji i stymulujące rozwój nowoczesnych, efektywnych kosztowo, zdywersyfikowanych instrumentów inwestowania – przekonywał Adamski. To państwo musi zapewnić bezpieczeństwo rynku i inwestycji oraz odpowiednie instrumenty inwestycyjne. – Jeśli tego nie ma, nie ma też zaufania, bo społeczeństwo nie będzie ufało rynkowi, który nie jest bezpieczny – tłumaczył Dariusz Adamski.

– Rolą państwa nie może być jednak gwarantowanie inwestycji – dodał Jastrzębski. Tłumaczył, że nie może być tak, że inwestowanie na rynku kapitałowym zrównamy pod kątem ryzyka z poziomem gwarantowanego depozytu. – Taki rynek nie miałby szans funkcjonować, bo zlikwidowalibyśmy całkowicie ryzyko, a także stopy zwrotu charakterystyczne dla rynku kapitałowego – mówił przewodniczący KNF. Dodał, że rolą państwa, w tym nadzoru, ale też organów ścigania, jest zapewniać, żeby inwestorzy nie musieli ponosić ryzyk – mówiąc eufemistycznie – „pozabiznesowych”. – Nie chodzi o gwarancje inwestycji, lecz o bezpieczeństwo prawne, pozabiznesowe, ochronę rynku przed nieprawidłowościami, patologiami i oszustwami. Rzeczywiście najgorszą z możliwych kombinacji byłoby państwo próbujące ograniczać ryzyka biznesowe i tolerujące ryzyka pozabiznesowe – doprecyzował Adamski.

Jurand Drop wskazał tymczasem, że ważne jest mimo wszystko zaufanie. – Mówimy o inwestowaniu w aktywa, które wiążą się z ryzykiem. To odstrasza – przekonywał wiceminister finansów. Wskazywał, że w gruncie rzeczy z podobnymi zachowaniami, choć nieco inaczej motywowanymi, mierzy się rynek ubezpieczeniowy. – Obywatele się nie ubezpieczają, bo są przekonani, że jak stanie się coś złego, to państwo przyjdzie im z pomocą – mówił minister.

– Poziom zaufania jest niski i zawsze był niski. A częste zmiany regulacji dotyczących rynku kapitałowego i systemu emerytalnego, brak stabilizacji nie poprawiają sytuacji – stwierdziła Małgorzata Rusewicz, prezeska zarządu Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Edukacja ważna, ale czy wszystko załatwi?

Jej zdaniem Polakom brakuje wiedzy do podejmowania świadomych decyzji w zakresie inwestowania. – Z wielu badań wynika, że szczególnie młodzi ludzie oczekiwaliby, żeby tych informacji było więcej, już na poziomie szkoły podstawowej gimnazjum. I żeby to były informacje, które później, w życiu dorosłym, pozwolą im lepiej budować swoją przyszłość także od strony ekonomicznej – mówiła szefowa IZFiA. – Wiele osób nie wie nawet, że od odsetek z lokat płaci podatek od zysków kapitałowych, zwany podatkiem Belki. To ewidentny brak wiedzy – dodała. Przyznała jednak, że edukacja finansowa to proces długofalowy i jej efekty widać dopiero po latach.

Czytaj więcej

Prezes GPW: Naszą wspólną ambicją powinno być podwojenie wielkości rynku

Uczestnicy debaty zgodzili się, że ważnym elementem edukacji powinny być praktyczne podpowiedzi wskazujące, jak korzystać z różnych instrumentów finansowych dostępnych na rynku. Nie wystarczy uczyć całek i procentu składanego. – Czasy, w których Polacy kupują mieszkanie za gotówkę, pewnie nigdy nie wrócą. Młodym ludziom trzeba więc podpowiadać, by zbierali kapitał na wkład własny, bo wtedy bank da im kredyt i będą mogli nabyć to mieszkanie. Na tym polega edukacja ekonomiczna – mówił Mariusz Jaszczyk, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju. Przekonywał, że warto na przykład zwracać uwagę młodych na pracownicze plany kapitałowe, które pozwalają przeznaczyć część zgromadzonych w nich oszczędności na cele mieszkaniowe. To stąd może pochodzić wkład własny na zakup mieszkania. Te korzyści PPK zauważa coraz więcej osób. PPK to już 3,9 mln uczestników oraz ponad 37 mld zł aktywów.

Czytaj więcej

Będziemy walczyć o rynek kapitałowy aż do skutku

Przewodniczący KNF za przykład praktycznej edukacji finansowej postawił banki. – Banki już dosyć dawno odkryły, że warto mieć w ofercie produkty dla dzieci i młodzieży. Stąd Szkolna Kasa Oszczędności, karty płatnicze dla juniorów podpięte pod karty czy konta rodziców. Gdyby edukacja ekonomiczna także w zakresie inwestowania szła w tym kierunku i czerpała z tych doświadczeń, to mogłoby to dać naprawdę pozytywne efekty – przekonywał Jastrzębski.

Jednym z rozwiązań edukacyjnych, o których rozmawiali uczestnicy debaty, mogłoby być otwieranie rachunków inwestycyjnych z niewielką wpłatą osobom, które kończą 18 lat. Gdyby na koniec studiów taka osoba widziała, że te pieniądze pracują, że kapitał się pomnożył, byłoby to dla niej rzeczywistym, praktycznym potwierdzeniem, że warto inwestować. – Edukacja musi znajdować potwierdzenie w rzeczywistości – mówił przewodniczący KNF. Ocenił, że właściwym kierunkiem byłoby też wsłuchanie się w głos młodego pokolenia – osób wchodzących w aktywne życie zawodowe. Może warto byłoby zapytać takie osoby, co mogłoby skłonić je do systematycznego, długoterminowego oszczędzania i inwestowania na rynku finansowym – a następnie wsłuchać się w odpowiedzi, i uwzględnić je przy kształtowaniu oferty produktowej i ewentualnych innych zachęt – mówił przewodniczący KNF.

– Dobrze, ale jeśli nie masz podstaw, nie jesteś w stanie pójść dalej. Koniec, kropka – odpowiadała na to Rusewicz. Przekonywała, że mamy dziś dobry i prosty produkt emerytalny IKZE, który działa podobnie jak ulga remontowa, która cieszyła się dużym zainteresowaniem, też daje odpis podatkowy, ale ludzie po niego nie sięgają. Bo nie mają wiedzy.

Czytaj więcej

Dotknijmy tabu, czyli jak ogarnąć swoje finanse i zarządzać domowym budżetem?

Jej zdaniem odstajemy pod tym względem od dojrzałych rynków kapitałowych na Zachodzie także z powodów historycznych. Budujemy nasze rozwiązania ciągle jeszcze stosunkowo krótko i musimy nadganiać. – Elementem tego nadganiania jest edukacja – mówiła szefowa IZFiA.

Rynek regulowany kontra kryptowaluty

Podczas debaty pojawiły się też rozbieżności w ocenie pojęcia „pieniądze, które nie pracują”. Przedstawiciel resortu finansów zwrócił uwagę, że środki ulokowane w bankach są także inwestowane w skarbowe papiery wartościowe, m.in. do finansowania potrzeb budżetu państwa. Jednak reprezentanci rynku kapitałowego ripostowali: banki są już „pod korek” w obligacjach, mają nadpłynność, a kredytują coraz mniej.

– Kapitał musi być uruchamiany tam, gdzie są projekty o wyższym ryzyku – w transformacji energetycznej, innowacjach. Banki tego nie udźwigną. Potrzebujemy kapitału z rynku. Trzeba stworzyć do tego grunt – mówiła Rusewicz. Przekonywała, że już dzisiaj są zupełnie niezłe warunki do wejścia na rynek, choćby w postaci spadających kosztów po stronie klienta.

Tu pojawił się temat kryptowalut. Uczestnicy debaty zauważyli, że choć nie stanowią one dziś głównego zagrożenia dla systemu finansowego, to przyciągają miliony Polaków, bo obiecują duży zysk i są doskonale opakowane marketingowo. Rynek kapitałowy tego marketingu nie ma. – Jest to też trochę kwestia mody. Powinniśmy się zastanowić, co zrobić, żeby młodym ludziom zaszczepić modę na rynek kapitałowy. Parafrazując nieco hasła polityczne, uważam, że powinniśmy działać pod hasłem „make capital markets cool again” – mówił Jastrzębski.

Wskazywał też jednak na bariery rynku kapitałowego, który jest regulowany, przez co przegrywa w starciu z rynkiem kryptowalut, który na takie ograniczenia nie musi się oglądać. W szczególności nadmierne regulacje mogą zniechęcać instytucje rynku kapitałowego do działań promocyjnych lub ograniczać je w ich prowadzeniu.

– Efekt jest taki, że rynek, na który chcemy przekierować pieniądze, nie może o te pieniądze zabiegać, bo jest skrępowany ograniczeniami dotyczącymi działań promocyjnych, a rynek, na który te pieniądze odpływają ze stratą dla gospodarki, ma większe możliwości działania – tłumaczył przewodniczący KNF. Jeżeli jest tak, że nadmierne ograniczenia regulacyjne pozbawiają instytucje rynku kapitałowego możliwości prowadzenia działań promocyjnych, podczas gdy środowiska krypto wykorzystują prosty, emocjonalny przekaz, na który młodzi ludzie są bardziej podatni, to bezwzględnie uważam, że trzeba się temu przyjrzeć. Nie powinno być tak, że rynek kapitałowy – który przekierowuje środki ludności na inwestycje – jest negatywnie dyskryminowany względem takich obszarów rynku, gdzie przekierowanie środków nie tworzy wartości dla gospodarki i nie przekłada się na inwestycje. W tym zakresie deklaruję pełną współpracę z rynkiem kapitałowym, tak aby umożliwić mu skuteczne konkurowanie o środki klientów z innymi obszarami, w których my nie widzimy wartości dla gospodarki.

Zdaniem Adamskiego to może się w niedługim czasie zmienić za sprawą platformy edukacji finansowej, nad założeniami której pracuje działająca przy ministrze finansów Rada Edukacji Finansowej, na czele której stoi. – Weszliśmy w głęboką, merytoryczną interakcję z osobami, które robią dobrą edukację finansową. Z youtuberami, blogerami, zdajemy sobie bowiem sprawę, że platforma edukacji finansowej w wykonaniu rządowym bardzo łatwo może się skończyć dużym niepowodzeniem. Ona musi być atrakcyjna i nowoczesna, dlatego przy jej tworzeniu chcemy wykorzystać wnioski z naszych rozmów z tymi, którzy wiedzą, jak to robić. Jeszcze w czerwcu Rada Edukacji Finansowej podejmie uchwałę w sprawie uruchomienia konkursu na budowę takiej platformy – tłumaczył szef Instytutu Finansów. – Ludzie potrzebują rzetelnych informacji o tym, jakie są ryzyka, jakich zwrotów z inwestycji mogą się spodziewać, wreszcie, jaki jest charakter poszczególnych rodzajów inwestycji, które są dostępne na rynku. To muszą być informacje, które ułatwiają podejmowanie racjonalnych decyzji – przekonywał.

Oferta i podatki

Jaszczyk przekonywał, że Polska już dziś dysponuje całkiem bogatym wachlarzem instrumentów do długoterminowego oszczędzania: IKE, IKZE, PPK czy PPE. – Dodawanie kolejnych nie ma sensu. Należy skupić się na zwiększaniu świadomości i przedstawianiu korzyści z obecnych rozwiązań. Zresztą dodaliśmy OIPE, czyli europejski produkt emerytalny, i zainteresowanie jest znikome – zauważył wiceszef PFR. Problem nie leży więc w braku narzędzi, ale w ich niewystarczającej promocji i – być może – skomplikowaniu, tu nie było zgody ekspertów. Pojawił się natomiast postulat poluzowania niektórych barier w dostępie do produktów długoterminowego oszczędzania.

– Myślę, że rzeczywiście nie jest źle, jeśli chodzi o ofertę produktów. Jest za to kwestia dostosowania ich do rzeczywistości, unowocześnienia – mówiła Rusewicz. Przekonywała o potrzebie dostosowań podatkowych, obniżenia bądź zniesienia podatku Belki, przynajmniej w przypadku niektórych inwestycji. – Na rynku nieruchomości, sprzedając mieszkanie po pięciu latach od zakupu, nie płaci się podatku. Natomiast na rynku kapitałowym niezależnie od tego, jak długo się inwestuje, jest 19-proc. podatek. I inwestorzy indywidualni od lat mówią, że to jest główna bariera – przekonywała szefowa Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

– Zachęty podatkowe? Pracujemy nad nimi – powiedział minister Jurand Drop. I dodał, że system podatkowy powinien być neutralny, czyli te same typy inwestycji powinien obciążać w ten sam sposób.

Tymczasem Adamski przekonywał, że to jednak nie podatki powstrzymują przed inwestycjami. – Mała popularność rynku kapitałowego naprawdę nie wynika z tego, że od zysków kapitałowych pobiera się podatek. Nie łudźmy się: nawet całkowite zniesienie podatku Belki nie sprawi, że Polacy rzucą się do inwestowania w gospodarczo najbardziej produktywne aktywa finansowe – przekonywał. Podatek zwiększa koszty transakcji, zmniejsza faktyczne zwroty, to prawda. Ale na nieefektywnie działającym rynku, gdzie produkty są drogie, a koszty transakcji podbijane są przez ryzyka pozabiznesowe, to inne czynniki w pierwszej kolejności utrudniają jego rozwój. Jego zdaniem dużo ważniejsze jest bezpieczeństwo prawne obrotu, eliminacja oszustw, a także wzmocnienie mechanizmów konkurencji, aby produkty inwestycyjne były zarówno tańsze, jak i pewniejsze, aby przeciwdziałać niestety zbyt częstemu poczuciu, że na ryku finansowym zarabiają głównie pośrednicy, nie inwestorzy, zwłaszcza ci drobni.

Rusewicz mówiła, że samo zniesienie podatku Belki na przykład dla inwestycji dłuższych niż pięć lat, tak, by było to podobne do rozwiązania stosowanego na rynku mieszkaniowym, jest jednym z impulsów, który istotnie pomoże w mobilizacji długoterminowych oszczędności. Przekonywała, że do tego potrzebne są też inne działania związane przede wszystkim z uproszczeniem drogi klienta, jaką on musi pokonać, aby skorzystać z oferty na rynku kapitałowym. I być może jakieś dodatkowe zachęty, na przykład w systemie PPK.

Lista rozwiązań

– Jestem już na tyle dorosły, że nie wierzę w cudowne środki. Edukacja nie jest takim cudownym środkiem, który rozwiąże wszystkie problemy. Nie jest nim także deregulacja. Moim zdaniem potrzebny jest odpowiedni mix różnych działań i rozwiązań – przekonywał Jastrzębski. – Jednego złotego środka nie ma. Musimy działać na wielu frontach – przyznał Drop.

Uczestnicy debaty wskazali szereg działań, które mogą stworzyć nową jakość i zachęcić do wejścia na rynek kapitałowy. Znalazły się wśród nich: uproszczenie regulacji i deregulacja komunikacji marketingowej instytucji finansowych, wprowadzenie praktycznej edukacji już od szkoły podstawowej, budowa nowoczesnej platformy edukacji finansowej, zachęty do inwestowania w formie ulg i benefitów, promowanie prostych, bezpiecznych produktów dla młodych i początkujących, uporządkowanie rynku krypto i zrównanie go pod względem obowiązków informacyjnych z rynkiem regulowanym, wreszcie stworzenie spójnej, proinwestycyjnej narracji państwa, która odbuduje zaufanie obywateli, potencjalnych inwestorów. I o tym będą dalsze dyskusje na XIX Forum Funduszy, które startuje w poniedziałek w Nałęczowie.

To potrzebne i jest na to dobre – jak to określili uczestnicy debaty – „momentum”. W ich ocenie obecny moment geopolityczny i gospodarczy, przy względnej stabilności oraz rosnącym zapotrzebowaniu inwestycyjnym, to szansa na zmiany. – Wielkie inwestycje, te związane z transformacją energetyczną czy innowacjami, potrzebują kapitału z rynku. Nie wszystko może i nie wszystko powinno być finansowane kredytem bankowym. To jest moment, w którym możemy odwrócić trend, popchnąć Polaków do inwestowania, ale będzie to możliwe, tylko jeśli wszystkie strony, regulatorzy, państwo, sektor prywatny, zagrają zespołowo. Ludzie muszą uwierzyć, że inwestowanie ma sens. A uwierzą tylko wtedy, gdy zobaczą, że rynek finansowy jest bezpieczny, zrozumiały i dostępny – oraz że daje zarobić – zgodzili się uczestnicy debaty „Parkietu”.

O tym, jak zachęcić Polaków do większej aktywności na rynku finansowym, będzie mowa podczas XIX Forum Funduszy, które w dniach 23–24 czerwca odbędzie w Nałęczowie. Organizatorem wydarzenia jest Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami, a głównymi patronami medialnymi są „Parkiet” oraz „Rzeczpospolita”.

Polska gospodarka stoi dziś w obliczu ogromnych potrzeb inwestycyjnych, od transformacji energetycznej po rozwój technologiczny. Stąd coraz częściej powtarzające się pytanie o to, jak uruchomić gigantyczny potencjał kapitałowy drzemiący w naszych oszczędnościach. O tym była zeszłotygodniowa debata „Parkietu”: „Pieniądze, które nie pracują, co blokuje inwestycyjną dojrzałość Polaków”.

Mentalność ostrożnościowa

Pozostało jeszcze 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Lokalność zyskuje na znaczeniu
Finanse
W BGK o budowaniu odporności przez samorządy w trudnych czasach
Finanse
Bank Pekao ma przejąć PZU. Co dalej z Alior Bankiem?
Finanse
Kto zastąpi Jerome’a Powella? Według Bloomberga – Scott Bessent
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Finanse
Sektor pożyczkowy cywilizuje się pod nadzorem KNF