Resort nie podał, z czego wynika takie przyspieszenie tempa wzrostu cen. Ale eksperci nie mają wątpliwości. – W dużej mierze jest to wynik drożejącej żywności i energii – wskazuje analityk First International Traders Marek Rogalski. Szczególnie odczuwalny jest wzrost cen żywności. W październiku wyniósł on aż o 6,3 proc. w stosunku do analogicznego miesiąca 2006 r. W listopadzie wzrost mógł być jeszcze wyższy.
Jest to skutek światowych tendencji cenowych. – Sytuacja na globalnym rynku rolno–spożywczym zdeterminowana została przez ceny zbóż, przede wszystkim pszenicy oraz kukurydzy, które we wrześniu i październiku osiągnęły nienotowany dotychczas poziom – napisali w komentarzu analitycy Banku BGŻ.
Jeżeli takie tendencje utrzymają się, to możliwe, że już w pierwszych miesiącach przyszłego roku inflacja w Polsce przekroczy 4 proc.Normalnie banki centralne nie zwracają uwagi na przejściowe zmiany cen żywności, gdyż nie mają na nie wpływu. Problem w tym, że przy tak dużym zapotrzebowaniu polskich firm na pracowników mogą oni wykorzystać szybki wzrost inflacji jako pretekst, aby skutecznie zażądać podwyżek. A to przy płacach rosnących już w tempie 11 proc. rocznie mogłoby być poważnym zagrożeniem dla stabilności cen w długim okresie.
Dlatego niewątpliwie w nadchodzących miesiącach RPP jeszcze co najmniej dwukrotnie podniesie koszty kredytu (po czterech tegorocznych podwyżkach do tej pory). Czy po raz pierwszy uczyni to już w grudniu? – To mało prawdopodobne. Rada będzie chciała raczej zachować dotychczasowe tempo podwyżek, czyli co dwa – trzy miesiące – uważa główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga.