Do reformy finansów publicznych jest tak samo daleko jak kilka lat temu, poziom wydatków sztywnych pozostaje wciąż bardzo wysoki. Na ministrze finansów, który podejmie decyzję o wejściu do strefy euro, ciąży wielka odpowiedzialność – jeśli finanse publiczne nie będą właściwie przygotowane do spowolnienia gospodarczego (które przecież w horyzoncie kilku lat nadejdzie), to podejmuje on duże ryzyko wysokich kosztów makroekonomicznych.

Rada Polityki Pieniężnej, odpowiadająca za spełnienie kryterium inflacyjnego, stoi przed równie wielkim wyzwaniem. Przy obecnej strukturze źródeł inflacji – ceny żywności, surowce i dopiero płace – RPP ma ograniczone pole do oddziaływania na nią. Globalizacja źródeł inflacji powoduje więc większe ryzyko przy spełnianiu kryteriów inflacyjnych. Kryterium stopy procentowej jest pochodną spełnienia pozostałych kryteriów – rynki będą spełniały kryterium, jeśli inne będą spełnione. Obecnie ani minister finansów, ani RPP nie może z czystym sumieniem stwierdzić, że kryteria, za które odpowiadają, są i będą trwale spełniane.

Kiedy więc Polska może zrezygnować ze złotego i wprowadzić euro, wcześniej spełniając ostatnie kryterium, czyli pobyt w ERM2? Samo spełnianie kryteriów nie jest wystarczające, potrzebna jest decyzja. A tu potrzeba zgody być może aż na pięciu frontach, którymi są: rząd, parlament, prezydent, bank centralny oraz społeczeństwo. Podjąć tak ważną decyzję w ogniu walki wyborczej z punktu widzenia polityka bardzo trudno, co przy obecnym kalendarzu wyborczym przesuwa decyzyjność na lata po 2011 roku. W banku centralnym entuzjazmu do porzucenia złotego na ten moment również nie widać. Społeczeństwo zaś jest w tej kwestii dość podzielone. Stąd na razie uniki polityków co do daty wejścia oraz zdania o potrzebie spełniania kryteriów. Stąd też na razie rynki finansowe pozostają przy ocenie, że wejście do strefy euro nie jest realne do 2012 roku, raczej dopiero w 2014 – 2015.

Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku Polska