Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie mówił o recesji w Europie. W ostatnim czasie to się zmieniło. Nikt już tego nie wyklucza. – Oceniamy szanse recesji w strefie euro na 15 proc. w tym roku i 22 proc. w przyszłym – mówi „Rz“ Aurelio Maccario, ekonomista UniCredit.
Co więcej, bardzo prawdopodobne jest, że kilka krajów wejdzie w recesję. Dotyczy to Irlandii, Włoch i Hiszpanii. Firma ubezpieczeniowa Coface w raporcie makroekonomicznym ocenia, że w kłopotach znajdzie się również gospodarka portugalska, a w Europie Wschodniej kraje bałtyckie. Nie wiadomo, co się stanie z Niemcami, które przeżyły prawdopodobnie w II kwartale załamanie wzrostu PKB.
Co się w takiej sytuacji stanie z Polską? Ostatni raz, kiedy Europa Zachodnia przeżywała problemy, polska gospodarka się załamała. Działo się to na początku dekady. Teraz nastroje są bardziej optymistyczne. – Dla nas efekt światowego kryzysu będzie zdecydowanie bardziej umiarkowany niż dla strefy euro – mówi prof. Witold Orłowski z PricewaterhouseCoopers. Jego zdaniem Polska może utrzymać dość szybkie tempo wzrostu, choć 5 proc. wydaje się nie do utrzymania. Orłowski uważa, że w tym roku wzrost gospodarczy wyniesie 5,3 proc., ale już w przyszłym tylko 4,3 proc., z ryzykiem większego spadku.
Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP, przyznaje, że osłabienie wzrostu w eurolandzie musi uderzyć w polski eksport. – Nie ma na to rady. Mniej boję się silnego złotego niż spadku popytu zagranicznego – ocenia. Jego zdaniem nie można wykluczyć, że w 2009 r. wzrost PKB obniży się w okolice 4 proc.
Ale dodaje, że są też powody do optymizmu. – Kondycja finansowa polskich firm jest bardzo dobra, nie potrzebują restrukturyzacji, tak jak siedem lat temu. Wtedy poniosły skutki zbyt optymistycznego patrzenia w przyszłość i przeinwestowania – przypomina ekonomista PKO BP. Na początku dekady doszło do gwałtownego spadku inwestycji i produkcji, bezrobocie zaś wystrzeliło w górę. – Teraz wzrost bezrobocia nam nie grozi – podkreśla Witold Orłowski.