W styczniu ceny usług i towarów konsumpcyjnych były o 3,1 proc. wyższe niż przed rokiem oraz o 0,5 proc. wyższe niż w grudniu – podał wczoraj GUS. Roczna inflacja spadła więc nieco mniej, niż spodziewali się ekonomiści. Liczyli oni bowiem na zejście wskaźnika do 3 proc. lub nawet poniżej 3 proc. z 3,3 proc. w grudniu. Ten wolniejszy spadek inflacji to też częściowo efekt osłabienia polskiej waluty.
– Wpływ sytuacji w gospodarce na inflację jest już widoczny – tempo wzrostu cen zwalnia. Ale tak znaczne osłabienie złotego sprawi, że tempo wyhamowywania inflacji będzie trochę wolniejsze – uważa Piotr Bielski, starszy ekonomista Banku Zachodniego WBK SA.
Według Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Invest Banku, ceny paliw w ujęciu miesięcznym zmniejszyły się w styczniu o 6 proc., a w ujęciu rocznym spadek wyniósł 18,6 proc. Wolniej rosną też ceny żywności i napojów bezalkoholowych, a na spadek inflacji wpływ ma też głębsza, niż sądzono, obniżka cen odzieży i obuwia. – W styczniu roczny wskaźnik wzrostu cen w kategorii „użytkowanie mieszkań i nośniki energii” nie zmienił się mimo odnotowanego wzrostu cen energii elektrycznej (o ok. 10 proc.) dla gospodarstw domowych, który tylko w około połowie został uwzględniony w styczniowym wskaźniku inflacji – podkreśla Borowski.
Z danych GUS wynika, że w styczniu płaciliśmy mniej za towary, a więcej za usługi. Najprawdopodobniej o niskich cenach towarów zdecydowały styczniowe wyprzedaże. Potaniał sprzęt audiowizualny, fotograficzny i informatyczny.
Większość ekonomistów uważa, że inflacja będzie dalej spadała. Ministerstwo Gospodarki podtrzymało prognozę spadku rocznego wskaźnika inflacji w okolice celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc., w połowie roku. Podobne prognozy mają analitycy banku JP Morgan, którzy oczekują obniżki głównej stopy procentowej w Polsce w 2009 r. do 2,5 proc. z 4,25 proc. obecnie.