Jeśli spojrzymy na pieniądz jako swego rodzaju środek komunikacji, to euro jest wehikułem, który napędza handel i inwestycje. Jest wiele argumentów mówiących, iż do pewnego stopnia euro wykreowało handel pomiędzy krajami strefy euro, ale i na linii strefa euro a reszta świata. Dzięki wspólnej walucie podmiotom ze strefy euro łatwiej było wyjść poza własny rynek, bo miały walutę międzynarodową. Równocześnie konkurenci spoza strefy euro mieli ułatwiony dostęp do jej rynku – również w efekcie wykorzystania jednej waluty.
W 2007 r. prawie połowa handlu poza strefę euro była rozliczana w euro. Dlatego jeżeli patrzymy na skalę potencjalnych korzyści z tytułu eliminacji ryzyka kursowego, to intuicyjnie liczymy na to, że wyeliminujemy je na linii Polska – strefa euro. Z dużym optymizmem możemy oczekiwać, iż do jakiegoś stopnia – kiedy będziemy posługiwali się euro – uda nam się go narzucić w rozliczeniach z partnerami spoza strefy euro jako wiarygodnej i akceptowanej waluty.
Na jakie korzyści może liczyć polska gospodarka po przyjęciu euro? Zależy to od kilku czynników. Stopień otwartości na wymianę z gospodarkami strefy euro jest w przypadku Polski relatywnie wysoki – wyższy niż w Finlandii, Irlandii, Grecji i podobny jak w Hiszpanii. Stwarza to dogodne wyjściowe warunki do osiągnięcia korzyści handlowych z integracji ze strefą euro (choć większa otwartość to również większa ekspozycja na szoki). Doświadczenia wskazują, że najsilniejszy wzrost eksportu po wprowadzeniu wspólnej waluty nastąpił w krajach, które charakteryzowały się dużą intensywnością powiązań handlowych z innymi krajami członkowskimi.
Optymistycznym wnioskiem płynącym z doświadczeń krajów strefy euro jest wzrost skali handlu wewnątrzgałęziowego, który zmniejsza podatność na wstrząsy asymetryczne. Ponadto wzrost wymiany handlowej będzie zależał od poziomu zmienności polskiej waluty (skutek wyeliminowania ryzyka wahań nominalnego kursu walutowego jest tym większy, im większa jest niestabilność kursu). Źródłem istotnych korzyści będzie również wspomniana przynależność do obszaru walutowego o uznanej walucie międzynarodowej, co pozwala na jej powszechniejsze użycie w transakcjach z krajami trzecimi.
Badania wykonane na potrzeby raportu NBP nt. euro sugerują, że w długim okresie poziom eksportu i inwestycji może być o ok. 12 – 13 proc. większy, niż jeśli do strefy euro nie wejdziemy. Biorąc pod uwagę pozytywne efekty pośrednie dla gospodarki, wynikające z handlu międzynarodowego i inwestycji (dostęp do wiedzy, technologii, budowa potencjału produkcyjnego, etc.), ich wpływ na proces doganiania może być istotny. Nie możemy jednak ulec złudzeniu, że samo euro trwale zwiększy nasz eksport. Polskie produkty będą się dobrze sprzedawały na świecie nie tylko dlatego, że ich ceny będą wyrażone w euro, ale dlatego, że będą odpowiednio dobre jakościowo i zostaną wystawione po odpowiednio konkurencyjnej cenie. Euro może być dodatkowym czynnikiem, który podkreśli nasze przewagi (choćby kosztowe), ale euro nie będzie czynnikiem decydującym.
Euro daje szanse na większe inwestycje zarówno krajowe, jak i zagraniczne. Kluczowe jest jednak to, by wiedzieć, w co inwestować, jak optymalnie wykorzystać te szanse, jakie branże promować, jak zapewnić odpowiednio wykwalifikowaną kadrę.