Wczoraj unijny urząd statystyczny Eurostat, a także Główny Urząd Statystyczny podały, że w 2008 r. deficyt sektora finansów publicznych wyniósł w Polsce 3,9 proc. PKB. Tym samym był znacznie wyższy niż zakładane w grudniu przez resort finansów 2,7 proc. PKB.
Unia Europejska dopuszcza deficyt w wysokości maksymalnie 3 proc. PKB – to także jedno z kryteriów przystąpienia do strefy euro. Ale jeszcze gorzej wyglądają prognozy na ten rok – z rządowej notyfikacji, do której dotarła „Rz” wynika, że w tym roku deficyt sięgnie 4,6 proc. PKB, wobec 2,5 proc. zapisanych w ostatnim programie konwergencji. – Nowy szacunek w końcu wydaje się wiarygodny – mówi Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
– Nasza prognoza nie uwzględnia dodatkowych działań rządu, które będą podjęte, by obniżyć deficyt – tłumaczy „Rz” Ludwik Kotecki, wiceminister finansów.
Według planów rządu deficyt centralny w 2009 r. ma być ograniczony do ok. 50 mld zł z 53 mld zł w 2008 r. Rząd prognozuje też mniejszy deficyt sektora jednostek samorządowych (1,7 mld zł wobec 2,4 mld zł). Najgorsza sytuacja dotyczy sektora ubezpieczeń społecznych, który ma zanotować deficyt w wysokości 9 mld zł, wobec nadwyżki w wysokości prawie 6 mld zł w 2008 r. – To wynik mniejszej ilości składek, wzrostu bezrobocia, a także dużo niższej dynamiki płac. Do tego dochodzą wydatki np. na zasiłki i dopłaty do kredytów – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku.
Dane dotyczące 2008 r. zaskoczyły ekonomistów. – Spodziewaliśmy się, że deficyt może być powyżej 3 proc., ale nie blisko 4 proc. – mówi Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.