Aż połowa polskich przedsiębiorstw wierzy, że jeszcze w tym roku dojdzie do ożywienia i poprawy koniunktury – wynika z najnowszych badań NBP. Wskazują one na to, że choć stan gospodarki w drugim kwartale będzie się nadal pogarszał, to tempo tego procesu będzie wolniejsze.
– Niektóre wskaźniki ekonomiczne się poprawiły, ale nadal pokazują, że produkcja będzie spadać. Ożywienie jest możliwe, ale najwcześniej po wakacjach – mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Banku Pekao.
– W pierwszym kwartale gospodarka będzie rosła, ujemna dynamika PKB będzie nam towarzyszyła w drugim i trzecim kwartale. W czwartym powinien być już wzrost – uważa Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Część banków i instytucji (Pekao, Raiffeisen, BNP Paribas, MFW) prognozuje spadek PKB w tym roku. Jednak zdaniem wiceministra finansów Ludwika Koteckiego jest to mało prawdopodobne. – Mimo bardzo niepewnej sytuacji prognozy resortu wskazują, że Polska odnotuje wzrost gospodarczy – mówił wczoraj.
Firmy narzekają głównie na brak popytu – aż 30 proc. (najwięcej w historii) wskazuje to jako główną barierę rozwoju. Eksporterom nie pomaga nawet osłabienie złotego. Z raportu NBP wynika, że kurs, przy którym eksport jest opłacalny, to około 3,60 zł za euro, a wczoraj euro kosztowało ponad 4,45 zł. – To pośrednia odpowiedź na pytanie o to, czy złoty jest niedowartościowany. Wygląda na to, że jest, bo firmy akceptują dużo niższy kurs – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego.