Plusy słabego złotego

Pojawia się coraz więcej sygnałów o poprawie sytuacji. Do trwałego ożywienia jeszcze daleko, ale zdaniem ekonomistów przyspieszy je słaby złoty

Publikacja: 29.04.2009 03:50

Plusy słabego złotego

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Jeszcze dwa tygodnie temu za euro płacono niewiele ponad 4,20 zł na fali informacji o przyznaniu Polsce wartej 20 mld dol. Elastycznej Linii Kredytowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wczoraj euro kosztowało nawet ok. 4,58 zł.

– Rynek zrozumiał, że linia kredytowa jedynie może spowolnić tempo osłabienia, ale nie zmienia pogarszających się fundamentów makro czy problemów budżetowych – napisał w ostatnim raporcie poświęconym polskiej walucie Timothy Ash z Royal Bank of Scotland. – Nawet taka linia kredytowa nie powstrzyma osłabienia, choć może zmniejszyć górny pułap kursu euro do złotego – dodaje Marcin Grotek, analityk rynków finansowych banku Raiffeisen.

Złoty jest nadal wyraźnie słabszy, choć wczoraj po południu nieco się umocnił; euro potaniało do ok. 4,48 zł. – To korekta techniczna, odreagowanie osłabienia z ostatnich dni – tłumaczy Jan Koprowski, diler walutowy jednego z zagranicznych banków.

Osłabienie złotego, na które narzekają osoby spłacające kredyty zaciągnięte w obcych walutach, zdaniem ekonomistów pozwoli polskiej gospodarce na szybsze wyjście z kryzysu. – Polska odniesie najwięcej korzyści z osłabienia swojej waluty w porównaniu do Czech i Węgier – napisali we wczorajszym raporcie analitycy Commerzbanku.

Słaby złoty oznacza bowiem większą konkurencyjność eksportu – ubiegłotygodniowe dane NBP pokazały, że w obecnych warunkach eksport byłby opłacalny nawet w sytuacji, gdyby euro kosztowało 3,60 zł.

– Dzięki osłabieniu naszej waluty polska gospodarka zareaguje już na pierwsze sygnały wyraźniejszego ożywienia u naszych partnerów handlowych – mówi Ernest Pytlarczyk, ekonomista BRE Banku.

Na razie jednak problemem jest brak popytu na polskie towary za granicą. Jednak i tu sytuacja może się zacząć poprawiać, na co wskazują wyprzedzające wskaźniki koniunktury w Polsce i Europie. W strefie euro wzrosły wskaźniki PMI dla przemysłu i usług, w Niemczech wskaźnik Ifo. W Polsce wzrósł w kwietniu wyprzedzający wskaźnik koniunktury, wskazując na zwiększenie się nowych zamówień w firmach, poprawiły się także wskaźniki koniunktury opracowywane przez GUS. Z raportu Domu Maklerskiego Ipopema, poświęconego pierwszym oznakom poprawy sytuacji gospodarczej, wynika, że opracowywany przez OECD wskaźnik Composite Leading Indicator dla Polski zanotował w lutym pierwszy od 22 miesięcy wzrost.

Ekonomiści ostrożnie podchodzą do tych informacji. – Nastroje, a to mierzą te wskaźniki, nie mogą się ciągle pogarszać. Do ożywienia będziemy jednak musieli poczekać do trzeciego kwartału – mówi Bohdan Wyżnikiewicz z IBnGR.

– Na razie nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Ale lepsze odczyty kilku wskaźników wyprzedzających pokazują, że wzwyżki na GPW w ostatnich tygodniach (mimo spadku w pn. i wt. główne indeksy wciąż są na plusie o ponad 20 proc. – red.) miały uzasadnienie – dodaje Tomasz Bursa, analityk Ipopemy.

Złoty pomoże eksportowi, ale w mniejszym stopniu przełoży się to na popyt wewnętrzny. Mimo spadku sprzedaży detalicznej w marcu wskaźniki nastrojów konsumenckich dają nadzieję na przynajmniej stabilizację. GUS podał, że nastroje Polaków polepszyły się, jeżeli chodzi o ich skłonność do większych zakupów – tym samym przełamana została seria pogarszania się nastrojów obserwowana od kilku miesięcy.

[ramka]3,6 zł za euro wynosi według badań NBP próg opłacalności dla polskiego eksportu[/ramka]

[ramka][b]Lepiej za oceanem[/b]

W kwietniu poprawiły się nastroje amerykańskich konsumentów – indeks Conference Board wzrósł do 39,2 pkt z 26,9 pkt w marcu. Ekonomiści oczekiwali wzrostu do niecałych 30 pkt. Najsilniej rosną oczekiwania konsumentów dotyczące przyszłości, co ekonomiści tłumaczą pozytywnym zachowaniem giełd w USA w ostatnich tygodniach. Jednocześnie inne dane pokazały, że ceny domów spadły w lutym o 18 proc. r./r., ale po raz pierwszy od 25 miesięcy nie był to rekordowy spadek.

[i]qk[/i][/ramka]

Jeszcze dwa tygodnie temu za euro płacono niewiele ponad 4,20 zł na fali informacji o przyznaniu Polsce wartej 20 mld dol. Elastycznej Linii Kredytowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wczoraj euro kosztowało nawet ok. 4,58 zł.

– Rynek zrozumiał, że linia kredytowa jedynie może spowolnić tempo osłabienia, ale nie zmienia pogarszających się fundamentów makro czy problemów budżetowych – napisał w ostatnim raporcie poświęconym polskiej walucie Timothy Ash z Royal Bank of Scotland. – Nawet taka linia kredytowa nie powstrzyma osłabienia, choć może zmniejszyć górny pułap kursu euro do złotego – dodaje Marcin Grotek, analityk rynków finansowych banku Raiffeisen.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem