„Forbes” opublikował ranking dziesięciu miast, które w perspektywie 25 lat mogą stać się stolicami świata. Miastami takimi jak dziś Tokio, Londyn, Nowy Jork czy Paryż, w których siedziby mają największe giełdy i banki, a poziom inwestycji, ceny nieruchomości i zamożność mieszkańców należą do najwyższych na świecie.
Według magazynu przyszłość należy do aglomeracji leżących w wielkich krajach, znanych dziś jako BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny), tworzących grupę najszybciej rozwijających się gospodarek. Główni pretendenci to Szanghaj, Moskwa, Pekin, Bombaj i Sao Paulo. Ze względu na tempo rozwoju szanse mają też Dubai w Emiratach, kanadyjskie Calgary, australijskie Perth i amerykańskie Houston oraz Dallas.
[wyimek]1500 proc. wzrósł dochód na osobę w Chinach w ciągu ostatnich 25 lat[/wyimek]
Dlaczego właśnie one? „Główny powód to fundamenty ekonomiczne – wyjaśnia Joel Kotkin z Chapman University. – W ciągu ostatnich 25 lat dochód na osobę zwiększył się w Indiach o ponad 400 proc., a w Chinach aż o 1500 proc. Bogactwo to skupiło się w aglomeracjach, takich jak Bombaj czy Szanghaj, w których wcześniej skupiła się biedota z całego kraju. W tym czasie dochód na osobę w USA podniósł się o 245 proc.; a w większości krajów Europy Wschodniej – jeszcze mniej.
Szanghaj to dziś największe i najnowocześniejsze w Chinach miasto (20 mln ludzi), największy port na świecie, dzielnica finansowa z 21 wieżowcami powyżej 230 m. Moskwa jest dziś jednym z najdroższych miast świata. Ma 14 drapaczy chmur postawionych przez rodzime i zagraniczne koncerny. Jest też największym miastem Europy (10 mln ludzi).