– Niewykluczone, że konkurs na dofinansowanie prac badawczo-rozwojowych i wdrożenie ich wyników będzie skierowany tylko do małych i średnich przedsiębiorstw – powiedział „Rz” Jarosław Pawłowski, wiceminister rozwoju regionalnego. Informacje potwierdza resort gospodarki. Do podziału w konkursie, który ma zostać ogłoszony już na początku października, jest ok. 300 mln zł na prace B+R i co najmniej drugie tyle na wdrożenia.
Dla dużych firm to prawdziwy cios. – To bardzo niepokojące i niekorzystne informacje – mówi Grzegorz Kołodziej, dyrektor ds. funduszy UE w giełdowej spółce Comarch SA.
– Rozwój naszej firmy w dużej mierze oparty jest na pracach badawczo-rozwojowych, których efekty wdrażamy w życie.
Konkurs na dotacje na prace B+R i wdrożenie ich wyników może być już trzecim z kolei, z którego będą wykluczone duże firmy. Pierwszy dotyczył dofinansowania innowacyjnych inwestycji, drugi – infrastruktury badawczo-wdrożeniowej lub zastosowania nowych wzorów przemysłowych. W każdym z przypadków przedsiębiorcy dowiadywali się o zasadniczej zmianie reguł w dniu ogłoszenia konkursu lub z mediów. I o to właśnie biznes może mieć pretensje do resortu rozwoju.
– Właśnie przygotowujemy kilka wniosków o dotacje dla dużych firm zagranicznych. Przekonanie ich, że warto w Polsce prowadzić zakrojone na szeroką skalę prace badawczo-rozwojowych, zajęło kilka miesięcy. Teraz trudno będzie wytłumaczyć im nagłą zmianę reguł. Mamy powiedzieć „sorry, ale nasz rząd się rozmyślił!”? – denerwuje się Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand.