Dyrektorzy szpitali biją na alarm. – W tym roku pieniędzy jest mało. Jeśli to się utrzyma przez następny rok, i my, i pacjenci znajdziemy się w naprawdę bardzo trudnej sytuacji - mówi Krystyna Barcik, dyrektor szpitala w Legnicy.
NFZ zakłada, że wydatki na leczenie w 2010 r. wyniosą 53,65 mld zł wobec 55,1 mld zł planowanych obecnie na ten rok.
Fundusz dostał w tym roku mniej pieniędzy ze składek ZUS i KRUS, niż zakładał. Podreperował budżet m.in. rezerwą ze zlikwidowanego już tzw. podatku Religi, czyli składek OC kierowców (847 mln zł). Wykorzystał też 1,1 mld zł nadwyżki z poprzedniego roku i ponad 0,5 mld zł z funduszu zapasowego.
W przyszłym roku ma być o wiele gorzej. Przychody ze składek z ZUS mają wzrosnąć minimalne. Z KRUS zmniejszą się przynajmniej o kilkaset milionów złotych, bo spadła cena żyta (według niej naliczana jest składka). Dlatego by utrzymać poziom finansowania świadczeń przynajmniej na poziomie planu z początku tego roku, NFZ chce wykorzystać cały fundusz zapasowy: 2,2 mld zł. Żadnych rezerw więcej nie ma.
A w szpitalach narasta chaos. – Na endoprotezę czy operację zaćmy czeka się już prawie dwa lata – jak kilka lat temu, w czasach największego kryzysu. W tym roku nie przyjmuję już pacjentów na operacje planowe na chirurgii, neurochirurgii czy ortopedii. Wyczerpałam już tegoroczny kontrakt z NFZ, a za dodatkowych pacjentów fundusz nam nie zapłaci – podkreśla Barcik.