Mniej pieniędzy na leczenie

Wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia w 2010 r. na zdrowie będą niższe niż w 2009 r. Na sfinansowanie świadczeń zabraknie 1 mld zł. Rząd nie zdecyduje się jednak na podwyżkę składki zdrowotnej

Publikacja: 28.10.2009 20:14

Największym problemem szpitala jest niewykorzystanie jego potencjału

Największym problemem szpitala jest niewykorzystanie jego potencjału

Foto: KFP

Dyrektorzy szpitali biją na alarm. – W tym roku pieniędzy jest mało. Jeśli to się utrzyma przez następny rok, i my, i pacjenci znajdziemy się w naprawdę bardzo trudnej sytuacji - mówi Krystyna Barcik, dyrektor szpitala w Legnicy.

NFZ zakłada, że wydatki na leczenie w 2010 r. wyniosą 53,65 mld zł wobec 55,1 mld zł planowanych obecnie na ten rok.

Fundusz dostał w tym roku mniej pieniędzy ze składek ZUS i KRUS, niż zakładał. Podreperował budżet m.in. rezerwą ze zlikwidowanego już tzw. podatku Religi, czyli składek OC kierowców (847 mln zł). Wykorzystał też 1,1 mld zł nadwyżki z poprzedniego roku i ponad 0,5 mld zł z funduszu zapasowego.

W przyszłym roku ma być o wiele gorzej. Przychody ze składek z ZUS mają wzrosnąć minimalne. Z KRUS zmniejszą się przynajmniej o kilkaset milionów złotych, bo spadła cena żyta (według niej naliczana jest składka). Dlatego by utrzymać poziom finansowania świadczeń przynajmniej na poziomie planu z początku tego roku, NFZ chce wykorzystać cały fundusz zapasowy: 2,2 mld zł. Żadnych rezerw więcej nie ma.

A w szpitalach narasta chaos. – Na endoprotezę czy operację zaćmy czeka się już prawie dwa lata – jak kilka lat temu, w czasach największego kryzysu. W tym roku nie przyjmuję już pacjentów na operacje planowe na chirurgii, neurochirurgii czy ortopedii. Wyczerpałam już tegoroczny kontrakt z NFZ, a za dodatkowych pacjentów fundusz nam nie zapłaci – podkreśla Barcik.

W jeszcze trudniejszej sytuacji są szpitale np. na Lubelszczyźnie, które pieniędzy za pacjentów przyjętych ponad limit nie dostały już rok temu. – Wydłużają się kolejki, bo dyrektorzy bardzo ostrożnie przyjmują chorych ponad kontrakt – mówi Dariusz Hankiewicz, dyrektor szpitala w Radzyniu Podlaskim.

Problemem jest też podział pieniędzy między województwa. Lubelskie, świętokrzyskie, podkarpackie dostają w tym roku mniej pieniędzy na osobę niż np. mazowieckie czy śląskie.

Na dzisiaj Komitet Obrony Szpitali Lubelszczyzny, skupiający głównie związkowców, zwołał spotkanie, na którym rozważy, czy nie rozpocząć już protestów. – U nas pieniądze za punkt za leczenie psychiatryczne to 8,5 – 9 zł. Na Mazowszu 11 zł. Czy my mamy gorszych chorych? – denerwuje się Hankiewicz.

Do tego dochodzi awantura o podział pieniędzy między szpitalnictwo i podstawową opiekę zdrowotną. – Na razie wszystko wskazuje na to, że szpitale dostaną w przyszłym roku 96 proc. środków z 2009 r., a lekarze rodzinni otrzymają 104 proc. tegorocznych kontraktów. Pogłębi to jeszcze dysproporcje – wylicza Hankiewicz.

– Długo w takich warunkach nie wytrzymamy, a wiele wskazuje na to, że kontrakt na przyszły rok będzie jeszcze gorszy. A my już podpisujemy z dostawcami ugody, wystąpiliśmy o 3 mln zł linii kredytowej, bo brakuje nam pieniędzy na utrzymanie bieżącej płynności finansowej – wylicza Barcik.

Samorządowcy szacują, że jeśli wydatki NFZ faktycznie wyniosą w przyszłym roku 53,7 mld zł, to na sfinansowanie świadczeń zabraknie przynajmniej miliarda złotych. – Szpitale i samorządy zaczną się zadłużać, jak kilka lat temu – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich. – Pocieszające jest tylko to, że doświadczenia z poprzednich lat wskazują, iż NFZ najpierw nie doszacowuje wpływów, a potem podwyższa plany – mówi Wójcik.

Informacje o tarapatach NFZ już teraz powodują lawinowy wzrost sprzedaży szpitalnych wierzytelności, gwarancji dla dostawców oraz pożyczek dla szpitali. Tyle że banki pożyczać już nie chcą. – W nadchodzącym roku jeszcze większą rolę zaczną odgrywać instytucje parabankowe wspierające ten sektor – mówi Kamil Marcyniuk, menedżer z giełdowej spółki MW Trade.

Nasi rozmówcy już sygnalizują: – Kasy chorych brały kredyty i nic takiego się nie stało. Faktycznie fundusz też powinien pożyczkę wziąć. Ale wtedy trzeba by przyznać, że pieniędzy jest za mało.

Prezes Jacek Paszkiewicz odpowiada, że na razie pomocy w bankach szukać nie chce. – Dostępny byłby tylko kredyt komercyjny, na warunkach ogólnych. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by NFZ wziął 2 – 3 mld zł kredytu, a potem ponosił 300 mln zł kosztów rocznie za jego obsługę – mówi.

Na pomoc rządu liczyć nie może. Premier wycofał się z podwyżki składki zdrowotnej w 2010 r., jaką zapowiadał na początku 2008 r.

Tymczasem najnowszy raport OECD porównujący wydatki na zdrowie w najbardziej rozwiniętych krajach świata pokazuje, że Polska wydaje na zdrowie 1035 dolarów na mieszkańca (6,4 proc. PKB).

To jeden z najgorszych wyników w krajach OECD: średnia dla krajów rozwiniętych wynosi 2946 dolarów, a procent PKB przeznaczany na zdrowie niższy od polskiego mają tylko Turcja i Meksyk.

[ramka][srodtytul]Opinia: prof. Stanisława Golinowska, Uniwersytet Jagielloński [/srodtytul]

Jeszcze w zeszłym roku, gdy trudno było przewidzieć rozmiar kryzysu i praktycznie minimalny wzrost PKB, w zielonej księdze opisującej system ochrony zdrowia przygotowaliśmy prognozę wydatków i przychodów w służbie zdrowia. Uwzględnia ona zmiany demograficzne i pokazuje, że różnica między przychodami a wydatkami za kilkanaście lat może wynieść ok. 1 proc. PKB. Z tego powodu podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne jest niezbędne. Bardzo zaniedbujemy też inne oprócz opieki medycznej elementy systemu opieki zdrowotnej. A coraz większe problemy mamy z kształceniem kadr medycznych i pielęgniarskich.

[i]—aft[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Rosną kłopoty funduszy celowych[/srodtytul]

Choć Narodowy Fundusz Zdrowia szacuje, że w tym roku otrzyma o 1,8 mld zł mniej w postaci składek ubezpieczeniowych, to raczej nie grozi mu zaciąganie kredytów w bankach komercyjnych. NFZ miał bowiem na początku roku ponad 4,2 mld zł nadwyżki, czyli „oszczędności” z lat poprzednich, a poza tym wciąż trzyma w ryzach wydatki. Zastrzega, że nie będzie płacił w tak szerokim zakresie jak w latach poprzednich za nadwykonania, czyli zabiegi i procedury wykonane przez placówki ponad ustalony kontrakt.

Na problemy finansowe NFZ reaguje więc uwalnianiem funduszy dodatkowych, czyli przeznaczaniem na bieżące wydatki części nadwyżek z lat poprzednich. W znacznie gorszej sytuacji jest Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Jak szacuje kierownictwo ZUS (instytucji nadzorującej FUS), wzrost bezrobocia o 1 pkt proc. to ubytek około 1 mld zł składek. Ale FUS ma problemy wynikające nie tyle z malejących wpływów, ile ze znacznie wyższych, niż przewidywano, wydatków.

I choć jeszcze niedawno prezes ZUS Zbigniew Derdziuk zastrzegał, że jego instytucji powinno wystarczyć do końca roku około 5,5 mld zł kredytów komercyjnych, to w opublikowanej w zeszłym tygodniu tzw. notyfikacji fiskalnej, przekazanej przez rząd do Komisji Europejskiej i Eurostatu, wynika, że gabinet Donalda Tuska spodziewa się większych problemów. W dokumencie zapisano możliwy deficyt w funduszach ubezpieczeń społecznych rzędu aż 9,1 mld zł.

[i]—aft[/i][/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorek [mail=a.kurowska@rp.pl]a.kurowska@rp.pl[/mail], [mail=s.szparkowska@rp.pl]s.szparkowska@rp.pl[/mail][/i]

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne