Ponad połowa szefów dużych polskich spółek ma dyplom politechniki. Ale większość z nich uzupełniała potem wiedzę na studiach i kursach biznesowych. Podobnie jest w większości rozwiniętych krajów.
Politechnika Warszawska, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie oraz Politechnika Śląska to tradycyjnie największe kuźnie prezesów dużych polskich firm. Dyplom jednej z tych uczelni ma co czwarty z prezesów 335 czołowych przedsiębiorstw, które odpowiedziały na ankietę „Rz”.
Politechniki wprawdzie i w poprzednich latach tworzyły ścisłą czołówkę szkół kończonych przez szefów dużych firm, ale w tym roku wyraźnie wzmocniły swą przewagę. Ich absolwenci stanowią ponad 51 proc. sprawdzonych przez nas szefów dużych firm. Jeszcze przed rokiem ich udział wynosił 46 proc. Wyraźnie zmniejszył się udział prezesów z wykształceniem uniwersyteckim, które ma co szósty menedżer. Wprawdzie uczelnie ekonomiczne utrzymały swą pozycję (kończył je prawie co piąty szef), jednak najważniejsza z nich – warszawska Szkoła Główna Handlowa – w tegorocznym zestawieniu zajęła dopiero szóste miejsce. Jeszcze w poprzedniej edycji była czwarta.
Ten prymat szkół technicznych nie dziwi prof. Alojzego Nowaka, dziekana Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego to tendencja coraz bardziej widoczna też w krajach anglosaskich, gdzie do niedawna dominowali absolwenci szkół biznesu. – Kryzys finansowy pokazał, że produkcja i usługi są co najmniej tak ważne jak operacje finansowe – podkreśla prof. Nowak. Dodaje, że studia techniczne, które uczą systematycznej pracy i rozwiązywania trudnych problemów, są dobrym punktem wyjścia do kariery menedżerskiej, jeśli uzupełni się je wykształceniem z zarządzania.
Jak wynika z naszej ankiety, prawie co piąty z szefów firm ma za sobą studia na co najmniej dwóch kierunkach, nie licząc krótkich specjalistycznych szkoleń. – W dzisiejszych czasach dobry menedżer stale powinien rozwijać swe kompetencje – podkreśla Andrzej Klesyk, prezes PZU, absolwent ekonomii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i studiów MBA na Harvardzie. Jego zdaniem dziś nawet MBA to zdecydowanie za mało, aby móc sprostać wyzwaniom stojącym przed profesjonalnym menedżerem. Szefowie firm rekrutujących menedżerów dla przedsiębiorstw mówią, że bardziej niż rodzaj studiów liczą się osiągnięcia. – Z badań wynika, że odpowiednie wykształcenie i doświadczenie są tylko jednym z elementów decydujących o sukcesie. Co najmniej równie ważna jest inteligencja emocjonalna – twierdzi Borysław Czyżak z Egon Zehnder International.