Choć Pekin nie skomentował tych doniesień, brzmią one o tyle wiarygodnie, że tamtejsze władze zadeklarowały tuż przed świętami Bożego Narodzenia gotowość wsparcia Brukseli i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w walce z kryzysem fiskalnym w Unii Europejskiej. Wcześniej oferowały pomoc zadłużonym rządom Grecji i Portugalii.
Jak powiedział Fellegi portalowi Index.hu, kwestia "strategicznej współpracy finansowej" Węgier i Chin została omówiona przez premierów obu państw Viktora Orbana i Wena Jiabao, gdy pod koniec października spotkali się oni w Szanghaju. Zdaniem ministra wsparcie Pekinu mogłoby polegać m.in. na zakupie części nowych obligacji Węgier przez chiński bank centralny.
Zastrzyk kapitałowy z Chin bardzo by się węgierskiemu rządowi przydał. Niedawno wygasła opiewająca na 20 mld euro linia kredytowa, którą otrzymał on z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej w październiku 2008 r. Rozmowy o jej przedłużeniu zostały zerwane w lipcu br., niedługo po zmianie rządu na Węgrzech. Od tego czasu Budapeszt próbuje własnymi siłami uzdrawiać gospodarkę i redukować deficyt budżetowy, który w 2011 r. spaść ma poniżej 3 proc. PKB. Będzie to głównie skutek specjalnych antykryzysowych podatków od niektórych branż oraz nacjonalizacji funduszy emerytalnych, co pozwoli zrekompensować spadek wpływów podatkowych, jakim może poskutkować obniżka CIT dla małych i średnich firm oraz PIT.
Ta polityka rządu nie przypadła do gustu inwestorom. Od końca października rentowność węgierskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła o 1 pkt proc., do blisko 8 proc., podnosząc koszty obsługi długu publicznego. Zaniepokojenia nie kryją także agencje ratingowe. W grudniu dwie z nich, Moody's i Fitch, obcięły ocenę wiarygodności kredytowej Węgier do jednego szczebla powyżej poziomu śmieciowego.