Reklama
Rozwiń

Serbia: demonstracje rozpełzają się po kraju

Manifestacje, blokady ulic w miastach i dróg między nimi – manifestanci cały czas domagają się przedterminowych wyborów. Ale prezydent Vucić nie zamierza ustąpić, wspierany przez Moskwę i Budapeszt

Publikacja: 04.07.2025 04:24

Protest w Belgradzie

Protest w Belgradzie

Foto: PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

„Dziś rano w Belgradzie wszystkie ulice były w większości przejezdne” – mieszkańcy stolicy przyzwyczaili się już do takich komunikatów dyrekcji transportu miejskiego. Zazwyczaj poprzedniego wieczoru manifestanci atakowani przez policję budowali barykady, które do rana musiały usuwać służby komunalne.

„W odpowiedzi na (policyjne represje) protest zaczyna przybierać charakter zdecentralizowany i rozprzestrzenia się na inne miasta. Demonstranci ustawiają barykady (…), co prowadzi do policyjnych interwencji, starć i dalszych represji” – opisują sytuację serbscy działacze społeczni.

Protesty w Serbii. Studenci szukają poparcia robotników

Część belgradzkich ekspertów uważa, że „rosnąca przemoc policyjna to sygnał, że w rządzącej partii (Serbska Partia Postępowa – SNS) rośnie zdenerwowanie”. Jej przywódcy boją się, że mogą zostać jednak zmuszeni do przeprowadzenia kolejnych przedterminowych wyborów i przegrać je.

Na razie jednak, już w czasie protestów, które trwają od listopada ubiegłego roku, w dwóch miejscowościach Serbii odbyły się lokalne wybory, które rządzący wygrali – choć niewielką większością. Wydaje się, że SNS mogłaby obecnie nie przegrać również wyborów ogólnokrajowych.

Trwający protest (którego siłą napędową są studenci) nie ma bowiem przywódców, ani jasno określonego programu. – Bez wątpienia wśród tych, którzy chcą zmiany władzy w Serbii obecnie panuje jakieś rozczarowanie. Ale nie można wcale mówić, że fala protestów wygasa – sądzi jedna z belgradzkich dziennikarek.

Czytaj więcej

Protesty w Serbii: Prezydent Vučić traci kraj

Studenci ostatnio wezwali związki zawodowe, by poparły żądanie zmiany władzy w kraju. Postawiło to prezydenta Aleksandra Vučicia w trudnej sytuacji. Jednocześnie bowiem rosyjska służba wywiadu (SWR) zarzuciła Belgradowi, że poprzez pośredników dostarcza sprzęt i amunicję ukraińskiej armii. Vučić znacznie zaostrzył kontrolę eksportu uzbrojenia, ale to może doprowadzić do przestojów w fabrykach zbrojeniowych i strajków ich pracowników. Bezpośrednio i pośrednio w „zbrojeniówce” pracuje około 75 tys. osób.

Rosja i Węgry wspierają prezydenta Serbii

Miejscowi eksperci są przekonani, że Vučić po cichu zlikwiduje własne ograniczenia, a Moskwa na to nie zareaguje, by nie stawiać go w trudnej sytuacji. Utrata pozycji w Serbii byłaby dla niej potężnym ciosem politycznym. – Kremlowi jest bardzo nie na rękę spór z jedynym europejskim krajem, który nie wprowadził sankcji przeciw Rosji. Wiele rosyjskich koncernów działa w Serbii, a kraj jest nie do zastąpienia przy omijaniu zachodnich sankcji – mówi serbski politolog z Moskwy Aleksandar Djokic

Serbia jest zaś uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu, sprzedawanego jej poniżej rynkowej ceny. Ale i Rosja jest uzależniona od Serbii, bowiem już tylko przez jej terytorium rosyjski gaz ma dostęp do europejskiego rynku.

Dlatego od początku protestów rosyjskie władze wspierają rządzących w Belgradzie jak mogą. – Nie możemy wykluczyć, że wszystkim znana taktyka „kolorowej rewolucji” jest obecnie stosowana w Serbii – mówił rzecznik Kremla, sugerując, że to Zachód stoi za obecnymi protestami. Tymczasem sami demonstranci mają pretensje do Brukseli, że nie pomaga im, choć UE zawiesiła kolejną transzę pomocy dla Belgradu.

Funkcjonariusze policji prewencyjnej zajmują pozycje po usunięciu blokady drogi zorganizowanej przez

Funkcjonariusze policji prewencyjnej zajmują pozycje po usunięciu blokady drogi zorganizowanej przez demonstrantów w Belgradzie

Foto: PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

– Wszyscy wiemy, jakie próby podejmowano zarówno w Serbii, jak i na Węgrzech. Jak wywierana jest presja poprzez blokowanie funduszy – ze zrozumieniem do problemów południowego sąsiada odniósł się premier Viktor Orbán. Budapeszt, jak i Moskwa, wspiera obecne władze w Belgradzie. Węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó radził Serbom, by sprawdzili, które media „służą interesom ich zagranicznych inwestorów”.

– Serbowie mają duże doświadczenie protestów społecznych. W 1996 roku to studenckie manifestacje zmusiły Slobodana Miloszevicia do uznania wygranej opozycji w lokalnych wyborach. (…) Dziś ludzie nie są już gotowi cofać się – sądzi belgradzka dziennikarka.

„Dziś rano w Belgradzie wszystkie ulice były w większości przejezdne” – mieszkańcy stolicy przyzwyczaili się już do takich komunikatów dyrekcji transportu miejskiego. Zazwyczaj poprzedniego wieczoru manifestanci atakowani przez policję budowali barykady, które do rana musiały usuwać służby komunalne.

„W odpowiedzi na (policyjne represje) protest zaczyna przybierać charakter zdecentralizowany i rozprzestrzenia się na inne miasta. Demonstranci ustawiają barykady (…), co prowadzi do policyjnych interwencji, starć i dalszych represji” – opisują sytuację serbscy działacze społeczni.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ukraiński rząd do dymisji? W tle afera korupcyjna
Polityka
Kanclerz Niemic ma problem z granicami. Merzowi wytknięto brak dialogu z sąsiadami
Polityka
Rozmowa Trump-Putin. „Cele specjalnej operacji wojskowej pozostają niezmienne”
Polityka
Czy Komisja Europejska się obroni? PE będzie głosować nad wotum nieufności
Polityka
Dalajlama XIV kończy spekulacje ws. następcy. „Nikt inny nie ma prawa ingerować”