Według średniej prognoz nasz PKB będzie rósł w przyszłym roku w tempie 3,5-4 proc. BRE Bank szacuje, że będzie to nie więcej niż 3,2 proc. - Główną przyczyną spadku dynamiki wzrostu będzie obniżenie dynamiki konsumpcji prywatnej, negatywna kontrybucja inwestycji publicznych, szczególnie widoczna od drugiej połowy roku - czytamy w najnowszym raporcie banku.
Ekonomiści są też przekonani, że inflacja w Polsce będzie się obniżać powoli. Głównie z powodu podwyżek cen energii oraz wzrostów cen żywności i surowców. Z kolei stopy procentowe NBP już na przełomie 2011 i 2012 roku zaczną spadać, choć rynek sądzi raczej, że obniżek nie będzie do końca przyszłego roku. Chyba, że gospodarka spowolni mocniej, niż się dziś sądzi - wówczas RPP może zdecydować o obniżkach już w 2012 roku.
Wyraźniejsze wyhamowanie - zdaniem ekonomistów BRE Banku - jest prawdopodobne zwłaszcza w obliczu konieczności spłaty wyższych rat kredytów hipotecznych, z powodu silnego franka oraz wolniejszego wzrostu w Niemczech. Także wymuszona przez rynki i już zaplanowana przez rząd konsolidacja fiskalna w połączeniu z niższą absorpcją środków unijnych przełożą się - zdaniem ekonomistów BRE Banku - na dalsze ograniczenie wzrostu gospodarczego w 2012 roku. - Dynamika PKB oscylująca wokół 3 proc. wydaje się jednak dostateczna aby zapobiec destabilizacji relacji długu do PKB, a co za tym idzie wyprzedaży polskich obligacji - donosi raport.
W ocenie ekonomistów obecne ożywienie inwestycyjne zawdzięczamy głównie projektom infrastrukturalnym i ekspansywnej polityce fiskalnej. Pojawiają się jednak sygnały, że nowe inwestycje prywatne, nie związane z infrastrukturą, mogą pozostawać niskie - zwłaszcza w obliczu gorszych perspektyw dla konsumpcji.
Pozytywne jest to, że obecnie budżet państwa dysponuje 50 mld poduszką płynnościową. Z drugiej strony jednak - jak spekulują ekonomiści - prawdopodobne jest przesunięcie części prywatyzacji (PKO BP) na rok 2012, co zmniejszy ten zapas i może wiązać się ze zwiększeniem podaży obligacji. Zdaniem Ernesta Pytlarczyka, głównego ekonomisty BRE Banku po wyborach konieczne będzie zacieśnienie fiskalne, gdyż rynki wydają się obecnie dużo mniej tolerancyjne na trwale wysokie deficyty.