Rozmówcy „Rz" w Brukseli potwierdzają: jest pomysł na wzmocnienie funduszu ratunkowego strefy euro, który zwiększy zaufanie rynków i nie będzie wymagał od razu wyłożenia dodatkowych pieniędzy przez jego udziałowców.
– Miałby dostać możliwość gwarantowania tzw. pierwszej straty – mówi nasz rozmówca. Skąd kwota ponad biliona euro („The Guardian" pisał nawet o 2 bln euro)? Obecnie EFSF ma 440 mld euro, z czego 17,7 mld euro poszło na pożyczkę dla Irlandii; 22,5 mld euro dla Portugalii, a 109 mld euro obiecano w drugim pakiecie greckim. Spekuluje się także, że kolejne 80 mld euro EFSF powinien odłożyć na dokapitalizowanie banków. Zostaje 210,8 mld euro. Te pieniądze miałyby w przyszłości być wykorzystane w operacjach gwarantowania emisji obligacji państw>Kwota nie do wydrukowania strefy euro na rynku pierwotnym. Ale tylko do wysokości 20 proc. wartości. Stąd wniosek, że 210,8 mld euro mogłoby zagwarantować emisje pięć razy większe, czyli 1054 mld euro.
Według informacji „Rz" mechanizm działania miałby być następujący. Na przykład Włochy chcą pozyskać pieniądze na rynku, ale inwestorzy żądają wysokiego oprocentowania, bo boją się kłopotów kolejnego słabego państwa strefy euro. Wtedy Włochy mogą wystąpić o gwarancję ze strony EFSF. Za cenę spełnienia bardzo szczegółowych warunków makroekonomicznych uzyskują gwarancje i niższe oprocentowanie na rynku. Ta koncepcja to zaczątek euroobligacji, czyli papierów wspólnych dla państw strefy euro. Przeciwko temu od dawna protestują Niemcy. Teraz mogłyby ustąpić, bo sytuacja jest wyjątkowa i pogłębianie się kryzysu może zaszkodzić ich bankom. Ponadto, argumentują zwolennicy koncepcji, nie wiąże się ona z natychmiastowymi obciążeniami - do ewentualnej wypłaty gwarancji może dojść za kilka lat i tym samym spełniany jest niemiecki warunek niezwiększania ich udziału w EFSF.
Podstawowym problemem jest to, czy inwestorzy uznają takie zwiększenie możliwości działania EFSF za efektywne. „Inwestorzy dziś nie patrzą na możliwą stopę zwrotu za kilka lat. Kierują się wyłącznie bieżącymi oczekiwaniami zmiany ceny" – pisze Shahin Vallee, ekspert brukselskiego instytutu Bruegla. Według niego kraj, który wystąpi o gwarancje EFSF, ryzykuje też od razu zyskanie wizerunku bankruta. Ekspert przyznaje jednak, że nowa konstrukcja ma swoje plusy i umożliwi Europejskiemu Bankowi Centralnemu kupowanie bezpieczniejszych, bo gwarantowanych przez EFSF, papierów na rynku wtórnym.
Strefa euro ma także dążyć do ściślejszej współpracy we własnym gronie. Z naszych informacji wynika jednak, że na razie żadne nowe instytucje nie będą tworzone, co od dawna postulowała Polska. Herman Van Rompuy, szef Rady Europejskiej, uzyska formalnie prawo przewodniczenia szczytom strefy euro, organizowanym dwa razy w roku. To potwierdzenie stanu faktycznego. Nowością ma być tylko stworzenie stałego stanowiska szefa grupy roboczej dla eurogrupy – to gremium szczebla dyrektorów ministerstw finansów, które przygotowuje posiedzenia swoich szefów. Nie będzie osobnego sekretariatu strefy euro, co np. postulowała Francja.