Bogusław Chrabota: Czy Elon Musk wyprowadzi USA z NATO?

Elon Musk i Mike Lee to za mało, by wyprowadzić Amerykę z sojuszu. To długa procedura. Ale przede wszystkim sam Donald Trump musi rozważyć, czy Ameryce opłaca się pozbycie się sojuszników. To raczej wątpliwe.

Publikacja: 03.03.2025 12:14

Elon Musk i Donald Trump

Elon Musk i Donald Trump

Foto: REUTERS/Kevin Lamarque/File Photo

Entuzjazm, z jakim Elon Musk poparł wpis senatora z Utah Mike’a Lee na temat konieczności opuszczenia przez Stany Zjednoczone NATO, może wydawać się groźny, zwłaszcza dla takich krajów jak Polska, dla których sojusz jest jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa. Ale spieszę wyjaśnić, że nie jest to ani politycznie, ani w sensie prawnym specjalnie proste. Po pierwsze dlatego, że NATO jest dziełem polityki amerykańskiej i zawsze było jej instrumentem. To prawda, że w największym stopniu budżet sojuszu obciąża podatnika amerykańskiego, ale zarazem trudno kwestionować, że przez dekady NATO było najcięższą (prócz broni jądrowej) amunicją USA w globalnej konfrontacji z wrogami Waszyngtonu. Wyzbycie się tego instrumentu byłoby na dłuższą metę absurdalne, bo zniszczyłoby cały dotychczasowy układ sojuszniczy, ważny zwłaszcza w dobie potencjalnej politycznej konfrontacji z Pekinem.

Czytaj więcej

Donald Trump ma w poniedziałek podjąć decyzję ws. polityki wobec Ukrainy

Jak wygląda procedura wyjścia z NATO?

Kwestie formalne też nie są łatwe. Artykuł 13 traktatu daje Stanom, jak każdej ze stron umowy, prawo do jego wypowiedzenia. To dość prosta procedura, choć przepis zastrzega, że realne wystąpienie nastąpi po roku od notyfikacji. Co ciekawe, traktat przewiduje skierowanie notyfikacji do rządu Stanów Zjednoczonych, które są „gospodarzem” paktu. W sytuacji, gdy wycofanie się z traktatu planuje prezydent USA, informację o swoich planach musi skierować najpierw do obu izb Kongresu, uzyskać poparcie Izby Reprezentantów, dwóch trzecich senatorów w Senacie USA (republikanie nie dysponują taką większością) i dopiero po zgodzie obu izb, poprzez swojego ambasadora w sekretariacie NATO w Brukseli, złożyć taką notyfikację. Ale uwaga. To dopiero uruchamia termin jednego roku, po którym następuje wystąpienie z sojuszu.

Tyle że i tu mogą pojawić się problemy, bowiem europejscy członkowie sojuszu mogą uzależnić start tej procedury od realnego wycofania się amerykańskich żołnierzy i ich infrastruktury z Europy. Ile to zajmie czasu, zwłaszcza że działania te muszą być poprzedzone negocjowaniem i podpisywaniem odpowiednich protokołów? Bez wątpienia przynajmniej kilkanaście miesięcy. Tak, Europa może utrudnić faktyczne wyjście Stanów Zjednoczonych z traktatu i podjętych w 1949 roku zobowiązań.

Artykuł 13 traktatu daje Stanom, jak każdej ze stron umowy, prawo do jego wypowiedzenia. To dość prosta procedura, choć przepis zastrzega, że realne wystąpienie nastąpi po roku od notyfikacji

Co rozstrzygnie o tym, czy USA zostaną w NATO?

Nie mam złudzeń, że prawnicy Trumpa intensywnie pracują nad analizą potencjalnych scenariuszy wyjścia z traktatu. I szukają by-passów. Tyle że to praca ekspercka, bo dużo ważniejszy jest konsensus, także w kręgu prezydenta, i kalkulacja, czy pozbycie się tak ważnego instrumentu wpływu na świat się po prostu opłaca. Jak wiadomo, natura nie lubi próżni. Jeśli zniknie amerykańskie NATO, pojawi się jakieś inne. Niekoniecznie przyjazne wobec Waszyngtonu. Wrogowie Ameryki nie śpią. A przyjaciele się przydają, czego Waszyngton doświadczył już kilka razy w tym stuleciu.

I na koniec: nawet gdyby prezydent Trump taką decyzję podjął, to z dokończeniem tego dzieła może po prostu nie zdążyć. Tak więc, zostając z pełnym wyczuciem realizmu, powiem: Musk i Lee to na razie za mało, by na poważnie bać się, że Trump wyprowadzi USA z sojuszu.

Entuzjazm, z jakim Elon Musk poparł wpis senatora z Utah Mike’a Lee na temat konieczności opuszczenia przez Stany Zjednoczone NATO, może wydawać się groźny, zwłaszcza dla takich krajów jak Polska, dla których sojusz jest jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa. Ale spieszę wyjaśnić, że nie jest to ani politycznie, ani w sensie prawnym specjalnie proste. Po pierwsze dlatego, że NATO jest dziełem polityki amerykańskiej i zawsze było jej instrumentem. To prawda, że w największym stopniu budżet sojuszu obciąża podatnika amerykańskiego, ale zarazem trudno kwestionować, że przez dekady NATO było najcięższą (prócz broni jądrowej) amunicją USA w globalnej konfrontacji z wrogami Waszyngtonu. Wyzbycie się tego instrumentu byłoby na dłuższą metę absurdalne, bo zniszczyłoby cały dotychczasowy układ sojuszniczy, ważny zwłaszcza w dobie potencjalnej politycznej konfrontacji z Pekinem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Tusk nie chciał oddać połowy Polski Rosji, PiS nie był przeciw Tarczy Wschód
Komentarze
Bogusław Chrabota: Koniec wojny może być końcem Ukrainy
Komentarze
Estera Flieger: Donald Tusk prowokuje, PiS się zakiwał, a Jarosław Kaczyński jest delulu
Komentarze
Estera Flieger: Ujemna charyzma Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Czy Wolna Europa podzieli los Biełsatu?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń