– Proponujemy 2/3 dochodów do unijnej kasy, a 1/3 do budżetów narodowych – powiedział wczoraj Janusz Lewandowski, unijny komisarz ds. budżetu. Dałoby to w 2020, finalnym roku obowiązywania nowego wieloletniego budżetu, kwotę 54,2 mld euro.
Zastąpiłaby ona połowę składek narodowych liczonych jako procent produktu krajowego brutto. Zdaniem komisarza to jedno z najbardziej wydajnych źródeł finansowania i jedno z najmniej szkodliwych dla gospodarki realnej.
KE proponuje dwie stawki: 0,1 proc. dla akcji i obligacji i 0,01 proc. dla instrumentów pochodnych. Podatek miałby obowiązywać od 1 stycznia 2014 r. i przynieść roczne dochody rzędu 57 mld euro.
Kraje członkowskie musiałyby jednak zgodzić się nie tylko na to, by podatek od transakcji finansowych zasilał budżet unijny, a nie budżety narodowe, ale i na to, by podatek w ogóle wprowadzić. Tymczasem Unia jest w tej sprawie bardzo podzielona. Zdecydowanie za jest Francja. Przeciw są m.in. Wielka Brytania, Szwecja i Holandia. A w sprawach podatkowych w UE panuje zasada jednomyślności.
Komisja Europejska liczy, że sceptyczne kraje zmienią zdanie, gdy zobaczą przedstawione wczoraj szacunki. – Jak zobaczą, że znacznie mniej zapłacą, to niektóre z nich prawdopodobnie zmienią stanowisko – powiedział szef KE Jose Barroso.