W poniedziałek agencja Moody's obniżyła ratingi 23 włoskich regionów i miast. Tydzień wcześniej zredukowała ocenę wiarygodności kredytowej Włoch z A3 do Baa2, tylko dwa szczeble powyżej poziomu śmieciowego. Rośnie ryzyko serii bankructw włoskich regionów, jeśli rząd centralny nie zainterweniuje.
Mario Monti ogłosił, że z powodu dużego ryzyka bankructwa Sycylii, jego rząd wykupi długi tego regionu i zastosuje „odpowiednie i najbardziej wydajne środki", aby nie dopuścić do upadłości wyspy. Włoski premier nie sprecyzował tych planów, ale chce mieć pewność, że zanim przystąpi do opracowania planu uzdrowienia finansów Sycylii, jej gubernator Raffaele Lombardo nie będzie już pełnił swojej funkcji.
Lombardo, zapowiedział rezygnację z urzędu przed końcem lipca niezależnie od tego, czy śledztwo w sprawie jego powiązań z mafią doprowadzi do procesu sądowego. W październiku odbędą się wybory samorządowe. Lombardo stanowczo zaprzecza oskarżeniom o związki ze światem przestępczym. Jego poprzednik, Salvatore Cuffaro, odsiaduje siedmioletni wyrok za wspieranie mafii. Włoska agencja Ansa pisze, że nie można wykluczyć, iż Monti powoła specjalny zarząd komisaryczny na Sycylii.
– Moim zdaniem włoski rząd będzie musiał ze swoimi regionami zrobić to, co strefa euro robi z Grecją i innymi zadłużonymi krajami europejskimi. Należy opracować program oszczędnościowy, zapewnić finansowanie i zdecydować, czy trzeba zrestrukturyzować ich dług – uważa Riccardo Barbieri, ekonomista w banku inwestycyjnym Mizuho International.
Od wielu lat Sycylia uznawana jest za jeden z najgorzej zarządzanych regionów Włoch. Sektor publiczny na wyspie generuje znaczną część jej gospodarki i zatrudnienia, dlatego Sycylia jest nazywana przez komentatorów „Grecją we Włoszech". Region słynie z rozrzutności swoich władz, które zatrudniają kilkanaście tysięcy osób. Według włoskiej prasy, utrzymanie sycylijskich władz lokalnych kosztuje kilka razy więcej niż w innych regionach Italii.