Na robotników najemnych przedsiębiorca płaci w Rosji 30-procentową składkę na ubezpieczenie społeczne, z czego 22 proc trafia do Funduszu Emerytalnego Rosji (odp. naszego ZUS), a reszta na konto indywidualne. Natomiast Rosjanom na samozatrudnieniu (rolnicy, notariusze, taksówkarze, prywatni nauczyciele, opiekunki do dzieci, sprzątacze, gosposie itd) rząd podwoił stawkę.
Oznacza to, że jeżeli w 2012 r samo zatrudniony płacił rosyjskiemu ZUS ok. 17 tys. rubli (1754 zł), to w tym roku musi zapłacić 35 tys. rubli (3600 zł). A to jest kwota nieosiągalna dla większości pracujących na swój rachunek, pisze gazeta Izwiestia.
Podwyższenie stawki rząd argumentował potrzebą zmniejszenia o 40 mld rubli, dziury w Funduszu Emerytalnym Rosji. Deficyt przekroczył tam już bilion rubli (33 mld dol.). Władze podniosły więc także składki na rosyjski ZUS dla pracowników szkodliwych profesji (np. górników, hutników itp). Mają oni prawo do szybszej emerytury.
Dziś liczba emerytów sięga w Rosji 31 mln ludzi. Rosjanie są najmłodszymi emerytami Europy (55 lat kobiety i 60 lat mężczyźni). Do tego jest kilkadziesiąt zawodów, w których można odejść na świadczenia szybciej. Wprawdzie rosyjska emerytura należy też do najniższych w Europie (odp. 350 zł), ale społeczeństwo też żyje najkrócej: mężczyźni - 62 lata, a kobiety 73 lata.
Według Oxford Economics Rosja jest na pierwszym miejscu wśród 25 krajów świata, z najszybszym tempem spadku liczby siły roboczej. Do 2030 r liczba Rosjan w wieku produkcyjnym zmniejszy się o 17 mln.