Reklama

Strefa euro nadal w recesji. Niemcy ledwo jej uniknęły

Francja znowu wpadła w recesję, a Niemcy ledwo jej uniknęły. Gorsza koniunktura daje się we znaki zarówno państwom Południa, jak i Północy.

Publikacja: 16.05.2013 03:46

Strefa euro nadal w recesji. Niemcy ledwo jej uniknęły

Foto: Bloomberg

Gospodarka strefy euro skurczyła się w pierwszym kwartale o 0,2 proc. (licząc w porównaniu z końcówką 2012 r.).  To już szósty z rzędu spadkowy kwartał i najdłuższa recesja, odkąd zaczęto w 1995 r. zbierać dane dla tego obszaru.

– Dostępne dane sondażowe z drugiego kwartału nie są zachęcające. W drugiej połowie roku poprawa widoczna na rynkach finansowych powinna dać jednak o sobie znać w gospodarce, zwiększając zaufanie, zatrudnienie i wzrost gospodarczy – prognozuje Clemente De Lucia, ekonomista BNP Paribas.

Negatywnie zaskoczyły największe potęgi. Francuski PKB spadł o 0,2 proc., a Francja po raz kolejny wpadła w recesję. To kiepski „prezent" na pierwszą rocznicę rządów prezydenta Francois Hollande'a. Wciąż nie znalazł on sposobu na pobudzenie wzrostu gospodarczego. – Francja bardzo potrzebuje odblokowania potencjału wzrostu gospodarczego i zwiększenia miejsc pracy. Kraj musi kłaść szczególny nacisk na reformy strukturalne na rynku pracy, w systemie emerytalnym oraz na otwarcie zawodów regulowanych i liberalizację rynku usług – strofował   niedawno polityków z Paryża Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych.

Rozczarowująco wypadły w pierwszym kwartale również Niemcy, główny „silnik" gospodarki eurolandu. Ich wzrost gospodarczy wyniósł zaledwie  0,1 proc., po spadku PKB o 0,7 proc. w czwartym kwartale. Nasz największy partner eksportowy nie wpadł recesję tylko dzięki wzrostowi wydatków konsumentów. – Sytuacja w strefie euro jest ciężarem dla gospodarki Niemiec i dla niemieckich firm. Co prawda prognozy nadal mówią o ożywieniu, ale by ożywienie nabrało tempa, potrzebny jest wzrost inwestycji – wskazuje Andreas Scheuerle, ekonomista z niemieckiego Dekabanku.

Ekonomiczna klęska jest jak zwykle szczególnie widoczna na południu Europy. Cypryjska gospodarka skurczyła się o 1,3 proc.  (kwartał do kwartału), hiszpańska o 0,5 proc., a włoska również o 0,5 proc.  PKB Włoch spada od siedmiu kwartałów i jest to najdłuższa recesja od 1970 r. Ale dekoniunkturę widać też w fiskalnie dosyć zdrowych państwach z serca eurolandu. Finlandia i Holandia są pogrążone w recesji (spadek fińskiego PKB w przypadku obu państw wyniósł 0,1 proc.), Austria w stagnacji (wzrost PKB wyniósł 0 proc.).  Do stagnacji niewiele zabrakło również Niemcom.

Reklama
Reklama

Kiepska sytuacja gospodarcza strefy euro ożywi dyskusje  wśród decydentów na temat tego, czy dotychczasowa strategia walki z kryzysem (koncentrująca się na cięciach fiskalnych). Część rządów stanie przed pokusą zmniejszenia tempa cięć. – Największym ryzykiem jest to, że spadek francuskiego PKB może skłonić Francję do sięgnięcia po politykę, która umieści ją na kursie kolizyjnym z Niemcami – uważa Paul Donovan, ekonomista z banku UBS.

– Gorszy od spodziewanego początek roku powinien zaniepokoić decydentów z Europejskiego Banku Centralnego.  Te dane sprawią, że więcej ludzi będzie wzywać EBC, by zdecydował się na agresywniejsze działania po ostatnim geście w postaci cięcia stóp – twierdzi Chris Williamson, główny ekonomista firmy Markit Economics.

Kiepska koniunktura nie ogranicza się tylko do strefy euro. O ile we wtorek negatywnie zaskoczyła Polska (zaledwie 0,4 proc. wzrostu w pierwszym kwartale, licząc rok do roku, i 0,1 proc. kwartał do kwartału), to w środę przykrą niespodziankę sprawiły Czechy. Ich gospodarka, silnie uzależniona od eksportu do strefy euro, skurczyła się wówczas aż o 0,8 proc. (kwartał do kwartału). Nasz południowy sąsiad jest już od roku w recesji, do której przyczyniły się m.in. cięcia fiskalne realizowane przez rząd Petra Necasa.

Wciąż są jednak państwa,  których sytuacja się poprawia. Pozytywnie zaskoczyły Węgry, osiągając tempo wzrostu wynoszące 0,7 proc. – To pierwsza zwyżka od 2011 r. Węgry wyszły więc z recesji, choć potencjalne tempo wzrostu nie skłania do świętowania. PKB w tym roku może wzrosnąć o 0,3 proc., zamiast prognozowanego spadku o 0,5 proc. – mówi Peter Attard  Montalto, ekonomista z Nomury.

„Zielonymi wyspami" są również Litwa i Łotwa. Wzrost gospodarczy w pierwszym z tych państw wyniósł 1,3 proc. (kwartał do kwartału), a w drugim 1,2 proc.

Podyskutuj z nami na Facebooku

www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia

Reklama
Reklama

Jak długo będzie jeszcze trwała recesja w strefie euro? Jak ona wpłynie na Polskę?

Niska inflacja nie pomaga budżetowi państwa

Ceny rosną coraz wolniej, a do budżetu państwa wpływa coraz mniej pieniędzy z podatków pośrednich - wynika z podanych wczoraj przez różne instytucje informacji. Jak informuje GUS, mamy coraz niższą inflację. W kwietniu wyniosła ona (w porównaniu z kwietniem 2012 r.) tylko 0,8 proc. i była najniższa od końca 2006 r.

W ciągu ostatniego roku staniało wiele popularnych towarów i usług. Przykładowo opłaty związane z łącznością są o 7,3 proc. niższe niż rok temu, a te związane z energią w naszych mieszkaniach - o 0,4 proc. (to efekt obniżki cen gazu). Mniej niż rok temu płacimy też za paliwo do samochodów - o 4,5 proc., czy odzież i obuwie - o 5,1 proc.

Żywność ciągle drożeje, ale nie tak szybko jak w ostatnich latach. W kwietniu jej średnie ceny były o 1,7 proc. wyższe niż rok wcześniej, dla porównania - w kwietniu 2012 r. wzrost wyniósł 3,2 proc. Za to nieoczekiwanie szybko rosną ceny w dziale rekreacja i kultura.

Ogólnie rzecz biorąc, niska inflacja to efekt słabego popytu. Skoro gospodarstwa domowe oszczędzają, szukają tańszych zamienników, i dwa razy oglądają każdą złotówkę przed wydaniem, to i przedsiębiorcy nie mogą dyktować wyższy cen. Pomaga też spadek cen surowców na światowych rynkach.

To co jednak dobre dla naszych kieszeni, nie najlepiej wygląda z punktu widzenia budżetu państwa. Niski popyt konsumpcyjny i niski wzrost cen jest jedną z przyczyn słabych dochodów budżetu z podatków pośrednich. Jak pokazały wczorajsze dane przedstawione przez Minsterstwo Finansów, wpływy z podatku VAT i akcyzy po kwietniu okazały się o 7,4 mld zł niższe niż rok temu. I chociaż wpływy z podatków dochodowych (PIT i CIT) jeszcze rosną, to w sumie budżet ma coraz poważniejsze problemy. Po czterech miesiącach dochody ogółem wyniosły 86,8 mld zł. Nie dość, że to mniej niż w ubiegłym roku (93,9 mld zł), to dodatkowo mniej niż zakładał resort finansów w harmonogramie realizacji budżetu (88,6 mld zł). Wydatki idą zaś zgodnie z planem - 118,6 mld zł. Efekt jest więc taki, że deficyt budżetu po kwietniu okazał się wyższy od tego założonego w harmonogramie - wyniósł 31,75 mld zł wobec 30,05 mld zł.

Reklama
Reklama

W połowie roku - zdaniem ekonomistów - należy więc spodziewać się nowelizacji budżetu.

Ministerstwo Finansów uważa, że w pobudzeniu popytu, a pośrednio i budżetowi, pomóc może obniżka stóp procentowych. Wczorajsze dane o niskiej inflacji oraz informacje o bardzo słabym wzroście gospodarczym w I kw. (wzrost tylko o 0,4 proc.), mogą rzeczywiście skłonić RPP do dalszych obniżek stóp. Zdaniem ekonomistów, główna stopa może obniżyć się jeszcze o co najmniej 0,5 pkt. proc., do 2,5 proc.

Finanse
Technologie odpowiedzią na cyberzagrożenia
Finanse
Otwarta droga pomocy Ukrainie. Aktywa Rosji zamrożone bezterminowo
Finanse
Walka o zamrożone aktywa. Bank Rosji grozi Unii Europejskiej
Finanse
Zamrożone aktywa, ale roszczenia gorące. Tak Kreml chce zastraszyć Europę
Finanse
Osiem tysięcy wierzycieli Cinkciarza. Syndyk prześledzi księgi rachunkowe spółki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama