Wygłoszona dwa tygodnie temu mowa tronowa, którą przygotował królowej premier David Cameron, ma usprawiedliwić szeroką reformę systemu imigracji. Ale zawarta w niej diagnoza mija się z prawdą.
Jak ustalił prestiżowy londyński National Institute for Economic and Social Research (NIESC), składki i podatki płacone przez imigrantów z Unii Europejskiej do brytyjskiego budżetu przekraczają aż o 37 procent zabezpieczenia socjalne, jakie ci w zamian otrzymują. Chodzi o grube miliardy funtów, które przyjezdni z Polski i innych krajów Wspólnoty przekazują na emerytury, opiekę zdrowotną czy dodatki rodzinne dla rodowitych Brytyjczyków. Łączna suma wypłat socjalnych brytyjskiego państwa wynosi bowiem prawie 550 mld funtów rocznie.
– Nadwyżka wpłat emigrantów do funduszu socjalnego jest kolosalna. To przeważnie ludzie młodzi, którzy rzadziej chorują. Są oni także znacznie bardziej skorzy do podejmowania pracy niż Anglicy – tłumaczy „Rz" Sarah Mulley, wicedyrektor Institute for Public Policy Research (IPPR) w Londynie.
O tym, że emigranci, w tym mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy, znacznie więcej dokładają do brytyjskiego budżetu, niż z niego otrzymują świadczą także dane cząstkowe. Okazuje się na przykład, że na 521 tys. naszych rodaków w wieku produkcyjnym, którzy legalnie mieszkają w Zjednoczonym Królestwie, zasiłek dla bezrobotnych (odpowiednik 1,4 tys. zł miesięcznie) pobiera w tej chwili zaledwie 14 tys. To 2,6 proc. osób zdolnych do pracy, trzykrotnie mniej wynosi w tej chwili ogólny wskaźnik bezrobocia w Wielkiej Brytanii.
Kropla w morzu subwencji
Polacy nie trafiają też wcale częściej do więzienia, gdzie – jak podkreślają tabloidy „Daily Mail" czy „Sun" – żyją na koszt brytyjskiego podatnika. W tej chwili na Wyspach jest bowiem za kratkami 807 naszych rodaków, czyli 155 na 100 tys. Polaków. Wskaźnik dla ogółu brytyjskiej ludności wynosi 149/100 tys.