Zdaniem ukraińskiego premiera, Mykoły Azarowa fundusz za cenę pomocy finansowej, narzucił Ukraińcom warunki nie do przyjęcia.
Ukraińska opozycja oczywiście wini Moskwę i jej gazowy i gospodarczy szantaż. Zapowiedź braku porozumienia była zresztą do przewidzenia, kiedy nieco ponad tydzień temu nagle rosyjskie służby zajmujące się kontrolą fitosanitarną stwierdziły, że polskie warzywa owoce są skażone i trzeba je zbadać, zanim znajdą się na rosyjskim rynku. To typowa metoda Rosjan,kiedy chcą ukarać politycznie jakiś kraj.
Ale Ukraina ma dzisiaj potężne problemy gospodarcze. Czy stowarzyszenie z UE by je rozwiązało? Z pewnością nie, chociaż, jak pamiętamy z polskich doświadczeń po podpisaniu układu stowarzyszeniowego, nasz rynek otwierał się znacznie wolniej, niż unijny. Więc korzyści może nie natychmiast, bo takiego handlu trzeba się nauczyć, były oczywiste. Według wyliczeń MFW Ukraina potrzebuje dzisiaj 15 mld dolarów, być może nawet więcej. Tych pieniędzy oczywiście Bruksela nigdy nie dałaby rządowi w Kijowie, bo nie ma takiej praktyki. Jakieś fundusze związane ze stowarzyszeniem? Pewnie tak, chociaż są one zawsze przeznaczone na konkretne przedsięwzięcia . Także wiemy o tym z doświadczenia. Nie mówiąc o tym, że wydawać takie pieniądze trzeba się nauczyć.
Teraz premier Azarow mówi, że warunki unijne były zbyt surowe, więc musiał zwrócić się do Moskwy, bo chce poprawić stosunki ukraińsko-rosyjskie. No cóż, pieniądze z Moskwy z pewnością są łatwiejsze do pozyskania, tyle że z pewnością obciążone potężnymi kosztami. Ukraińcy uznali zapewne, że mniejszymi, niż te, jakich mogli oczekiwać ze strony Brukseli.
Azarow przyznał, że ostatnią kroplą, był list z MFW datowany 20 listopada i twarde warunki przyznania budżetowego wsparcie, czyli tego czego rząd w Kijowie najbardziej potrzebuje. Chociaż sam prezydent Janukowycz przyznał w rozmowie z prezydent Litwy, Dalią Grybauskaite, że obawia się wysokich kosztów gospodarczych stowarzyszenia z UE dla wschodniej części Ukrainy. Mieszka tam mniejszość rosyjska, te regiony również stanowią trzon ukraińskiego przemysłu. Tyle, że Rosjanie, chociaż kategorycznie zaprzeczają jakichkolwiek nacisków na rząd w Kijowie , oficjalnie przyznają, że zapowiedzieli szczelną ochronę interesów swoich firm i powstrzymanie napływu taniego importu i wprowadzenia ograniczeń dla ukraińskiego eksportu.