Fakt podpisania ujawniła agencja kubańska Granma. Czym chcą handlować oba reżimy nie wiadomo. Szczegóły umowy zostały utajnione.
W marcu władze Kuby zezwoliły na pierwszy w kraju rynek hurtowy dostępny także dla prywatnych firm.
Rynek ruszył na drugiej co do wielkości wyspie kubańskiej Isla de la Juventud, odległej od Hawany o 130 km. Handlować tu mogą nie tylko firmy państwowe i spółdzielnie produkcyjne, ale po raz pierwszy także prywatni wytwórcy. Rynkiem zarządza państwowa firma specjalizująca się w handlu hurtowym. W sektorze prywatnym na Kubie pracuje obecnie ok. 400 tys. ludzi. W sektorze państwowym i spółdzielczym - 4 mln na liczący 11 mln ludzi naród. Na Kubie jest obecnie już ok. 200 tys. drobnych firm, przede wszystkim to małe restauracje, kawiarnie, punkty handlowe, pizzerie, zakłady rzemieślnicze, pensjonaty i zakłady fryzjerskie. Pomimo to wciąż podstawowe towary są na Kubie reglamentowane, państwowe przedsiębiorstwa przestarzałe, niewydolne i przynoszą straty.
Prywatny biznes dopuścił na Kubie dopiero Raul Castro (brat Fidela) w 2010 r, ale prywaciarza byli wyraźnie dyskryminowani w dostępie do zaopatrzenia i producentów. W 2011 r partia kubańska przyjęła pakiet reform gospodarki idący w kierunku jej większego urynkowienia.
W Korei Północnej jest jeszcze gorzej. To najbardziej zamknięte, zbrodnicze i totalitarne państwo świata. PKB na osobę to wg. szacunków (danych brak) 1800 dol./osoba). Średnia płaca wynosi ok. 3000 wonów. Kilogram ryżu kosztuje... 5000 wonów. W kraju funkcjonuje kartkowy system sprzedaży. Miliony ludzi niedojadają i głodują. Od lat brakuje nośników energii, ludzie ogrzewają mieszkania piecykami na drewno i odpadki, a wyłączenia prądu są nagminne.