Chiny: antykorupcyjna kampania uderza w nietykalnych

Wielka kampania antykorupcyjna skutecznie bije w partyjno-biznesową frakcję konkurencyjną dla obecnej władzy.

Publikacja: 03.11.2014 03:07

Gdy na początku 2012 r. Xi Jinping zostawał prezydentem Chin, obiecał zaostrzyć walkę z korupcją. Słowa dotrzymał, a prowadzona kampania antykorupcyjna się zaostrza. W ostatnich miesiącach w ręce śledczych trafiło wielu prezesów, wysokiej rangi menedżerów i niegdyś potężnych urzędników. Ludzie z politycznego i gospodarczego świecznika zaczęli mniej się obnosić ze swoim bogactwem, spadła przez to globalna sprzedaż wyrobów luksusowych, a wielu chińskich miliarderów zaczęło coraz poważniej myśleć o emigracji – choćby do Hongkongu. Skokowo wzrosła również liczba samobójstw wśród oficjeli. W 2011 r. media donosiły o 19 przypadkach samobójczych zgonów wśród przedstawicieli tej kasty, w 2012 r., o 21, w 2013 r., o 48, a do jesieni 2014 r., o ponad 30.

Obecna kampania antykorupcyjna może przynieść również silne przetasowania na szczytach władzy. – Xi Jinping, obecny chiński prezydent, bardzo poważnie wziął się do walki z korupcją. Odróżnia się wyraźnie od swoich poprzedników Hu Jintao i Jiang Zemina, którzy nie mogli walczyć z korupcją, bo sami byli bardzo skorumpowani. Prowadzona przez niego kampania może jednak zagrozić jego życiu, gdyż uderzył w zbyt wiele potężnych interesów – mówi „Rzeczpospolitej" Martin Lee, były długoletni przewodniczący Demokratycznej Partii Hongkongu.

Bez taryfy ulgowej

Zdarza się, że uderzenia w skorumpowanych oficjeli kończą się spektakularnymi zgonami. Kilka przykładów z tego roku: 18 maja 2014 r. Liu Zhanbin, prezes spółki Sanjing Parmaceutical Shareholding Co., wyskoczył z okna na drugim piętrze szpitala, gdzie przebywał pod obstawą milicji podejrzewającej go o korupcję. 4 stycznia Bai Zhongren, prezes China Railway Group, skoczył z dachu budynku, bo „miał depresję". 8 kwietnia Xu Yean, wicedyrektor Państwowego Biura ds. Listów i Telefonów (odbierającego m.in. skargi obywateli na skorumpowanych oficjeli) powiesił się w swoim biurze, bo „bolała go głowa i słyszał szum w uszach". W końcówce marca Kong Chuizhu, partyjny dygnitarz z Yunanu podejrzany o korupcję, pociął sobie nadgarstki i szyję stłuczonym kieliszkiem do wina (ale nie zmarł).

Kampania nie ogranicza się jednak tylko do Chińczyków. W połowie maja 2014 r. chińskie władze oskarżyły o wręczanie łapówek Marka Reilly'ego, byłego szefa oddziału koncernu farmaceutycznego GlaxoSmithKline działającego w Państwie Środka. Wkrótce potem do aresztu w Hongkongu trafił Fang Fang, były prezes chińskiego oddziału banku JPMorgan Chase. Potem regulatorzy wzięli się za koncerny samochodowe winne zmowy na rynku. Wielu zagranicznych inwestorów skarży się więc, że klimat inwestycyjny w Chinach się pogarsza.

Ubocznym skutkiem kampanii jest również pogorszenie koniunktury na rynku nieruchomości. – Wielu właścicieli stara się pozbyć drogich domów tak szybko, jak to możliwe, godząc się nawet na wielkie przeceny. W wyniku tego wielu zwykłych ludzi, chcących sprzedać nieruchomości na rynku wtórnym, musi się zmagać ze spadkiem cen – przyznał (potajemnie nagrany) Mao Daqing, prezes Vanke Group, największej chińskiej firmy deweloperskiej.

Partyjna dintojra

Uderzenie w skorumpowanych oficjeli ma silny polityczny podtekst, gdyż często jest skierowane przeciwko działaczom z tzw. frakcji szanghajskiej w Komunistycznej Partii Chin, uznawanej za nieprzychylną obecnym władzom. Frakcja szanghajska to protegowani Jiang Zemina, byłego przewodniczącego ChRL. Za jej nieformalnego lidera był uznawany Zhou Yongkang, minister bezpieczeństwa publicznego w latach 2003–2007. Zhou, potentat dysponujący majątkiem sięgającym 14,5 mld dol., został niedawno oficjalnie oskarżony o korupcję, a od pewnego czasu znajduje się w areszcie domowym.

Spekulowano, że dawny nadzorca bezpieki chciał niedopuścić do objęcia władzy przez Xi Jinpinga. W 2012 r., przed kongresem partyjnym, to on miał rzekomo nakazać podsłuchiwanie telefonów ówczesnego premiera Wena Jiabao i obecnego szefa rządu Li Keqianga. Celem operacji podsłuchowej miało być zbieranie dowodów ich korupcji, które miały przeszkodzić w przekazaniu władzy obecnej ekipie. Krążyły również pogłoski o próbie zamachu stanu – związane z tym, że na ulicach Pekinu słyszano wówczas strzelaninę i widziano zwiększoną ilość sprzętu pancernego.

Reakcja frakcji Xi Jinpinga była wówczas szybka i zdecydowana. Do aresztu trafił Bo Xilai, stronnik Zhou i zarazem popularny partyjny sekretarz z Chongqingu. Zarzucono mu korupcję na wielką skalę, a jego żonie zabójstwo brytyjskiego biznesmena Neila Haywarda. Ta sprawa przypominała zresztą trochę film akcji made in Hongkong. Wybuchła po tym jak Wang Lijun, szef policji w Chongqingu, uciekł do amerykańskiego konsulatu i złożył tam zeznania obciążające Bo. To właśnie jego aresztowanie było początkiem wielkiej kampanii antykorupcyjnej nowych chińskich władz.

Później wzięto się za innych stronników Zhou, z każdym ich zeznaniem zbierając coraz więcej obciążających materiałów. Do najbardziej spektakularnych uderzeń z tej serii należała sprawa Liu Hana, prezesa wielkiej spółki górniczej Sichuan Hanlong. Został on w maju 2014 r. skazany na śmierć. Sąd uznał, że jeden z głównych graczy w sektorze, który jeszcze kilka lat temu kupował kopalnie w Australii, był szefem organizacji przestępczej. Uznano go za winnego organizacji dziewięciu morderstw, licznych wymuszeń, handlu bronią, nielegalnego hazardu, oszustw, ustawiania przetargów itp. Władze skonfiskowały jego rodzinie i wspólnikom aktywa warte łącznie 90 mld juanów (14,5 mld dol.), zatrzymano lub przesłuchano w jego sprawie około 300 osób.

Kampania przeciwko korupcji w Chinach zapewne jeszcze potrwa, uderzając w kolejnych oficjeli.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, h.koziel@rp.pl

Miliarderzy myślą o emigracji

64 proc. najbogatszych Chińczyków (mających majątki warte co najmniej kilkanaście milionów dolarów) myśli o emigracji z kraju lub już przeniosło się za granicę – wynika z sondażu przeprowadzonego na początku roku przez Hurun Research Institute, firmę badawczą wyspecjalizowaną w analizowaniu chińskiego rynku towarów luksusowych. 15 proc. chińskich bogaczy myśli o zrzeczeniu się obywatelstwa Chin. Większość spośród milionerów myślących o emigracji chce zachować chiński paszport, ale mieszkać na stałe za granicą. Wśród najczęściej rozważanych przez nich opcji wyjazdu pojawiają się: USA, Europa Zachodnia, Kanada, Australia, Singapur i Hongkong. Wielu z nich trzyma już też pokaźną część swych fortun za granicą. Szacunki firmy WealthInsight mówią, że chińscy bogacze trzymają w innych krajach aktywa warte łącznie 658 mld dol. Boston Consulting Group ocenia wielkość aktywów tego typu na 450 mld dol.

Gdy na początku 2012 r. Xi Jinping zostawał prezydentem Chin, obiecał zaostrzyć walkę z korupcją. Słowa dotrzymał, a prowadzona kampania antykorupcyjna się zaostrza. W ostatnich miesiącach w ręce śledczych trafiło wielu prezesów, wysokiej rangi menedżerów i niegdyś potężnych urzędników. Ludzie z politycznego i gospodarczego świecznika zaczęli mniej się obnosić ze swoim bogactwem, spadła przez to globalna sprzedaż wyrobów luksusowych, a wielu chińskich miliarderów zaczęło coraz poważniej myśleć o emigracji – choćby do Hongkongu. Skokowo wzrosła również liczba samobójstw wśród oficjeli. W 2011 r. media donosiły o 19 przypadkach samobójczych zgonów wśród przedstawicieli tej kasty, w 2012 r., o 21, w 2013 r., o 48, a do jesieni 2014 r., o ponad 30.

Pozostało 88% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli