Clooney wykastrował „Paragraf 22”

Adaptacja powieści Josepha Hellera to porażka artystyczna i przykład nielojalności filmowców wobec literatury.

Aktualizacja: 03.07.2019 22:02 Publikacja: 03.07.2019 18:19

George Clooney zarówno jako reżyser, jak i aktor, stworzył z groteskowej powieści obłą ramotę

George Clooney zarówno jako reżyser, jak i aktor, stworzył z groteskowej powieści obłą ramotę

Foto: materiały prasowe

Już raz się nie udało. Mike Nichols, reżyser wybitny, przeniósł w 1970 r. na ekran głośną powieść „Paragraf 22" o absurdach wojny, która staje się areną chorych ambicji dowódców, a i okazją do robienia biznesu, o czym przekonuje się główny bohater kapitan Yossarian. Twórca genialnego „Absolwenta" i telewizyjnych „Aniołów w Ameryce" mocno się potłukł na prozie Josepha Hellera. Po latach sam przyznawał, że to było nieporozumienie: po prostu nie zapanował nad materiałem scenariuszowym oraz nad planem filmowym.

Śmiałków jednak nie brakuje i po pół wieku do wojennej, a zarazem antywojennej powieści Hellera zabrał się George Clooney – dobry aktor, nierówny reżyser, a wreszcie i celebryta, który ze swojego ślubu w Wenecji uczynił tabloidowy spektakl.

Wariat musi latać

Obsada zapowiadała się wyśmienicie. Nieopatrzony 33-letni Christopher Abbott w roli kapitana Yossariana. Na drugim planie m.in. Kyle Chandler (znany z oscarowego „Manchester by the Sea") jako tępy pułkownik Cathart, Hugh Laurie (twarz „Dr. House'a") w roli zblazowanego majora de Coverleya oraz sam George Clooney wcielający się w arcyprzygłupiego pułkownika Scheisskopfa, którego żona zdradza z Yossarianem. Mało tego – za scenariusz odpowiadał David Michôd, utalentowany filmowiec z Australii, który renomę zdobył znakomitym dramatem sensacyjnym „Królestwo zwierząt" z 2010 r. Michôd miał już za sobą satyrę wojenną „Machina wojenna" (2017), wydawał się więc filmowcem najwłaściwszym do tej roboty.

Serial wyprodukowała amerykańska stacja telewizyjna Hulu (przy współudziale włoskiego Sky) należąca do stajni Disneya, która swoją markę w ostatnich latach zbudowała m.in. serialem „Opowieści podręcznej". W Polsce serial dystrybuuje kanał HBO, którego marka również jest nie do podważenia. Innymi słowy, gdyby lista płac mogła kręcić filmy – powstałoby arcydzieło. Jak to więc możliwe, że opowieść o Yossarianie, jednym z największych wojaków szwejków w historii literatury wojennej, stawianym w jednym rzędzie z bohaterami książek Ericha Marii Remarque'a, Jaroslava Haška czy Jamesa Jonesa, przemieniła się w produkt mdły i ciężkostrawny?

Satyra z tektury

W sześciu odcinkach miniserialu Clooneya na pozór wszystko gra. Mamy więc Yossariana, który bez efektu walczy z absurdalną machiną amerykańskiej armii w czasie II wojny światowej. Stacjonuje wraz z oddziałem na wysepce pośród wód Morza Śródziemnego i na różne sposoby próbuje uniknąć kolejnych lotów bombowcem nad Europą. Bynajmniej nie dlatego, że jest pacyfistą: po prostu boi się o własną skórę.

Obserwuje, jak koledzy roztrzaskują się w drobny mak, podziurawieni kulami niemieckiej obrony przeciwlotniczej i ma tego wszystkiego serdecznie dość. W czasie kolejnych lotów popada w coraz większe otępienie, a jego świat zamyka się puszce bombowca. Z ręką na spuście zrzuca bomby, licząc że w końcu wyrobi swoją normę lotów i wróci do domu. Przełożeni jednak wciąż podnoszą limity. Yossarian boi się. Ale nie traktujemy go jak tchórza, tylko jak najbardziej rozsądną jednostkę w militarnym wariatkowie.

Bo Joseph Heller nie napisał powieści heroicznej, lecz satyrę, która opowiada nie tylko o wojnie. Tytułowy paragraf 22 to metafora mechanizmu zawsze odbierającego pole maneweru Yossarianowi, który stara się przekonać zwierzchników i lekarzy, że jest niespełna rozumu i załatwić sobie reklamację z wojska. Paragraf 22 stanowi jednak – co cytuję za przekładem Lecha Jęczmyka, że „człowiek, który chce się zwolnić z działań bojowych, nie jest prawdziwym wariatem". Tak więc prawdziwy wariat nie będzie się starał uniknąć lotów bojowych, a jeśli się stara, to znaczy, że nie jest wariatem, musi więc latać. Prosty kruczek nie do obalenia. W międzyczasie Yossarian obserwuje absurdy w armii, które on i jego koledzy łagodzą w objęciach włoskich prostytutek.

Powieść Hellera jest ważna, bo nie opowiada tylko o wojnie. Jednocześnie uchwyciła mechanizmy obecne w wielu cywilnych instytucjach, podobne do tych, które opisał w „Procesie" Franz Kafka. Stąd uniwersalność i niegasnąca od lat 60. XX w. popularność. W Polsce przetłumaczono powieść w 1975 r. i momentalnie stała się kultową, bo trafnie oddawała absurdy życia w realnym socjalizmie.

Niestety, w Clooneyowskim „Paragrafie 22" nie widać pomysłu na filmową prezentację słownych żartów. Co gorsza, reżyser brnie w dowcipy slapstickowe. Bardziej niż adaptację Hellera przypomina to nową wersję przygód francuskiego żandarma. Wojskowi są do tego stopnia skretyniali, że aż nierealni.

Można było mieć nadzieję, że jeśli nie zadziała humor, to może chociaż wojenny dramat, którego u Hellera nie brakuje. Nic z tego. Aktorzy kierowani przez Clooneya nie budują żadnych wiarygodnych relacji. Męska przyjaźń jest z papieru, pożądanie słomiane, cwaniacy spekulujący na dostawach dla armii – przerysowani, a włoskie prostytutki mają Jankesów w nosie. Powierzchowność wszystkiego, to największa bolączka produkcji. Musi pozostawić widza kompletnie obojętnym.

Naprzód marsz

Ale na „Paragrafie 22" ciąży jeszcze inny, cięższy grzech. „Straszne", tak gwiazdor w wywiadzie dla „Variety" określił portrety kobiet nakreślone przez Hellera. Wykastrował więc powieść z elementów, które zdały mu się niepoprawne politycznie. Zrezygnował m.in. z maczystowskiego stosunku amerykańskich żołnierzy do prostytutek. Wyrzucił też wątki religijne, a postać kapelana zmienił w mimozowatego nudziarza.

Clooney nie pojął, na czym polega literacka stylizacja. Tego, że dzieło kultury ma nas przenosić w światy, do których nie mamy dostępu: czasem w rzeczywistość odrażającą, która budzi nasz sprzeciw, ale jednocześnie daje cenne doświadczenie poznawcze. Zamiast zaproponować twórczą wariację na temat powieści, jeśli wydaje mu się przestarzała, a tak czyni się m.in. we współczesnym teatrze – wyciął do kości szyderstwa i obyczajowy brutalizm, zamieniając „Paragraf 22" w obłą ramotę. Na właściwym miejscu znajduje się tylko Clooney. Idealnie pasuje do roli trepa, dla którego najważniejsze jest, by jego żołnierze równo maszerowali w szeregu.

Już raz się nie udało. Mike Nichols, reżyser wybitny, przeniósł w 1970 r. na ekran głośną powieść „Paragraf 22" o absurdach wojny, która staje się areną chorych ambicji dowódców, a i okazją do robienia biznesu, o czym przekonuje się główny bohater kapitan Yossarian. Twórca genialnego „Absolwenta" i telewizyjnych „Aniołów w Ameryce" mocno się potłukł na prozie Josepha Hellera. Po latach sam przyznawał, że to było nieporozumienie: po prostu nie zapanował nad materiałem scenariuszowym oraz nad planem filmowym.

Pozostało 91% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów