Decyzja o odwołaniu festiwalu to katastrofa dla artystów, organizatorów i przemysłu filmowego, bo jeśli nawet pandemia się skończy, to jak potem w napiętym grafiku jesiennych festiwali zmieścić te, które nie odbyły się wiosną i latem? Być może tracą swoją szansę na sukces na zawsze.
Prosty przykład: gdyby nie Złota Palma w Cannes, nie byłoby Oscarów dla „Parasite" Bonga Joon-ho.
Wileński sukces
Tylko w ostatnim tygodniu odwołano trzy ważne wydarzenia filmowe – w Monachium, Melbourne oraz we francuskim Annecy. Ale jednocześnie coraz więcej imprez jest przenoszonych do internetu. Zaczęło się od festiwalu w Wilnie, który wystartował 19 marca i okazał się sukcesem. Organizatorzy zaprezentowali wiele tytułów, m.in. „Parasite", „Prawdę" czy polskie „Boże Ciało". Udało im się nawet połączyć z Xavierem Dolanem, znanym z głośnego filmu „Zabiłem moją matkę", który w czasie kwarantanny w Kanadzie miał dla nich dużo czasu.
Potem decyzje o przejściu do sieci podejmowały dyrekcje innych imprez – głównie przeglądów filmu dokumentalnego. Szlaki przetarł festiwal w Kopenhadze, 17 kwietnia ruszy Vision du Reel ze szwajcarskiego Nyon. Cały jego program, m.in. konkursy międzynarodowy i krajowy, będzie można oglądać w sieci za darmo.