Trup ściele się gęsto, ekran zalewa czerwona farba, sfora płatnych morderców wśród pisków turystów robi masakrę i kompletnie dewastuje Muzeum Guggenheima. Krwawy thriller na otwarcie wielkiego festiwalu? To się zdarza rzadko, ale „The International” jest filmem szczególnym. [srodtytul]Banki i polityka[/srodtytul]
Niektórzy krytycy porównują go do politycznych filmów lat 70. Nic podobnego. Tamte afery, nawet takie jak Watergate, wydają się dziś niemal dziecinnymi grami. Obraz Tykwera przypomina bardziej „Syrianę” – opowieść o wielkich gospodarczych korporacjach, które trzymają w szachu rządy wielu państw. Tyle że tym razem chodzi o bank, więc film nabiera dodatkowych znaczeń. Świat przeżywa głęboki kryzys, który zaczął się właśnie w sektorze finansowym.
– Zaczęliśmy pracować nad tym filmem sześć lat temu, kiedy o załamaniu nie było jeszcze mowy – mówił w Berlinie reżyser Tom Tykwer. – Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że każdy bank to zło. Przestrzegam jednak przed systemem rodzącej wynaturzenia globalnej gospodarki. W dzisiejszym świecie są wielkie organizacje finansowe, które kontrolują wszystko. Mają wpływ na politykę, gospodarkę i życie każdego z nas. W „The International” agent Interpolu Louis Salinger (w tej roli Clive Owen) i prawniczka z Manhattanu Eleanor Whitman (Naomi Watts) prowadzą dochodzenie w sprawie wielkiego banku, który finansuje światowy terroryzm. Historia jest fikcyjna, ale zainspirowana została dramatycznymi wydarzeniami, jakie przed 20 laty towarzyszyły upadkowi pakistańskiego banku w Karaczi. Jego właściciel prał brudne pieniądze i prowadził dwuznaczne interesy z armią, wywiadem, a także organizacjami terrorystycznymi. – To był punkt wyjściowy – przyznaje Tykwer. – Nasz scenarzysta Eric Singer ogromną wagę przywiązuje do prac dokumentacyjnych. Prześledził tamten przypadek, ale również niejedną aferę współczesną. Dlatego film jest trochę jak z pierwszych stron gazet. Bohaterowie „The International” rzucają rękawicę machinie banku IBBC, który swoimi mackami oplata pół świata, ma silne powiązania z polityką i nie cofa się przed niczym, nawet zlecaniem morderstw. Na ekranie krzyżują się interesy legalnych organizacji, rządów, mafii rosyjskiej i włoskiej. Szarymi eminencjami są ludzie, dla których wojna ma tylko jeden wymiar – biznesu. „Zabijesz mnie, będą inni. Najwyżej zaspokoisz własną chęć zemsty” – mówi do Salingera szef banku IBBC. – Salinger to interesująca rola – mówi Owen. – Facet pełen pasji, dla którego ujawnienie zbrodni i wymierzenie sprawiedliwości staje się obsesją.
A Tykwer nie ukrywa, że bardzo mu odpowiada gatunek thrillera, który nazywa filmową ligą mistrzów.
[srodtytul]Globalizacja kina[/srodtytul]