Urodziłem się koło kina, znaczy koło wytwórni filmowej*
Urodziłem się i wychowałem na Czerniakowie. W kamienicy przy ul. Zakrzewskiej. Tu wtedy kończyło się miasto. Na Chełmskiej rosła marchewka. Ale pod nr. 21 stał już budynek Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych.
W okolicy wszyscy się znali i wszystko o sobie wiedzieli. Nie tak jak teraz, gdy nawet najbliżsi sąsiedzi są dla siebie anonimowi.
Jako dziecko w upalne dni biegałem z chłopakami z klatki nad sadzawkę tuż obok opuszczonych fortów przy ul. Idzikowskiego. Tam nauczyłem się pływać. W ogródku jordanowskim za kościołem przy ul. Chełmskiej graliśmy w piłkę. W czasach młodości jeździliśmy też na Ursynów, Imielin (wtedy to była wieś). Woziliśmy się tramwajem po całym mieście. Z adapterem Bambino, bo robił wrażenie na dziewczynach.
Chodziłem też na Legię. Trenowałem tam boks. Legia to nadal mój ulubiony klub. Choć na mecze nie chodzę już tak często. Cieszy mnie, że moja drużyna ma wreszcie piękny stadion na europejskim poziomie.