Poza jej wkładem w drugą fabułę Loli Doillon trudno powiedzieć o tym dramacie coś szczególnie dobrego. Przede wszystkim niełatwo zrozumieć wybory bohaterów i powody ich irracjonalnych poczynań.
Recenzje filmowe - czytaj więcej
Anna Cooper jest chirurgiem ginekologiem, bardzo oddanym swojej pracy w szpitalu. Rozwiedziona, samotna, z nikim się nie spotyka. Kiedy za bramą kamienicy, w której mieszka, chwyta ją, przyciska nóż do gardła i wpycha do bagażnika nieznany mężczyzna – wiadomo, że nikogo nie zdziwi jej zniknięcie. Zwłaszcza że miała wyjechać na wakacje. Wie o tym także Yann Ochberg – porywacz Anny. Najwyraźniej musiał ją przedtem długo śledzić, choć przecież bardzo trudno poznać czyjeś zamiary...
Cel trzymania Anny w pomieszczeniu z zamurowanym oknem Yann wyłuszcza bardzo szybko – deklaruje, że chce ją zranić, ale nie wie jak. Jest młodym i atrakcyjnym mężczyzną (mógłby być jej synem), widać, że niezdolnym do wyrządzenia jej wielkiej krzywdy. Okazuje się, że więżąc ją, mści się za śmierć żony zmarłej po zabiegu cesarskiego cięcia wykonanym przez Annę, którą sąd uniewinnił. Ale dlaczego zwlekał z zemstą kilka lat?
I wreszcie coś zupełnie psychologicznie nieprawdopodobnego – romans. Porywacz i porwana zaczynają czuć do siebie miętę. Tłumaczenie tego syndromem sztokholmskim albo limskim jakoś tu nie pasuje – zbyt mało jako widzowie poznajemy psychikę bohaterów.