O tym, że kiedyś to określenie nie było przesadą, przekonuje album „Warszawa w starej fotografii". Zamieszczone tu zdjęcia z początku XX wieku ukazują niezwykłą elegancję stolicy pełnej życia, kawiarń, pałaców, fascynujących budowli; krótko mówiąc: salon europejskiej kultury.
Mamy tu ślady kamienic obróconych w perzynę w czasie wojny, a także niestety skazanych na rozbiórkę w latach socjalizmu. Ten album, wydany jak zwykle z dużą starannością przez wydawnictwo BoSz, to nie tylko pasjonująca, bogato ilustrowana opowieść Olgierda Budrewicza; to także rodzaj oskarżenia. Zarówno wobec hitlerowskich okupantów, jak i władz PRL.
Ci pierwsi, chcąc wymazać Warszawę z mapy Europy, w czasie II wojny światowej zgotowali miastu i jego mieszkańcom niemal całkowitą zagładę. Ci drudzy podczas odbudowy nadgorliwie realizowali ideę bratniej współpracy z ZSRR, chcąc zamienić zachodnioeuropejski salon we wschodnioeuropejski kołchoz.
Szczególnym przykładem barbarzyństwa jest ulica Marszałkowska. To tu, jak pokazują stare fotografie, biło serce europejskiej stolicy: zaprojektowane przez renomowanych architektów kamienice z fantazyjnymi fasadami. Na dole chętnie odwiedzane sklepy, restauracje, cukiernie, kina, przybytki Melpomeny, nocne lokale. Po wojnie wiele z tych miejsc nadawało się do szybkiego odbudowania, czemu przeciwstawili się skutecznie przedstawiciele nowej władzy.
Marszałkowska zamiast salonu stała się aleją defilad, przemarszów „ludu pracującego miast i wsi". Została nie tylko poszerzona, ale poprowadzona tak, by zasłaniała sylwetę kościoła św. Zbawiciela.