Hej, ho, hej, ho, do pracy by się szło

75 lat temu, 21 grudnia 1937 roku, odbyła się premiera filmu Walta Disneya "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków"

Publikacja: 21.12.2012 00:01

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Walt Disney zadomowił się w Hollywood w złotej erze fabryki snów, ale słynne filmowe gwiazdy nigdy go nie interesowały. Realizował animowane filmiki powołując do życia Myszkę Mickey i Królika Oswalda. Czasem wprowadzał Disney na ekran aktorów, np. w "Parowcu Willie" partnerował Myszce Mickey "śpiewak jazz-bandu" Al Jolson. Ale tak naprawdę Disney marzył o pełnometrażowym filmie animowanym. Chciał nakręcić "Alicję w Krainie Czarów", w której obok Mary Pickford "występowałyby" postacie rysunkowe. Ale do realizacji tego pomysłu nigdy nie doszło. Za to od 1934 roku animatorzy z firmy Disneya zaczęli pracować nad fabularną wersją "Królewny Śnieżki". W tamtych czasach był to pomysł niezwykle karkołomny.

Wiele lat później Walt Disney podzielił się swoimi wspomnieniami: "Gdy zaczynaliśmy pracę, zewsząd dawały się słyszeć ostrzeżenia. Przepowiadano nam, że nikt nie wysiedzi na czymś takim. (...) Kraj zmagał się z kryzysem. Gdy budżet przekroczył wszelkie granice, ja sam zacząłem mieć wątpliwości, czy uda nam się odzyskać zainwestowane pieniądze."

Potem było jeszcze gorzej. Do skończenia filmu zabrakło ćwierć miliona dolarów. Disney pokazał nieukończony film dyrektorowi Bank of America, gdzie starał się o pożyczkę. Gdy zapaliły się światła, bankier powiedział tylko: "Walt, ten film zarobi fortunę". Bank dał filmowcom kredyt, a film rzeczywiście stał się wielkim przebojem.

Ale ryzyko rzeczywiście było ogromne. Na tamte czasy było to przedsięwzięcie niezwykłe. Nad "Śnieżką" pracowało 750 artystów, w tym 32 animatorów, 102 asystentów, 107 fazistów (artystów, którzy wypełniają fazy ruchu pomiędzy kluczowymi rysunkami przygotowanymi przez animatorów), 20 specjalistów od kompozycji, 25 specjalistów od tła, 65 animatorów efektów specjalnych, którzy rysowali dym, wodę, chmury i inne efekty) i 158 specjalistów od barwienia i malowania postaci na przezroczystych celuloidach.

Na planie "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" udoskonalono technikę filmowania animacji, co pozwoliło stworzyć złudzenie trzeciego wymiaru. Długie miesiące zajęło disneyowskim chemikom przygotowanie i wymieszanie 1500 barw i odcieni.

Do "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" muzycy studia Disneya, Frank Churchill, Paul J. Smith i Leigh Harline, skomponowali osiem piosenek. Wiele z nich, jak choćby utwór "Heigh-Ho" śpiewany przez krasnoludki w drodze do pracy, stało się wielkimi przebojami.

Ale wysiłek się opłacił. Świat na punkcie "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" niemal zwariował, w ciągu trzech pierwszych miesięcy wyświetlania film obejrzało 20 milionów widzów. A 23 lutego 1939 roku film wyróżniono specjalnym Oscarem - jednym dużym i siedmioma małymi. W uzasadnieniu napisano: "Dla Walta Disneya za pionierskie osiągnięcie na polu animacji filmowej, które oczarowało miliony".

Kiedy dzisiaj patrzy się na "Królewnę Śnieżkę", trudno oprzeć się wrażeniu, jak uboga jest w tym obrazie sztuka animacji, jak niewielka mimika twarzy bohaterów, jak mało ruchome tło. Ale to przecież pierwszy taki film w historii kina. Film legenda.

Wytwórnia Disneya ma zwyczaj przypominania swoich starych tytułów średnio co siedem lat. Jej szefowie wychodzą ze słusznego założenia, że w tym czasie rodzą się następne pokolenia widzów, które też czekają na piękne disneyowskie bajki.

Studio w 1987 roku, z okazji 50. rocznicy premiery filmu, wyczyściło klatka po klatce, poprawiło jej barwę, potem w roku 1993 - przygotowano ścieżkę dźwiękową w systemie zbliżonym do Dolby Stereo.

W 2001 roku polscy widzowie znów mogli na dużym ekranie obejrzeć bohaterów disneyowskiej bajki. Dystrybutorzy z firmy Syrena Entertainment Group zdecydowali się powrócić do przedwojennego przekładu dokonanego przez Mariana Hemara i dubbingu, w którym wystąpiła Jadwiga Smosarska. Słynne "Hej, ho, hej, ho, do pracy by się szło" śpiewał Chór Dana.

Czerwiec 2001

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Walt Disney zadomowił się w Hollywood w złotej erze fabryki snów, ale słynne filmowe gwiazdy nigdy go nie interesowały. Realizował animowane filmiki powołując do życia Myszkę Mickey i Królika Oswalda. Czasem wprowadzał Disney na ekran aktorów, np. w "Parowcu Willie" partnerował Myszce Mickey "śpiewak jazz-bandu" Al Jolson. Ale tak naprawdę Disney marzył o pełnometrażowym filmie animowanym. Chciał nakręcić "Alicję w Krainie Czarów", w której obok Mary Pickford "występowałyby" postacie rysunkowe. Ale do realizacji tego pomysłu nigdy nie doszło. Za to od 1934 roku animatorzy z firmy Disneya zaczęli pracować nad fabularną wersją "Królewny Śnieżki". W tamtych czasach był to pomysł niezwykle karkołomny.

Pozostało 81% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu