"Eisenstein w Meksyku": Chwila szalonej wolności

W kontrowersyjnym „Eisensteinie w Meksyku" Peter Greenaway strąca z piedestału wielkiego twórcę kina.

Publikacja: 08.02.2016 17:47

Foto: Bomba Film

– Kino umiera, więc próbuję ocalić od zapomnienia jego największych twórców – mówi Peter Greenaway, który lubi robić portrety artystów tak, jak mu podpowiada własna, nieokiełznana wyobraźnia.

„Eisenstein w Meksyku" to historia dziesięciu dni, jakie kultowy rosyjski reżyser spędził w Guanajuato na początku lat 30. W jednej z pierwszych scen głos z offu wyjaśnia: – Nakręcony przez Eisensteina „Październik" na Zachodzie prezentowany był pod tytułem „10 dni, które wstrząsnęły światem". Ten film mógłby się nazywać „10 dni, które wstrząsnęły Eisensteinem".

Propaganda i artysta

– To był nie tylko reżyser, lecz również wielki teoretyk kina, człowiek nieprawdopodobnie utalentowany – twierdzi Greenaway. – Mówił biegle w pięciu językach, kolejnych pięć znał. Był ważną postacią w latach 20. i 30., gdy rodziło się kino artystyczne, jakie dziś oglądamy na festiwalach.

Siergiej Eisenstein był postacią niejednoznaczną. To niezwykły artysta, który przyspieszył rozwój kina. Nie przez przypadek jego propagandowego „Pancernika Potiomkina" o rewolucji 1905 r. kolejne pokolenia krytyków uznają za ważne dzieło w historii sztuki filmowej. Ale to także przedstawiciel rosyjskiego socrealizmu, człowiek, który po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow stanął na czele komisji współpracy kulturalnej między Rosją i Niemcami.

Greenaway odniósł się do epizodu z jego życia. W 1929 r. Eisenstein wyruszył w podróż po świecie. Z Moskwy przejechał przez Berlin, Szwajcarię, Paryż, Londyn aż do Nowego Jorku i Hollywood. Po drodze spotykał słynnych artystów tamtych czasów – Jamesa Joyce'a, Jeana Cocteau, Gertrudę Stein, Gretę Garbo, Ericha von Stroheima, Walta Disneya czy Charliego Chaplina.

Początkowo Greenaway planował film o tej podróży. Każdemu z artystów, którzy pojawili się na drodze Eisensteina, chciał poświęcić pięć minut. Myślał też o pobycie reżysera w Szwajcarii. Ostatecznie zajął się wyprawą do Meksyku, na którą namówił Rosjanina Chaplin.

Eisenstein miał zrobić film „Que viva Mexico!". Na podstawie nakręconych wówczas materiałów obraz ten próbował odtworzyć w 1979 roku Grigorij Aleksandrow. Mimo nieukończonej pracy czas spędzony w Meksyku okazał się dla Eisensteina ważny. Przeżył tam coś, co go zmieniło na zawsze.

Już zainscenizowany przez Greenawaya wjazd reżysera do Guanajuato samochodem wyładowanym walizami robi wrażenie. A dalej jest tylko mocniej.

Brawurowy aktor

Peter Greenaway twierdzi, że nakręcił film o śmierci i seksie, choć tego drugiego jest tu zdecydowanie więcej. Eisenstein, wyniesiony w ojczyźnie na piedestał, w Guanajuato staje się facetem żądnym wolności, dającym sobie prawo do szaleństwa, spontaniczności. I do odkrywania – w wieku trzydziestu kilku lat – własnej seksualności. Przeżywa intensywną, homoseksualną przygodę z przydzielonym mu opiekunem Palomino Canedo. Coś, za co w Rosji zostałby osadzony w więzieniu.

Fiński aktor Elmer Bäck gra Eisensteina z ogromną odwagą. Tworzy przerysowaną postać klowna o nieforemnej sylwetce – z „za dużą głową i za dużymi stopami". Mnóstwo tu nagości, zbliżeń penisa, scen seksu. Cenionego artystę i szanowanego teoretyka kina Greenaway pokazuje jak błazna, który dotąd sublimował erotyczne popędy w sztuce, a teraz nagle eksploduje w życiu. Odkrywa własne ciało. Choćby tylko na dziesięć dni.

Dwa światy

„Eisenstein w Meksyku" jest też opowieścią o zderzeniu różnych kultur. Pieśni meksykańskie Greenaway przeplótł muzyką Prokofiewa, a przede wszystkim połączył tradycję południowoamerykańską, wybuchającą podczas Święta Zmarłych tysiącem barw, z rosyjską, bo akcja się toczy w okresie, gdy obchodzona jest 14. rocznica wybuchu rewolucji październikowej.

Meksyk to wolność, fantazja, prawo do bycia sobą. Rosja to świat represyjny, zakłamany, to balon, który trzeba przekłuć. A puentę dopisała teraźniejszość. Rosjanie, którzy mieli stać się koproducentem filmu i udostępnić materiały archiwalne, po przeczytaniu scenariusza, w którym Eisenstein został przedstawiony jako homoseksualista, wycofali się ze współpracy.

Powstał film bardzo typowy dla Greenawaya, który nieustannie obwieszcza koniec kina, a jednocześnie szuka dla niego nowego języka. Eisenstein stosował w filmach emocjonalny montaż akcji. Greenaway też wprowadza szalone cięcia, ekran dzieli na kilka części, wkleja materiały archiwalne, fragmenty filmów Eisensteina, obok ujęć inscenizowanych ukazują się prawdziwe zdjęcia bohaterów.

Wielkiego ekscentryka i prowokatora, jakim jest Peter Greenaway, zafascynowała postać Eisensteina. Dziś podobno powraca do idei nakręcenia filmu o jego europejskiej podróży i spotkaniach z wielkimi artystami lat 30. XX wieku. A może najciekawiej byłoby cofnąć się do roku 1939 i tego, co wydarzyło się Eisensteinowi po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow? Pytanie o rolę artysty w historii jest godne tego, by zajął się nim mistrz.

Film
22. Millennium Docs Against Gravity pokaże świat bez retuszu
Film
Już dzisiaj dowiemy się, kto wygrał Krakowską Nagrodę Filmową Andrzeja Wajdy! | 9 dzień 18. Mastercard OFF CAMERA
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
„Pierce” (reż. Nelicia Low) z Krakowską Nagrodą Filmową Andrzeja Wajdy Mastercard OFF CAMERA 2025!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku