„Ferrari” Michaela Manna na festiwalu w Wenecji. Kryzys potentata

Weteran Michael Mann opowiedział o trzech krytycznych miesiącach z życia Enzo Ferrariego.

Publikacja: 01.09.2023 14:43

Aktorzy Adam Driver i Patrick Dempsey oraz reżyser Michael Mann (w środku) w Wenecji

Aktorzy Adam Driver i Patrick Dempsey oraz reżyser Michael Mann (w środku) w Wenecji

Foto: EPA/ETTORE FERRARI

— Nie myślę o śmierci ani emeryturze – mówi 80-letni Michael Mann, który po ośmiu latach przerwy stanął za kamerą, by nakręcić nowy film „Ferrari”. I przygotowuje kolejne produkcje 

Modena, 1957 rok. Enzo Ferrari - były kierowca wyścigowy, konstruktor słynnych samochodów, przeżywa poważny kryzys. Po śmierci syna narasta też konflikt w jego rodzinie. Pogrążona w żałobie żona odkrywa jeszcze jego wieloletni romans z inną kobietą, z którą Enzo ma nieletnie dziecko. Jednocześnie kłopoty ma jego firma, która sprzedaje coraz mniej samochodów. W tej sytuacji Enzo postanawia wszystko postawić na jedną kartę: żeby poprawić reklamę i sprzedaż aut chce, by jego kierowca wygrał słynny we Włoszech rajd Mille Miglia. Właśnie o trzech, potwornie trudnych miesiącach z jego życia opowiada Mann. 

Czytaj więcej

„El Conde” na festiwalu w Wenecji. Dyktator jest jak wampir

Autor „Ostatniego Mohikania” i „Gorączki”, w której w 1995 roku pierwszy raz wystąpili razem na ekranie Al Pacino i Robert De Niro, stanął za kamerą, by spełnić swoje wielkie marzenie. Film o Enzio Ferrarim planował od 30 lat. Na początku jego partnerem produkcyjnym miał być Sydney Pollack. Teraz Mann wrócił do tego projektu sam. Nie było łatwo, zwłaszcza, że w Stanach jesteś tak dobry jak twój ostatni film. A nakręcony w 2015 roku „Haker” mając budżet w wysokości 70 mln dolarów, zarobił w kinach niespełna 20 mln. 

„Ferrari”. Michael Mann wiernie odtwarza Włochy lat 50.

A jednak udało się. Mann zawsze starał się maksymalnie zbliżyć do realiów świata, o jakim opowiadał. Przed zdjęciami do „Ostatniego Mohikanina” razem z Danielem Day-Lewisem spędził całe tygodnie w dżungli. Teraz też stara się wiernie odtworzyć Włochy lat 50. – ulice, wnętrza, sposób ubierania się ludzi. A Adama Drivera upodobnił do granego przez niego Enzo tak, że aż trudno na ekranie tego aktora rozpoznać. 

Najciekawiej zarysowuje Mann relacje rodzinne swojego bohatera. Straszliwy ból żony po śmierci syna. Bo przecież mąż obiecał jej, że go wyciągnie z ciężkiej choroby. „Szwajcarscy lekarze! Włoscy lekarze! Wszystko gówno! Nie mogłem go wyciągnąć! Nie mogłem!” – krzyczy Enzo Ferrari. Chce utrzymać swoje małżeństwo z Laurą, która jest jednocześnie jego księgową. Ale po latach potwierdza jej, że ma syna z inną kobietą. I mówi otwarcie: „Kocham ją”. Żona postawi tylko jeden warunek: „Obiecaj, że dopóki żyję chłopiec nie będzie nosił nazwiska Ferrari”. Pod koniec tych trzech miesięcy Enzo sprowadzi kochankę razem z dzieckiem do Rzymu, a w napisach końcowych można przeczytać, że Piero Ferrari jest wiceprezesem firmy zbudowanej przez ojca. Niedawno też magazyn ‚Bloomberg” podał, że 78-letni dziś Piero znalazł się na liście 500 najbogatszych ludzi świata.

Czytaj więcej

Wenecja 2023: „Vive le cinema!”. Festiwal rozpoczęty

W filmie ta rodzinna historia wzbogacona jeszcze o postać starej matki Enza i opowiedziana z chłodnym dystansem, w którym gubią się jednak emocje wieloletniej kochanki Enza. Znacznie bardziej zagmatwane są sekwencje związane z wyścigiem, relacjami między konkurencją, między kierowcami. Tu często przejrzystości nie ma, postacie są ledwo zarysowane, choć trzeba przyznać, że wypadki, w których giną ludzie, zwłaszcza ten ostatni, podczas rajdu Mille Miglia zrealizowane są spektakularnie i – jak to u Manna – bardzo werystycznie. Robią wrażenie. 

„Gorączka 2”? Michael Mann szykuje się do kręcenia

Pozostaje pytanie: o czym Mann zrobił film? O życiu, o ambicji, za którą trzeba płacić wysoką cenę. Często zbyt wysoką. O tragediach leżących u podłoża wielkiej fortuny.  Ale przecież, mimo przekonujących kreacji Adama Drivera i Penelope Cruz w roli Laury, ten film pozostaje chłodny. Jak napisał recenzent „Guardiana” – reżyser nie dociska pedału gazu. 

Może dociśnie w następnej produkcji. Bo osiemdziesięcioletni Michael Mann szykuje się do nakręcenia „Gorączki 2” i rozwija kolejny projekt – gangsterski kryminał z lat 30. XX wieku. 

— Nie myślę o śmierci ani emeryturze – mówi 80-letni Michael Mann, który po ośmiu latach przerwy stanął za kamerą, by nakręcić nowy film „Ferrari”. I przygotowuje kolejne produkcje 

Modena, 1957 rok. Enzo Ferrari - były kierowca wyścigowy, konstruktor słynnych samochodów, przeżywa poważny kryzys. Po śmierci syna narasta też konflikt w jego rodzinie. Pogrążona w żałobie żona odkrywa jeszcze jego wieloletni romans z inną kobietą, z którą Enzo ma nieletnie dziecko. Jednocześnie kłopoty ma jego firma, która sprzedaje coraz mniej samochodów. W tej sytuacji Enzo postanawia wszystko postawić na jedną kartę: żeby poprawić reklamę i sprzedaż aut chce, by jego kierowca wygrał słynny we Włoszech rajd Mille Miglia. Właśnie o trzech, potwornie trudnych miesiącach z jego życia opowiada Mann. 

Pozostało 80% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Czy Joker znów podbije Wenecję?
Film
Jakie gwiazdy pojawią się na festiwalu filmowym w Wenecji
Materiał Promocyjny
Film to sport drużynowy
Materiał Promocyjny
120. rocznica urodzin Witolda Gombrowicza na 18. BNP Paribas Dwa Brzegi i premiera srebrnej monety kolekcjonerskiej dedykowanej twórczości Gombrowicza
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Film
Przeboje lipca. Na co chodzimy do kina?