"Mariupol 2": odgłosy tragedii na Croisette

Wysoki, przystojny, z lekką zapuszczoną brodą. W Cambridge zrobił doktorat z antropologii społecznej, wykładał na uniwersytecie w Wilnie. I kręcił filmy dokumentalne. W 2016 roku litewski reżyser Mantas Kvedaravicius pojechał do obwodu donieckiego, by dokumentować toczącą się tam wojnę. Zrealizował wówczas „Mariupol” - opowieść o półmilionowym mieście dotkniętym tragedią wojny. W 2022 roku wrócił do Ukrainy, do ludzi, których znał, z którymi przez kilka lat utrzymywał kontakt. Zginął na początku kwietnia od rosyjskiej kuli, w czasie ewakuacji z Mariupola. Miał 45 lat.

Publikacja: 21.05.2022 09:04

"Mariupol 2": odgłosy tragedii na Croisette

Foto: AFP

Jego partnerka Hanna Bilobrova  ocaliła materiał, który nagrał i zmontowała z niego 105-minutowy film. „Mariupol 2” trudno się ogląda. To nie jest krótki materiał z telewizyjnych newsów. Kvedaravicius pokazuje życie w miejscu, w którym życia już prawie nie ma. W zdewastowanym kościele, wśród gruzu i ruin, żyją mieszkańcy Mariupola. Kvedaravicius czasem wychodzi z nimi na podwórko, czasem filmuje dymy unoszące się na miastem przez wąskie, zdewastowane przez wybuch okno. W „Mariupolu 2” jest codzienność ludzi, którzy starają się przeżyć w piekle. Schronili się w zbombardowanym kościele. 50, może 60 osób. Już się nawet nie boją. Ich codzienność to zupa gotowana na podwórku, w dużym garze, na ogniu, jak na harcerskim biwaku. Rozmowy, czasem o niczym, czasem o broniącym się Azowstalu czy o zbombardowaniu teatru, w którym chroniło się kilkaset osób. Próby „urządzenia” się wśród ruin. Dwóch mężczyzn w pobliskim domu, przed którym leżą zwłoki dwóch osób, wymontowuje ocalały agregator prądu. Ktoś w tych ruinach zamiata chodnik przed kościołem. A kiedy bomba pada niedaleko mężczyzna mówi: „Tu stał mój dom. Chciałem wyremontować łazienkę. Teraz już nie muszę”. I nawet pies przyzwyczaił się. Czasem, jak nikt nie widzi, złapie gdzieś pół kostki masła. I chodzi spokojnie wśród odgłosów wybuchów. A pewnie jeszcze niedawno bał się, kiedy ludzie w Nowy Rok odpalali fajerwerki... No, właśnie, w „Mariupolu 2” nie ma żadnego podkładu muzycznego. Są tylko przez cały czas odgłosy wybuchających bomb, warkot samolotów.

Jeszcze niedawno ksiądz powtarzał, że ludzie w kościele przeżyli, bo byli blisko Boga. Teraz już tylko milczy. Nie potrafi odpowiedzieć na zadawane przez ludzi pytanie, dokąd mają pójść. Ani na to, które nie pada, ale jest w każdym kadrze filmu: „Gdzie jest Bóg?”

Czytaj więcej

Festiwal w Cannes: Kino nie może dzisiaj milczeć

„Mariupol 2” w czasie seansu nuży. Ale po wyjściu z kina mocno uderza. To życie na zgliszczach, które stało się codziennością, niemal normalnością.

W Pałacu Festiwalowym ludzie tłoczyli się pod wejściem do kina, w którym szedł „Top Gun”. W sali Bunuel podczas pokazu „Mariupola 2” zajętych była może połowa miejsc. A w trakcie projekcji stale ktoś wychodził. Ale po seansie trudno zapomnieć o tych obrazach codzienności w mieście, którego już prawie nie ma.

Wychodzę z Pałacu Festiwalowego na zalane słońcem, zatłoczone Croisette. Patrzę na barwny tłum, na blichtr tego miejsca. A przecież ten kościół stoi (czy jeszcze?) 3 tysiące kilometrów stąd. 36 godzin jazdy samochodem. Reżysera filmu Mantasa Kvedaraviciusa już wśród nas nie ma.

Jego partnerka Hanna Bilobrova  ocaliła materiał, który nagrał i zmontowała z niego 105-minutowy film. „Mariupol 2” trudno się ogląda. To nie jest krótki materiał z telewizyjnych newsów. Kvedaravicius pokazuje życie w miejscu, w którym życia już prawie nie ma. W zdewastowanym kościele, wśród gruzu i ruin, żyją mieszkańcy Mariupola. Kvedaravicius czasem wychodzi z nimi na podwórko, czasem filmuje dymy unoszące się na miastem przez wąskie, zdewastowane przez wybuch okno. W „Mariupolu 2” jest codzienność ludzi, którzy starają się przeżyć w piekle. Schronili się w zbombardowanym kościele. 50, może 60 osób. Już się nawet nie boją. Ich codzienność to zupa gotowana na podwórku, w dużym garze, na ogniu, jak na harcerskim biwaku. Rozmowy, czasem o niczym, czasem o broniącym się Azowstalu czy o zbombardowaniu teatru, w którym chroniło się kilkaset osób. Próby „urządzenia” się wśród ruin. Dwóch mężczyzn w pobliskim domu, przed którym leżą zwłoki dwóch osób, wymontowuje ocalały agregator prądu. Ktoś w tych ruinach zamiata chodnik przed kościołem. A kiedy bomba pada niedaleko mężczyzna mówi: „Tu stał mój dom. Chciałem wyremontować łazienkę. Teraz już nie muszę”. I nawet pies przyzwyczaił się. Czasem, jak nikt nie widzi, złapie gdzieś pół kostki masła. I chodzi spokojnie wśród odgłosów wybuchów. A pewnie jeszcze niedawno bał się, kiedy ludzie w Nowy Rok odpalali fajerwerki... No, właśnie, w „Mariupolu 2” nie ma żadnego podkładu muzycznego. Są tylko przez cały czas odgłosy wybuchających bomb, warkot samolotów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju