Już jego pełnometrażowy debiut „Upały” w 2001 roku zdobył Grand Prix na Festiwalu w Wenecji. Niemniej dyskutowany był trzyczęściowy cykl „Raj”, w którym powstały kolejno: „Miłość”, „Wiara”, „Nadzieja”. Ostatni film -„W piwnicy” zrealizowany w 2014 roku przesunął granice jeszcze dalej. Na poły dokument, na poły fabuła – pokazywał podziemne życie zwykłych austriackich obywateli, którzy w piwnicach swoich domów wiodą niewiarygodne – nieraz szokujące, nieraz – dziwaczne życie.
– Dzieci boją się schodzić do piwnicy, ja się bałem – wyznaje Seidl w zrealizowanym o nim dokumencie „Ulrich Seidl - reżyser przy pracy”. – Wszyscy wiedzą, że w piwnicy dochodzi do zbrodni. To królestwo panów domu, mogą tam pić i majsterkować - jest o wiele ważniejsza dla mężczyzn niż kobiet.
I ciągnie tę swoją opowieść spokojnym, przyciszonym głosem siedząc przy stoliczku w piwnicy w towarzystwie żony Veroniki Franz – współscenarzystki części swoich obrazów.
Seidl jest wyważony i wie czego chce od aktorów – widzowie będą mieli okazję zaobserwować go przy pracy. Prosi o powtórzenie ujęcia, ale mówi, że nie chodzi o tworzenie teatru dokumentalnego. Opowiada, że obmyśla bohaterów, robi castingi, by ich znaleźć, a kiedy to się uda - inspiruje go osobowość bohatera, którego stara się połączyć z postacią fikcyjną. Zachwyca go bezwstydność, którą aktor umie prostacko wyrazić. Ale nie chce też nikogo oszukiwać, ani obnażać.
– Niektórzy uważają, że Ulrich tworzy teatr ludowy – kino i teatr dla ludzi – mówi Veronika Franz. – A jest znacznie bliżej ludzi niż inni twórcy kina autorskiego.