Gdy dotarłam na miejsce, poznałam rodziców Ani. Kiedy się urodziła, nie otrzymali żadnego wsparcia. Brakowało wtedy organizacji opiekujących się niepełnosprawnymi. Dlatego też postanowili działać i stworzyli w Policach ośrodek pomocy osobom z upośledzeniem umysłowym. Przygotowują ich do samodzielnego życia, ułatwiają integrację. Uświadamiają, że to ludzie o odmiennej wrażliwości, innej inteligencji, ale mogą żyć razem z nami. A nie egzystować na uboczu społeczeństwa.
Potem poznałam Anię i Zbyszka. Są cudowni, pełni ciepła. Porozumiewają się prostym językiem, ale we wszystkim, co mówią, czuje się miłość i troskę. Poznali się dzięki wspólnocie katolickiej. Są głęboko wierzący. Dziś mają w zasadzie jedno tylko zmartwienie – ich ukochana Aga jest niejadkiem.
Zazwyczaj staram się spędzić z moimi bohaterami trochę czasu, ale tym razem naglił mnie wyznaczony przez redakcję termin. Musiało wystarczyć kilka dni. Pojechałam z Anią do zakładów cukierniczych. Okazało się, że cenią ją przełożeni, jest rzetelna i punktualna. Po pracy Ania sama załatwia sprawunki. Chodzi na pocztę, do banku. Podobnie jak Zbyszek, przed obiektywem zachowywała się naturalnie. Słyszałam, że fotografie, jakie potem przesłałam, sprawiły im radość. Jestem przekonana, że zdjęcia traktują jako miłą pamiątkę, a nie powód do dumy. Publikacje w prasie nie przewrócą w głowach tym, którzy wiedzą, co w życiu ważne.
Nagroda Specjalna Banku Zachodniego WBK Anna Bedyńska