Narratorem i zarazem prowadzącym śledztwo jest dziennikarz Morten Spiegelhauer. Łatwo znalazł w Internecie wiele podejrzanych stron, wskazujących na pedofilów chcących przyciągnąć młodociane ofiary. Ekipa postanowiła zastosować prowokację wobec człowieka przedstawiającego się jako „Henrik”, a podającego za właściciela studia fotograficznego poszukującego do współpracy „malutkich modelek”.
Spiegelhauer wysłał ofertę jako 16-letnia Sophie. Po tygodniu otrzymał odpowiedź z propozycją spotkania i wyjaśnieniem, że proponowana jest praca przy reklamie napojów i telefonów, do której trzeba pozować nago. Właściciel strony zadeklarował, że przygotuje dziewczynie za darmo profesjonalną prezentację na DVD, co kosztuje normalnie ponad 20 tysięcy koron. W zamian oczekiwał wspólnej podróży do Londynu, możliwości robienia pornograficznych zdjęć i wspólnego uprawiania seksu. Na spotkanie wysłana została podstawiona dziewczyna, udająca starszą siostrę Sophie. Mężczyzna potwierdził propozycję, podkreślając, że bardzo ważne jest zachowanie tajemnicy przed rodzicami.
Równocześnie autor filmu nawiązał kontakt z pedofilem, podając się za właściciela studia fotograficznego, chętnego do współpracy. „Rozkoszne maleństwa z ładnymi cycuszkami – to lubię” – pedofil nie krył swoich zainteresowań w czasie spotkania z potencjalnym wspólnikiem.
Czuł się tak bezkarny, że spokojnie opowiadał o swojej działalności prowadzonej od 25 lat. Jeszcze bardziej szokująca była informacja, kim jest w rzeczywistości. Okazał się krajowym konsultantem do spraw bezpiecznego czatu. Wielokrotnie wypowiadał się jako ekspert w ogólnokrajowych mediach na temat zagrożeń, jakie niesie Internet dla młodocianych. – Jestem wilkiem, którego wyznaczono do pilnowania owieczek – śmieje się w czasie rozmowy.
To nie koniec zaskoczeń. Rudy Frederiksen, bo tak „Henrik” nazywa się naprawdę, usiłował wymusić haracz od firmy ARTO prowadzącej najpopularniejszy młodzieżowy czat w Danii. Obiecał, że pomoże, jeśli zapłacą, lub będzie ich niszczył w mediach – jeśli nie zechcą.