Sławomir Grünberg: Trans-akcja – film o transseksualizmie

Rozmowa ze Sławomirem Grünbergiem

Publikacja: 28.11.2010 00:01

Sławomir Grünberg: Trans-akcja – film o transseksualizmie

Foto: AFP

[b]Dokument „Trans-akcja” przedstawia Annę Grodzką, transseksualistkę opowiadającą o swoim skomplikowanym życiu przed i po zmianie płci. Jak udało się ją namówić do udziału w filmie?[/b]

[b]Sławomir Grünberg:[/b] Sama się zgłosiła. Na jednym z festiwali zobaczyła mój film o coming oucie polskich gejów i lesbijek. Napisała list, w którym wyjaśniła, że zależy jej na poruszeniu tematu transseksualizmu. Jest psychologiem z wykształcenia i wie, że bez edukowania społeczeństwa nie będzie zrozumienia dla tego problemu. Zazwyczaj ludzie myślą, że to kaprys albo egzotyczny pomysł na życie. A to po prostu pomyłka natury: urodzić się kobietą z penisem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tragedii człowieka będącego w nie swoim ciele. Mam nadzieję, że film to widzom uświadomi. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że w Polsce problem dotyczy tysięcy ludzi.

[b]Towarzyszyliście bohaterce w czasie jej pobytu w klinice w Bangkoku, gdzie miała operację odtworzenia piersi, a także w czasie spraw sądowych o zmianę dokumentów – z męskich na kobiece. Nie miała oporów?[/b]

Ufała, że nie przekroczymy cienkiej granicy intymności. Poza tym była świadoma, że robi to nie tyle dla siebie, ile dla innych zmagających się z tym problemem. To świetna, otwarta kobieta, która zaakceptowała siebie. Zresztą przeszła tak wiele, że może być już tylko lepiej. Zaangażowała się w sprawy środowiska. Jest prezesem fundacji Trans-Fuzja działającej na rzecz osób transpłciowych.

[b]Realizował pan dokument na podobny temat w USA. Trudniej takie filmy robi się w Stanach czy w Polsce?[/b]

Tam nie są to już tematy budzące tyle emocji, co tu; wielokrotnie były poruszane. Wyraźnie jednak widać, że w ostatnich latach w Polsce zmiany obyczajowe dokonują się bardzo szybko.

[b]Jakie tematy uznawane są w USA za kontrowersyjne?[/b]

Polityczne. Dokumenty Michaela Moore’a, które choć nie do końca spełniają kryteria gatunku, wzbudzają zainteresowanie widzów, zdobywają prestiżowe nagrody. Gorące są zagadnienia dotyczące tożsamości, praw człowieka. Na czasie są też dokumenty o służbie zdrowia, zdrowej żywności. To się zmienia. Dziesięć lat temu kontrowersje wzbudzał nakręcony w USA mój film o modlitwie w szkole „School Prayer: A Community at War”, pokazujący, że rozdział państwa od religii stanął pod znakiem zapytania. Dziś nie dostałbym za niego Emmy.

[b]W 1981 roku, niedługo po studiach, wyjechał pan do Nowego Jorku, ale coraz częściej powraca do Polski, by tu kręcić filmy. Dlaczego?[/b]

Bo obecnie to właśnie tutaj bardzo dużo się dzieje. Zresztą, w Polsce skończyłem studia, mam przyjaciół.

[b]Jest pan laureatem Nagrody Emmy, czyli telewizyjnego Oscara, i wielu innych prestiżowych wyróżnień. Czy pomaga to uzyskiwać pieniądze na kolejne dokumenty?[/b]

Jest jak w tenisie – nagroda zmienia miejsce w rankingu. Najpierw jesteś w setce, potem w pięćdziesiątce; w końcu może i w dziesiątce. A jak już znalazłeś się w niej, to czasem ktoś się do ciebie zgłosi i powie np. o jakimś konkursie na film, proponując udział. Poza tym nic się nie zmienia – trzeba wyjść z pomysłem ciekawszym niż inne. Nie kręcę filmów na zamówienie. Za każdym razem najpierw jest pomysł, a dopiero potem szukanie stacji, która go pokaże. Zazwyczaj pracuje się nad trzema – czterema projektami, które są w różnych fazach produkcji. Już od trzech lat na przykład pracuję nad filmem o Janie Karskim.

[b]W Stanach jest silna konkurencja?[/b]

Ogromna. Widzę ją na festiwalach, których bywam jurorem. 10 – 15 lat temu przychodziło 200 – 300 filmów, teraz liczy się je w tysiącach. Kiedyś, starając się o pieniądze, wystarczyło napisać dwie strony streszczenia. Teraz większość sponsorów wymaga, żeby przysłać trailer – pokazać bohaterów, jakąś scenę. Próbowaliśmy zainteresować amerykańską telewizję publiczną filmem o tłumaczach z Iraku. Pojechaliśmy do Jordanii na zdjęcia, wysłaliśmy drugą ekipę jeszcze raz, zmontowaliśmy 10 minut filmu. I nie udało się. Zawsze trzeba być przygotowanym na odmowę.

[b]Aż tylu jest zawodowców?[/b]

I amatorzy nie są bez szans. Po pierwsze - profesjonalny sprzęt jest dziś w zasięgu finansowym; po drugie – umiejętności filmowego opowiadania młodzi ludzie uczą się dziś spontanicznie. Już w liceum potrafią montować filmy – tak jak pisać esemesy czy fotografować. Wystarczy spojrzeć na YouTube. Coraz więcej ludzi kręci filmy – również komórką – i mogą się starać nawet o duże dotacje dla swoich projektów.

[b]Jak ma się dziś dokument?[/b]

Przeżywa renesans. Festiwale filmowe pączkują, jest ich kilka razy więcej niż kilka lat temu. Publiczność dopisuje. Nieraz trudno dostać się na pokazy. Ludzi interesuje prawda.

[i]—rozmawiała Małgorzata Piwowar[/i]

[ramka]W niedzielę o 22 w HBO premiera filmu dokumentalnego „Trans-akcja” Sławomira Grünberga i Katki Reszke.[/ramka]

[b]Dokument „Trans-akcja” przedstawia Annę Grodzką, transseksualistkę opowiadającą o swoim skomplikowanym życiu przed i po zmianie płci. Jak udało się ją namówić do udziału w filmie?[/b]

[b]Sławomir Grünberg:[/b] Sama się zgłosiła. Na jednym z festiwali zobaczyła mój film o coming oucie polskich gejów i lesbijek. Napisała list, w którym wyjaśniła, że zależy jej na poruszeniu tematu transseksualizmu. Jest psychologiem z wykształcenia i wie, że bez edukowania społeczeństwa nie będzie zrozumienia dla tego problemu. Zazwyczaj ludzie myślą, że to kaprys albo egzotyczny pomysł na życie. A to po prostu pomyłka natury: urodzić się kobietą z penisem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tragedii człowieka będącego w nie swoim ciele. Mam nadzieję, że film to widzom uświadomi. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że w Polsce problem dotyczy tysięcy ludzi.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Film
Bono specjalnie dla „Rzeczpospolitej": U2 pracuje nad nową płytą
Film
Zaskakujący zwycięzcy Millenium Docs Against Gravity. Jeden z szansą na Oscara
Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino