Polsko-izraelskie koprodukcje

Folman ekranizuje „Kongres futurologiczny" Lema, Davidoff chce w Lublinie sfilmować opowiadanie Singera - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 05.05.2011 16:42 Publikacja: 04.05.2011 18:57

Tomasz Sobczak (ojciec) i Itai Shcherback (syn) w filmie "Igor i żurawie"

Tomasz Sobczak (ojciec) i Itai Shcherback (syn) w filmie "Igor i żurawie"

Foto: mercedes berg/yeti film

Pierwszą polsko-izraelską koprodukcję – "Wiosna 1941" – zrealizował Uri Barbash cztery lata temu. Dziś te dwie kinematografie współpracują coraz częściej. Jednym z najciekawszych wspólnych projektów jest "Kongres futurologiczny". Ari Folman, twórca głośnego "Walca z Bashirem", kręci film na kanwie prozy Stanisława Lema.

W Paramount Studios na dyski komputerów zostaje zeskanowana sylwetka i osobowość Robin Wright. Wizerunek gwiazdy "Forresta Gumpa" może być odtąd dowolnie wykorzystywany na ekranie. 20 lat później Paramount Nagasaki, dawna wytwórnia filmowa, dziś koncern farmaceutyczny, ogłasza następny etap rewolucji: każdy będzie mógł wybrać sobie leki, narkotyki, emocje i tworzyć filmy we własnej wyobraźni. 63-letnia Robin zaczyna walczyć z wszech-władzą koncernu, który chce całkowicie zawładnąć ludzkimi emocjami.

-  To animowana fantazja futurologiczna, ale też wołanie o pomoc i krzyk tęsknoty za staroświeckim kinem, jakie znamy i kochamy – przyznaje Folman.

Zdjęcia do "Kongresu...", z udziałem Robin Wright, Harveya Keitla i Paula Giamattiego, nakręcone zostały w Los Angeles, Kolonii i Berlinie. Za kamerą stanął Michał Englert, a klasyczna animacja przedstawiająca przeżycia aktorki od chwili sprzedaży wizerunku zostanie wykonana w studiu Orange w Bielsku-Białej.

Film jest koprodukcją francusko-niemiecko-polsko-izraelsko-belgijsko-luksemburską. Z naszej strony producentem jest firma Opus Film.

– Pracujemy nad tym projektem od 2008 roku – mówi Ewa Puszczyńska z Opusu. – Kupiliśmy prawa do książki, PISF wsparł budżet filmu 4 mln zł.

Twórcy izraelscy chętnie przyjeżdżają do Polski. Niektórzy mają tu korzenie. Rodzice Ari Folmana w czasie II wojny światowej przeżyli łódzkie getto i Auschwitz, wyjechali dopiero w latach 50. Folman nie mówi po polsku, ale trzy lata temu odebrał polskie obywatelstwo.

Ojciec jednego z najlepszych izraelskich reżyserów Amosa Gitaia urodził się w 1909 roku w Bielitz (dziś Bielsku-Białej), w żydowskiej rodzinie. Po maturze trafił do Bauhausu – słynnej szkoły architektury, którą założył w Weimarze Walter Gropius. Dziś słynący z bardzo osobistych filmów Gitai chce w "Kołysance dla mojego ojca" opowiedzieć o jego życiu, a przy okazji o historii XX wieku. Część zdjęć będzie kręcić w Polsce.

Są też twórcy izraelscy, których wciąż przyciąga nad Wisłę temat Holocaustu. "Cyrilson" to z pozoru pogodna opowieść o miłości żyjących w Tel-Avivie dwóch mężczyzn i kobiety po siedemdziesiątce. O wielkim uczuciu i jeszcze większej tolerancji. Ale w tle tej historii jest wojenna przeszłość i trauma, jaka stała się udziałem bohaterki. Zdjęcia do realizowanej przez Opus Film koprodukcji izraelsko-francusko-niemiecko-polskiej mają zacząć się na przełomie sierpnia i września, w listopadzie na kilka dni ekipa przyjedzie do Polski. Za kamerą stanie polski operator, nasi aktorzy wystąpią w kilku drugoplanowych rolach.

Izraelczycy przyjeżdżają też do Polski z projektami współczesnymi. Na początku kwietnia Jewgenij Ruman, Białorusin z pochodzenia, kręcił w Puszczy Kampinoskiej zdjęcia do izraelsko-niemiecko-polskiego filmu "Igor i żurawie" – historii przyjaźni małego emigranta, który musi się przystosować do życia w Izraelu, z młodym żurawiem. Za kamerą stanął Adam Sikora, scenografię projektuje Wojciech Żogała, w jednej z ról występuje Tomasz Sobczak. Z polskiej strony współproducentem jest Yeti Films.

Ta sama firma pracuje też od dawna nad prestiżowym obrazem "Dwa" na podstawie pochodzącego z lat 70. niepublikowanego opowiadania Isaaka Singera. Polska, Kresy Wschodnie, XIX wiek. Niepokorny, piękny nastolatek Zissel i tajemniczy geniusz tory Azriel – dwaj studenci chasydzkiej jesziwy – są sobą zauroczeni. To coś więcej niż przyjaźń. Zaniepokojona rodzina żeni Zissela, ten jednak w damskim przebraniu ucieka z domu i miasteczka. Udając kobietę, zamieszkuje w Lublinie z Azrielem. Ale surowa rzeczywistość, przeszłość i tradycja muszą ich dogonić. "Dwa" dotyka tych aspektów miłości i seksualności, które do dzisiaj są w ortodoksyjnych środowiskach żydowskich tematem tabu.

Reżyser Oded Davidoff chce ożywić przedwojenny świat polskich Żydów, który już nie istnieje, ale jednocześnie zmusić do refleksji na temat współczesnej wrażliwości i tolerancji.

– Mam nadzieję, że "Dwa" poruszy widzów, zaszokuje, roz-bawi, doprowadzi do łez, aby w końcu mogli uzmysłowić sobie, jak bliski był świat Zissela i Azriela naszemu własnemu światu – wyjaśnia reżyser.

Niestety, coraz trudniej dziś otrzymać dotację z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Producenci z Yeti Films występowali o 2 mln dofinansowania dla "Dwa", przy pełnym budżecie 6 mln. Nie jest to wygórowana kwota, zwłaszcza że zdjęcia mają być kręcone w Polsce. Przyznane 700 tys. stawia projekt pod znakiem zapytania. W czasie ostatniej sesji nie dostał też wsparcia Apple Film, polski koproducent "Kołysanki dla mojego ojca", choć prosił jedynie o 400 tys. zł. Decydenci z PISF nie ukrywają, że instytut nie dysponuje w tym roku wystarczającym budżetem. Napływają setki rodzimych projektów, a strona izraelska nie zachowuje zasady wzajemności. Wszystkie dotychczasowe filmy były reżyserowane przez twórców z tego kraju, nie doszło do żadnej koprodukcji, na której czele stałby artysta z Polski.

Piotr Mularuk z Yeti Films twierdzi, że ma już listy intencyjne z Izraelskiego Funduszu Filmowego, który chce wesprzeć dwa polskie projekty. Może więc sytuacja zacznie się zmieniać. Współpraca tych dwóch krajów może być owocna. Izrael ostatnio ma znakomitą filmową passę, a wspólnych tematów nie brakuje.

Pierwszą polsko-izraelską koprodukcję – "Wiosna 1941" – zrealizował Uri Barbash cztery lata temu. Dziś te dwie kinematografie współpracują coraz częściej. Jednym z najciekawszych wspólnych projektów jest "Kongres futurologiczny". Ari Folman, twórca głośnego "Walca z Bashirem", kręci film na kanwie prozy Stanisława Lema.

W Paramount Studios na dyski komputerów zostaje zeskanowana sylwetka i osobowość Robin Wright. Wizerunek gwiazdy "Forresta Gumpa" może być odtąd dowolnie wykorzystywany na ekranie. 20 lat później Paramount Nagasaki, dawna wytwórnia filmowa, dziś koncern farmaceutyczny, ogłasza następny etap rewolucji: każdy będzie mógł wybrać sobie leki, narkotyki, emocje i tworzyć filmy we własnej wyobraźni. 63-letnia Robin zaczyna walczyć z wszech-władzą koncernu, który chce całkowicie zawładnąć ludzkimi emocjami.

Pozostało 86% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu